Copa del Rey: Barcelona w podwójnej koronie!


23 maja 2016 Copa del Rey: Barcelona w podwójnej koronie!

Świetny mecz oglądali ci, którzy niedzielny wieczór postanowili spędzić na Vicente Calderon. 120 minut emocji i trzy czerwone kartki – tak w skrócie można podsumować tegoroczny finał Copa del Rey. Górą, po raz 28. w historii, drużyna FC Barcelona, która w ostatecznym rozrachunku okazała się lepsza od świeżo upieczonego zwycięzcy Ligi Europy – Sevilli – pokonując Andaluzyjczyków 2:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Unai Emery nie zwykł dokonywać większych rotacji między meczami i tak również było tym razem. W porównaniu ze środowym finałem Ligi Europy na boisku zameldowało się tylko dwóch nowych zawodników – Sergio Rico na bramce i Vicente Iborra w miejsce N’Zonziego. Z kolei Luis Enrique również niespecjalnie zaskoczył jedenastką. Jak to zwykle bywa w meczach pucharowych, między słupkami pojawił się Marc-Andre ter Stegen.

Tematem numer jeden wśród polskich mediów był jednak uraz, którego przed meczem doznał Grzegorz Krychowiak. Polak narzekał na bóle mięśniowe i wybiegł dzisiaj na murawę na silnych środkach przeciwbólowych.

Od ataków spotkanie rozpoczęła ekipa z Andaluzji. Niezwykle aktywny już od początku był Kevin Gameiro i niewiele zabrakło, żeby po jego indywidualnej akcji w 4. minucie piłka znalazła drogę do bramki. Widać było wzajemny szacunek, jakim darzyły się obie drużyny, przez pierwsze kilkanaście minut oglądaliśmy bowiem przytomne rozgrywanie piłki w środku pola, ze sporadycznymi przerwami na niegroźne strzały.

Akcje obu drużyn zdecydowanie zbyt często kończyły się w odległości 25-30 metrów od bramki. Dosyć powiedzieć, że po pół godzinie gry najważniejszym wydarzeniem wartym odnotowania był niecelny strzał z dystansu Daniego Alvesa. Barcelona w swoim stylu raz po raz liczyła na wejście z piłką do bramki, ale podania Messiego i Iniesty były skutecznie neutralizowane przez defensywę „Sevillistas”.

Od 37. minuty „Duma Katalonii” przyjęła mocny cios na klatę w postaci czerwonej kartki dla Javiera Mascherano, Argentyńczyk zatrzymywał nieprzepisowo wychodzącego na czystą pozycję Kevina Gameiro i pan Carlos Del Cerro Grande nie miał innego wyjścia, jak pokazać czerwień defensorowi Barcelony. Chwilę później strzał z rzutu wolnego Evera Banegii w akrobatyczny sposób obronił ter Stegen.

Sześć minut później to właśnie grająca w osłabieniu Barcelona miała szansę wyjść na prowadzenie, dośrodkowanie z rzutu rożnego Andresa Iniesty trafiło na głowę Gerarda Pique, ale Hiszpan niewiele się pomylił. Po chwili swoją szansę miał też Leo Messi, jednak przed przerwą bramek na Vicente Calderon nie oglądaliśmy.

Na drugą połowę nie wyszedł już Ivan Rakitić, a w miejsce Chorwata na boisku zobaczyliśmy wracającego po kontuzji Jeremy’ego Mathieu. Wraz z upływem czasu coraz mocniej zaczęła napierać Sevilla. Świetną okazję miał Banega, ale strzał Argentyńczyka trafił w słupek bramki „Blaugrany”. Kolejny cios dla Barcelony przyszedł po niemal godzinie gry, kiedy boisko z powodu urazu opuścić musiał Luis Suarez. Stawia to pod znakiem zapytania występ Urugwajczyka w zbliżającym się Copa America. „El Pistolero” został zmieniony przez Rafinhę.

W 66. minucie przed szansą stanął Grzegorz Krychowiak, który dopadł do bezpańskiej piłki na szesnastym metrze, ale jego strzał w ostatniej chwili ofiarnie zablokował Sergio Busquets. W miarę upływu czasu coraz rzadziej oglądaliśmy Barcelonę na połowie rywala. Mimo to jeden z takich wypadów w wykonaniu Iniesty zakończył się wywalczeniem rzutu wolnego w bardzo groźnej pozycji. Uderzenie Messiego poleciało w światło bramki, ale nie sprawiło problemów Sergio Rico.

W 92. minucie na czystą pozycję wybiegał Neymar, który został podcięty przez Evera Banegę. Del Cerro Grande nie wahał się ani chwili i pokazał Argentyńczykowi czerwoną kartkę, wyrównując tym samym siły na boisku. Ponownie do rzutu wolnego podszedł Messi, ale i tym razem Sergio Rico wyszedł obronną ręką z całej sytuacji, choć ten strzał był zdecydowanie trudniejszy od poprzedniego. Wynik w regulaminowym czasie gry nie uległ zmianie i na Calderon mogliśmy oglądać dogrywkę. Zresztą nie tylko w Hiszpanii…

Na pierwszą bramkę kibice w Madrycie musieli czekać aż 97 minut. Fantastyczne zagranie ze środka boiska w wykonaniu Leo Messiego do wbiegającego Jordiego Alby, Hiszpan zdołał jeszcze podnieść głowę i uderzyć precyzyjnie po długim słupku, pokonując Sergio Rico.

https://www.youtube.com/watch?v=i-IK0AcEeVs

Blisko podwyższenia na 2:0 w 102. minucie był ponownie Messi i ponownie z rzutu wolnego, ale w tym meczu stałe fragmenty Argentyńczykowi nie sprzyjały. Chwilę później przed idealną szansą stanął Pique, lecz jego uderzenie głową z czterech metrów fantastycznie obronił Rico. Próbował również Dani Alves, jednak i on nie znalazł recepty na hiszpańskiego golkipera.

W 120. minucie sędzia po raz trzeci w tym spotkaniu wyciągnął z kieszeni czerwoną kartkę i ukarał nią Daniela Carrico. Chwilę później było już 2:0 dla Barcelony. Po raz drugi asystę zaliczył Leo Messi, a piłkę w bramce po świetnym dograniu Argentyńczyka umieścił Neymar. „Duma Katalonii” tym samym zakończyła sezon mocnym akcentem, wygrywając tegoroczne Copa del Rey i dorzucając kolejne trofeum do swojej gabloty.

https://www.youtube.com/watch?v=GNTN_MnzlD8

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze