Conrado wchodzi do ekstraklasy razem z drzwiami


Wielu nie było przekonanych do transferu Conrado, jednak Brazylijczyk udowadnia, że grać potrafi

5 czerwca 2020 Conrado wchodzi do ekstraklasy razem z drzwiami
Piotr Matusewicz / PressFocus

Początki Conrado na polskich boiskach należą do bardzo dobrych. W momencie ogłoszenia jego transferu do Lechii wielu nie było przekonanych do Brazylijczyka. Trudno się dziwić, gdyż do tej pory 23-letni piłkarz grał głównie w brazylijskiej Serie B. Mimo regularnej gry od 1. do 90. minuty w Figueirense nie zanotował ani gola, ani asysty, a jego drużyna była dopiero 16. siłą ligi. W samej Serie B oprócz jednego gola w 47 meczach dodał cztery asysty. Trzeba przyznać, że nie jest to CV rzucające na kolana. Mimo to w Gdańsku zaryzykowano i na tę chwilę ryzyko się opłaca.


Udostępnij na Udostępnij na

Raptem sześć występów wystarczyło, aby wyrównał swoją linijkę z brazylijskiej Serie B. Conrado swymi występami zachwyca kibiców Lechii i jest jednym z lepszych piłkarzy nie tylko Lechii, lecz także ekstraklasy. Oglądanie go jest wielką przyjemnością, a transfer za granicę przy dalszym rozwoju wydaje się kwestią czasu. Piłkarz nie potrzebował wiele czasu na aklimatyzację i szybko wszedł na swoje najwyższe obroty.

Trudna walka o marzenia

Życie Conrado już od początku nie było usłane różami i jego walka o marzenia przypomina romantyczną historię. Brazylijczyk wychowywał się w małej miejscowości Ajuricaba nieopodal granicy brazylijsko-argentyńskiej. Tak naprawdę jest to miasto bez większych perspektyw, w którym głównie lokalni mieszkańcy zajmują się hodowaniem ryb.

Mały Conrado, od zawsze chcący zaistnieć w futbolu, w wieku dziewięciu lat dokonał wraz z rodziną bardzo trudnej decyzji. Brazylijczyk trafił do akademii Gremio znajdującego się ponad 500 kilometrów od rodzinnego miasteczka. Nigdy takie decyzje i momenty nie są łatwe, a co dopiero, gdy rodzina decyduje się na to, aby z domu wyjechał 9-latek. Na pewno ten okres musiał ukształtować Conrado zarówno jako człowieka, jak i piłkarza.

Dlatego wyjątkowo dobrze musiał smakować jego debiut w profesjonalnym futbolu. Brazylijczyk w wieku 19 lat zadebiutował w Serie A w barwach Gremio Porto Alegre. Obrońca w swoim debiucie rozegrał 90 minut na lewym wahadle, ale mimo to Gremio przegrało ten mecz ostatecznie 3:4. Na kolejny ligowy występ czekał aż trzy miesiące, lecz wtedy zdał sobie sprawę, że gry musi szukać poziom niżej, w Serie B.

Obiecujący początek Conrado drogą do pierwszego składu?

Jego bardzo obiecujący początek na pewno jest dla niego bardzo ważny. Gdy przychodził do klubu, raczej spodziewano się, że zawodnik operujący na lewej stronie boiska będzie wyłącznie zmiennikiem. W końcu na lewej obronie gra Filip Mladenović, Serb przez wielu uważany za najlepszego lewego obrońcę w naszej lidze. Dodatkowo Lechię zimą wzmocnił wracający do Polski po belgijskich wojażach Rafał Pietrzak. Trudno było przewidywać, aby Conrado od razu zaczął grać regularnie.

Natomiast Piotr Stokowiec już w jego pierwszym meczu dał mu zagrać od pierwszej minuty, ustawiając go na skrzydle. Wówczas na ławce usiadł Rafał Pietrzak. Conrado bardzo dobrze przywitał się z ligą, asystując przeciwko Śląskowi Wrocław przy pierwszym golu Flavio Paixao. Ten mecz był wyłącznie początkiem owocnej współpracy tego duetu w następnych starciach.

Kolejnym bardzo owocnym dla Lechii znakiem ich dobrej współpracy był derbowy mecz przeciwko Arce Gdynia. Conrado po wejściu z ławki był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku, ożywił grę „Biało-zielonych”. Brazylijczyk w 82. minucie wyrównał stan rywalizacji, ale jego bramka została nieuznana po tym, jak zagrał piłkę ręką. Co się odwlecze, to nie uciecze. Już kilka minut później asystował przy bramce Zwolińskiego, a w doliczonym czasie gry Flavio dobił gdyńską Arkę. Pomorze dzięki temu duetowi znów stało się biało-zielone.

– Znam wartości Conrado i innych zawodników, staram się, jak mogę. Mecz to nie jest tylko jego początek, ale również ławka rezerwowych i trzeba mieć plan na cały mecz. Nie tylko na to, kogo wpuścisz od początku, ale też na to, kogo wpuścisz na podmęczonego rywala. A jeśli chodzi o Conrado, to ta historia jest jeszcze inna, ale bym nie chciał o tym mówić, bo są takie rzeczy, które zostają w drużynie – mówił na konferencji przed meczem z Górnikiem Zabrze trener Piotr Stokowiec.

Jak widać, decyzja o posadzeniu Conrado na ławce z Arką Gdynia nie miała wyłącznie podłoża sportowego. Piotr Stokowiec nie powiedział wprost, dlaczego zdecydował się na taki, a nie inny ruch, dodając tylko, że było to związane z sytuacją pozaboiskową. Miejmy nadzieję, że takich historii będzie jak najmniej, a my wciąż będziemy mogli cieszyć się grą Brazylijczyka.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze