Atletico Madryt po pięciu kolejkach znalazło się na siódmej lokacie, wpływ na to miała porażka z Villarrealem, a także remis z Realem Sociedad. Natomiast w Lidze Mistrzów "Los Rojiblancos" udało się zgromadzić jedynie trzy punkty po dwóch meczach. Przed nadchodzącymi derbami Madrytu to zespół "Królewskich" jest w lepszej sytuacji. Atletico jest jednak zespołem, który od lat jest w stanie wygrywać z najlepszymi, niezależnie od formy. Szczególnie jeśli mowa o derbach Madrytu rozgrywanych na Wanda Metropolitano, które potrafi stać się twierdzą bardzo trudną do zdobycia. Real Madryt nie wygrał tam bowiem od blisko trzech lat.
W sezonie 2020/2021 Atletico zdobyło mistrzostwo Hiszpanii, wygrywając wyścig o tytuł z FC Barcelona i Realem Madryt. Tamten sezon zostanie na długo zapamiętany przez kibiców „Los Colchoneros”. Kolejny rok miał być również dobry. Przewidywania były takie, że podopieczni Diego Simeone mogą pokusić się o drugie mistrzostwo z rzędu. Tak się jednak nie stało. Po mistrzostwo sięgnęli „Królewscy”, a ich sąsiedzi nie zbliżyli się nawet do tego osiągnięcia. Praktycznie do samego końca sezonu nie mogli być pewni nawet miejsca w pierwszej czwórce, a ten sezon może być równie trudny co ostatni. Wpływ na to może mieć szereg czynników.
📈El Atleti-Real Madrid, en números.
🔗 https://t.co/MZ1hiPl5HJ pic.twitter.com/QMRyHGBJU4
— Atlético de Madrid (@Atleti) September 18, 2022
Problemy w defensywie
Spory wpływ na punktację Atletico Madryt w zeszłym sezonie miała defensywa, z której słynie madrycki zespół. Była ona wtedy najgorsza od lat. Obecnie w lidze „Los Colchoneros” stracili cztery bramki, co jest stosunkowo dobrym wynikiem, lepszym chociażby nawet od liderującego Realu Madryt, jednak sytuację mocno utrudniają kontuzje. Wciąż nie jest pewny występ Jana Oblaka, który należy do grona najlepszych bramkarzy na świecie. Wiosną wrócił na swój odpowiedni poziom i wyniki Atletico wciąż są mocno uzależnione od jego dyspozycji. Słoweniec narzekał na ból w okolicach pachwiny i musiał zejść z boiska w trakcie spotkania z Realem Sociedad. Wszystkie znaki na niebie wskazują jednak, że uraz nie jest poważny i powinniśmy ujrzeć go już w starciu z „Los Blancos”.
Nieco dłużej od golkipera na grę będą zmuszeni poczekać Stefan Savić i Jose Gimenez. Dwójka ta od lat broni bramki Atletico i ich nieobecność z pewnością przyprawia Diego Simeone o ból głowy. Zwłaszcza jeśli mowa o Urugwajczyku, który w tym sezonie wyglądał naprawdę dobrze. Był jednym z najjaśniejszych punktów w defensywie Atletico Madryt i trudno będzie go zastąpić. Pokazał to między innymi mecz z Bayerem Leverkusen, w którym to „Los Rojiblancos” pozwolili przeciwnikom na oddanie aż 18 strzałów. Dwa z nich zakończyły się stratą bramki. W kadrze meczowej nie znalazł się również Sergio Reguilon. Hiszpan dołączył tego lata w szeregi madryckiego klubu, ale nie zdążył jeszcze zadebiutować i nie stanie się to w najbliższych derbach. Obrońca wcześniej grał w zespole „Los Blancos” i ten mecz byłby dla niego wyjątkowy.
Witsel, Reinildo i Hermoso to zawodnicy, którzy teraz tworzą formację defensywną Atletico Madryt. Belg i Hiszpan to gracze, którzy w tym sezonie grają solidnie, ale nie brakuje pojedynczych błędów. Ich warunki fizyczne i ostry sposób gry będzie sporym utrudnieniem dla osłabionej ofensywy „Królewskich” z powodu braku Karima Benzemy. Reinildo radzi sobie równie dobrze, stale uczestniczy w rozgrywaniu akcji, a do tego jest bardzo pewny w obronie. Spośród graczy „Los Colchoneros” to on wykonuje średnio najwięcej interwencji na mecz.
Morata nadzieją Atletico Madryt?
Kto by pomyślał, że niechciany we Włoszech i wyśmiewany przez wielu Alvaro Morata stanie się jednym z kluczowych zawodników Atletico Madryt? Po zakończonej przygodzie w Turynie napastnik wrócił do Hiszpanii, gdzie sporo mówiło się o potencjalnym odejściu. Piłkarzem były zainteresowane takie kluby jak Manchester United czy FC Barcelona. Działacze z Madrytu mieli na początku przychylnie patrzeć na ewentualną sprzedaż zawodnika.
Sprawy potoczyły się jednak nieco inaczej. Luis Suarez odszedł, budżet Atletico nie pozwalał na duże zakupy i wrócił Alvaro Morata. Mimo iż w klubie znajdują się inni atakujący jak Griezmann, Felix, Correa czy Cunha, to żaden nie wpisuje się w typ napastnika, jakim jest Alvaro Morata. Hiszpan to klasyczna „dziewiątka”, silny zawodnik, potrafiący znaleźć się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. To właśnie taki typ napastnika wpisuje się w zapotrzebowanie Simeone. Wszystko ułożyło się tak, iż musiało się znaleźć miejsce w składzie dla 29-latka.
3 – @AlvaroMorata has scored three goals with @atletienglish in @LaLigaEN 2022/23, equalling his best start in his first four games of the season in top five European leagues in his career (also three with Chelsea in the Premier League 2017/18). Gunner. pic.twitter.com/SDFTjCLLxg
— OptaJose (@OptaJose) September 3, 2022
Na razie Alvaro Morata to jeden z najlepszych zawodników 'Los Colchoneros” w trwającej rundzie. Trzy gole w pięciu spotkaniach La Liga. Na dodatek spośród piłkarzy Atletico to właśnie Hiszpan najczęściej dochodzi do sytuacji strzeleckich i oddaje najwięcej strzałów. Stwarza on spore zagrożenie i jest zawodnikiem, którego Atletico potrzebowało. W końcu jeśli przypomnimy sobie lepszy czasy madryckiego zespołu, to tacy piłkarze jak Diego Costa, Luis Suarez czy Fernando Torres byli kluczowi w układance Simeone.
Griezmann więźniem umowy Atletico Madryt
Innym bramkostrzelnym graczem Atletico Madryt w tym sezonie jest Antoine Griezmann. Miniony sezon Francuz z pewnością zalicza do nieudanych, po powrocie do Madrytu wszyscy oczekiwali od Griezmanna czegoś innego. Jednak nowy sezon to nowy Griezmann. Choć wciąż nie jest to forma, którą 31-latek dysponował przed laty, to notuje on naprawdę dobre występy. Trzy trafienia w siedmiu spotkaniach we wszystkich rozgrywkach to obecny dorobek Francuza.
Ten dorobek z pewnością byłby nieco bardziej okazały, gdyby Griezmann mógł liczyć na normalne traktowanie. Niestety w każdym z meczów zawodnik jest wpuszczany po 60. minucie i nie zmieni się to niezależnie od jego występów. Jest to spowodowane zawartą umową pomiędzy FC Barcelona a Atletico Madryt. Mówi ona o obowiązkowym wykupie napastnika za 40 milionów euro, jeśli ten rozegra odpowiednią liczbę spotkań, gdzie zagra więcej niż 45 minut. Diego Simeone na prośbę władz klubu nie wystawia piłkarza od pierwszej minuty. W derbowym meczu z Realem także najprawdopodobniej ujrzymy Griezmanna dopiero po 60. minucie. W pewnym momencie media obiegła informacja, jakoby oba kluby miały się dogadać w sprawie tej transakcji. Szybko jednak zostało to zdementowane.
Atletico president Enrique Cerezo on Griezmann: “We have not met with Barcelona nor do we intend to do so. Griezmann story is pretty clear”. 🚨⚪️🔴 #Griezmann
“At the moment we are at the same point, nothing has changed with FCB on Griezmann – same as beginning of the season”. pic.twitter.com/hm0w9gtlj9
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) September 13, 2022
Mimo tej sytuacji Francuz daje z siebie wszystko. Widać to po grze jego zespołu, kiedy znajduje się na boisku, a kiedy zasiada na ławce rezerwowych. W Lidze Mistrzów został on bohaterem meczu pierwszej kolejki z FC Porto, a drugie spotkanie z Bayerem Leverkusen także może zaliczyć do udanych, mimo iż jego zespół nie zdołał wywieźć cennych punktów. W La Liga także nadaje odpowiedni impuls i mimo zaistniałej sytuacji Griezmann wciąż jest bardzo ważnym elementem w zespole.
Dobry zespół to za mało na mistrzostwo?
Gdy spojrzymy na grę Atletico Madryt w tym sezonie, można stwierdzić, iż prezentują się całkiem solidnie. Pewne zwycięstwa ze słabszymi klubami i wyrównane batalie z drużynami z wyższych ligowych miejsc. Niestety, ale te solidne występy to za mało w perspektywie mistrzostwa. FC Barcelona i Real Madryt idą jak burza, a większość sportowych problemów ci dwaj giganci mają już raczej za sobą. Czego nie można powiedzieć o Atletico, bo wydaje się, że w tym zespole coś się zatrzymało. Tu potrzeba czegoś więcej.
Po wygraniu ligi w sezonie 2020/2021 nastał suchy czas. Kiepski rok, w którym nie udało się sięgnąć po żaden puchar, i wywalczone rzutem na taśmę miejsce w Lidze Mistrzów. W trakcie okienka transferowego, kiedy to FC Barcelona bawiła się w najlepsze, a Real Madryt do kadry, z którą sięgnął po dublet, sprowadził Ruedigera i Tchouameniego, Atletico swoją politykę transferową musiało prowadzić w zupełnie inny sposób. W końcu nie tylko Barcelona w Hiszpanii miała problemy z działaniem na rynku. Toteż Atletico musiało postawić na nieoczywiste ruchy, ściągając piłkarzy za nieduże pieniądze, którzy pod okiem Diego Simeone mogą wejść na wyższy poziom. Mowa tu o takich graczach jak Samuel Lino, Reinildo czy Reguilon.
Porównując więc sytuację Atletico do tej Realu Madryt czy FC Barcelona, wydaje się, iż „Los Colchoneros” nie będą mieli łatwo w rywalizowaniu z tymi ekipami. Wiele jednak dowiemy się dzisiaj, gdyż mecz z „Los Blancos” to pierwszy prawdziwy sprawdzian Atletico Madryt w tym sezonie. Te dwa kluby dzieli obecnie pięć punktów, więc jest to bardzo ważne spotkanie w kontekście walki o największe cele. Strata ośmiu punktów byłaby już niezmiernie trudna do nadrobienia.
Mimo iż „Los Rojiblancos” nie przystąpią do spotkania jako faworyci, to wciąż w ich zespole znajdują się znakomici piłkarze. Trzeba pamiętać, że Atletico Madryt wiele razy potrafiło namieszać w momentach, kiedy na nich nikt nie stawiał. Wciąż są jednym z kandydatów wymienianych w kontekście mistrzostwa i wymaga się od nich pewnego miejsca w pierwszej czwórce. Kto wie, czy „Los Colchoneros” przy ustabilizowaniu formy i odrobinie szczęścia nie zdołają jeszcze włączyć się do gry o majstra. Dzisiejszy mecz może się okazać kluczowy.