Od dłuższego czasu jego kariera nie przebiegała tak, jak byśmy tego chcieli. Gdy Mateusz Bogusz zamiast dostawać szanse gry w Leeds, został wypożyczony do drugoligowej hiszpańskiej Ibizy, pojawiły się pierwsze wątpliwości co do tego, czy jego kariera idzie w dobrym kierunku. Gdy sezon później już 21-letni zawodnik ponownie trafił do Ibizy na wypożyczenie, wątpliwości się wzmogły. Polak niedługo skończy 22 lata i występuje w MLS, ma jeszcze jednak potencjał.
Mimo wszystko to nie jest jeszcze zmarnowany potencjał
Chyba wszyscy mieliśmy nadzieję, że Mateusz Bogusz zaistnieje w pierwszej drużynie Leeds United, w końcu trzy razy pojawił się na boisku w dorosłej ekipie, ani razu jednak w Premier League. Tak się jednak nie stało i tułał się po wypożyczeniach. Najpierw Logrones – zrozumiałe, był jeszcze bardzo młody. Później Ibiza, okej, ale już mógł zacząć grać w Leeds. Drugie wypożyczenie do Ibizy – powinien już grać w Leeds.
I jeszcze w jakiś sposób by się te kolejne wypożyczenia broniły, gdyby tylko był postacią wiodącą chociaż w drugiej lidze hiszpańskiej. Rozumiemy też, że trudno się gra w jednej z najgorszych drużyn Segunda Division, ale grając w 22 meczach jako ofensywny pomocnik, zdobyć dwie bramki? Żadnej asysty? Słabo to wyglądało, a wypożyczenie zakończono pod koniec marca, aby Bogusz mógł trafić przed zakończeniem okienka do MLS. Jego nowym klubem stało się Los Angeles FC, które zapłaciło za niego milion euro.
I chociaż wielu osobom wydaje się pewnie, że w momencie trafienia do MLS zawodnikowi będzie trudno wrócić do Europy na solidny poziom, choć coraz mniej osób tak uważa, to da się to zrobić. Zwłaszcza że Mateusz Bogusz ma jeszcze przecież czas. Jest wciąż młody, w sierpniu skończy 22 lata. Nie zdziwimy się, jeśli zobaczymy go w przyszłości w reprezentacji Polski, chociaż Polak będzie musiał włożyć w to masę pracy.
No i fajnie. Maciej Skorża z wielkim sukcesem na arenie międzynarodowej. Teraz jeszcze niech Bogusz z Los Angeles FC ograją Meksykanów i będziemy mieć znaczące polskie akcenty w KMŚ :)
— Norbert Bożejewicz (@N_Bozejewicz) May 6, 2023
Gdzie trafił?
Jego nowy klub, czyli już wcześniej wspomniane LA FC, jest jednym z czołowych zespołów w Stanach Zjednoczonych, jak i na całym kontynencie, w czerwcu rozegra finałowy dwumecz amerykańskiej Ligi Mistrzów. Natomiast w MLS występuje w konferencji zachodniej, gdzie zajmuje trzecią lokatę, nie notując do tej pory porażki. Ma jednak dwa mecze mniej i jeżeli je wygra, będzie miał pierwsze miejsce z dorobkiem 24 punktów. Oczywiście sezon trwa, do rozegrania zostało jeszcze 26 spotkań, ale jest to dobra pozycja. Zwłaszcza patrząc na to, że w sezonie 2022 ten klub wygrał swoją konferencję, a następnie całe play-offy, pokonując w finale zespół Philadelphia Union po rzutach karnych.
Mateusz Bogusz z obecnym klubem podpisał kontrakt do końca 2026 roku z opcją przedłużenia o rok. Będzie miał wtedy 25 lat, ewentualnie 26. Jednak zakładając scenariusz, w którym będzie grał na poważnym poziomie w Europie, powinien odejść przed zakończeniem kontraktu. Chociaż, co pokażemy też później, można odejść z tej ligi, mając 26 lat i radzić sobie całkiem dobrze.
Bogusz do tej pory wystąpił w czterech meczach. Debiutował w wygranych derbach Los Angeles, wchodząc z ławki na 12 minut. Kolejny mecz rozpoczął już w podstawowym składzie i grał przez 70 minut, a jego ekipa ostatecznie zremisowała z Nashville 1:1. Dołożył do tego dwa spotkania w Lidze Mistrzów, w których przebywał na boisku blisko 110 minut. Najbliższy mecz, a co za tym idzie, okazja do pierwszej bramki lub asysty będzie przeciwko San Jose Earthquakes o godzinie 1:30 czasu polskiego.
Mateusz Bogusz właśnie debiutuje w MLS, w barwach Los Angeles FC, przeciwko LA Galaxy! 🇺🇸🇵🇱
— Jakub Bokiej (@jbokiej1) April 16, 2023
MLS to nie jest liga ogórków
Jeszcze jakiś czas temu wśród wielu osób panowało niesłuszne przekonanie, że MLS jest niewiele lepsza od ekstraklasy. Dzisiaj jednak wszyscy wiemy, że nie jest to już liga emerytów, a rozgrywki, z których można wypromować się do dobrej drużyny w Europie. Bardzo dobrze pokazuje to chociażby przykład Almirona, który do Premier League trafił w wieku 25 lat po spędzeniu dwóch lat w MLS. Oczywiście bardzo długo był niesamowicie nieregularny, jednak utrzymał się przez kilka sezonów w jednym klubie, a w rundzie jesiennej aktualnych rozgrywek był nie do powstrzymania.
Nie trzeba jednak szukać przykładów tak daleko. Wśród polskich piłkarzy też znajdziemy co najmniej dwóch, kórym dobra gra w Stanach Zjednoczonych pozwoliła trafić do solidnego europejskiego klubu. Mowa tu oczywiście o Przemysławie Frankowskim i Adamie Buksie, którzy obecnie grają we francuskim Lens.
Jeśli chodzi o polskiego napastnika, przechodził on przecież do tej ligi, mając już 24 lata, nie był więc najmłodszym zawodnikiem. Tam też spędził półtora roku i dopiero wtedy trafił do Francji, w Lens jednak nie dostał jeszcze poważniejszych szans, ponieważ był kontuzjowany. Frankowski również wyjechał do USA w wieku 24 lat, również spędził tam półtora roku, do Lens trafił w sierpniu 2021 roku. Od tego czasu jest filarem tej drużyny, bardzo często znajduje się w jedenastce kolejki, zdarzało mu się również otrzymywać nominację do nagrody dla piłkarza miesiąca francuskiej Ligue 1. Znamy również przypadki innych piłkarzy, którzy grali w naszej reprezentacji, broniąc barw klubu z MLS.
Mateusz Bogusz zagra w finale Ligi Mistrzów CONCACAF. 👏
Los Angeles FC pokonało w rewanżu 3:0 Philadelphię i wygrał dwumecz 4:1. Nasz zawodnik rozegrał 66 minut. W finale ktoś z pary meksykańskiej Leon – Tigres. 🇲🇽 https://t.co/b0ehXnRmGJ
— Tomek Hatta (@Fyordung) May 3, 2023
Bogusz dzieli szatnię m.in. z Giorgio Chiellinim czy Carlosem Velą, którego wszyscy znamy z gry w Realu Sociedad, a pamiętać trzeba, że nie przychodził do MLS grubo po trzydziestce, tylko w wieku 29 lat. Do niedawna w LA FC grał również Gareth Bale, który już zakończył karierę.
Przed szansą na Ligę Mistrzów
Choć Mateusz Bogusz w swoim nowym klubie rozegrał dopiero cztery mecze, stanie przed szansą na zdobycie z nim trofeum. I to nie byle jakiego. Pomijając już fakt, iż Los Angeles FC walczy o krajowe mistrzostwo, to na kontynencie też chce być najlepszą ekipą. Drużyna z miasta aniołów pewnie pokonywała kolejnych rywali, niekiedy nawet ich deklasując i doszła do finału Ligi Mistrzów w strefie CONCACAF.
Tam zawalczy z meksykańskim klubem Leon. Będzie to dobra okazja do rewanżu, ponieważ w 2020 roku klub Bogusza przegrał finał Ligi Mistrzów z inną meksykańską drużyną. Warto również zaznaczyć, że od momentu, kiedy te rozgrywki nazywają się Ligą Mistrzów, będzie to dopiero czwarta amerykańska drużyna w finale. Tylko raz do tej pory amerykański zespół sięgnął po puchar. Klubem tym było Seattle Sounders w minionym roku.