Club Brugge w Lidze Mistrzów kończył mecze wynikami: 1:0, 4:0, 2:0. Nie, to nie są porażki mistrzów Belgii. „Niebiesko-czarni” są największą niespodzianką najważniejszych klubowych rozgrywek piłkarskich na świecie. Belgowie z kompletem punktów przewodzą w grupie z FC Porto, Atletico Madryt i Bayerem Leverkusen. A co najważniejsze, ich świetny start to wcale nie jest dzieło przypadku.
Można próbować deprecjonować obecne wyniki Club Brugge w Lidze Mistrzów, mówiąc o słabszych formach ich grupowych rywali. Nie można jednak całkowicie negować siły, jaką udało się stworzyć Belgom. Mistrzowie Belgii zasłużenie mają komplet punktów po trzech meczach Champions League. Można mówić o problemach ich rywali, ale to i tak jest wielką sztuką pokonać każdego z tych zespołów bez straty żadnego gola.
Kto by pomyślał, że Club Brugge w grupie z Porto, Atletico i Bayerem będzie mieć 9⃣ punktów po 3. kolejkach #UCL #CLUATM #ChampionsLeague
— Michał Krzeszowski (@Krzeszov) October 4, 2022
Club Brugge (niebiesko-)czarnym koniem Ligi Mistrzów
Kiedy mistrzowie Belgii trafili do grupy Ligi Mistrzów z FC Porto, Atletico Madryt i Bayerem Leverkusen, to można było wyczuć nutkę optymizmu. Pośród ich rywali nie było nikogo ze ścisłej europejskiej czołówki. Za to trafili na ekipy, które mają swoją markę i doświadczenie w grze o najwyższą stawkę w europejskich pucharach. Sam Club Brugge od pięciu lat regularnie znajdował się w fazie grupowej tych najważniejszych rozgrywek w Europie. I teraz „Niebiesko-czarni” zbierają z tego profity.
Club Brugge in dreamland! #UCL pic.twitter.com/JIqzWo6DHq
— UEFA Champions League (@ChampionsLeague) October 4, 2022
W 3. kolejce Club Brugge podjęło na swoim stadionie Atletico Madryt. Po dwóch wcześniejszych wygranych i kłopotach w Lidze Mistrzów Altetico sądzono, że to Hiszpanie przerwą serię Belgów. Rzeczywistość była inna, bo to gospodarze otworzyli wynik meczu po fantastycznej akcji Ferrana Jutgli. Hiszpan minął kilku rywali i wyłożył piłkę Kamalowi Sowahowi, który z najbliższej odległości zdobył gola na 1:0. W drugiej połowie mocniej do ataków rzucili się przyjezdni, ale znowu błysk hiszpańskiego napastnika mistrzów Belgii doprowadził do bramki na 2:0.
„Niebiesko-czarni” to jeszcze nie jest ekipa, która może prowadzić grę z takimi rywalami. W dalszej części meczu to Atletico mocno nacierało, ale najczęściej miało problemy z ominięciem dobrze poukładanej obrony gospodarzy. Nawet jeżeli linia defensywy miała momenty słabości, to jeszcze w bramce był świetny Simon Mignolet. Nawet doświadczony golkiper też potrzebował odrobiny szczęścia. Jak choćby w 75. minucie, w której od straty gola z rzutu karnego uratowała go poprzeczka. Szczęście sprzyja lepszym. Dlatego w Brugii mieszkańcy pójdą późno spać, bo ich ukochany klub w Lidze Mistrzów ma komplet punktów na koncie.
You’re not dreaming! 🤯 9/9! 😍
WE ARE BRUGES! 💙🖤 #CluAtl #UCL pic.twitter.com/op3uYaRBA0
— Club Brugge KV (@ClubBrugge) October 4, 2022
Wygrana z Atletico było najtrudniejsza dla Belgów. Wcześniej rozgromili na wyjeździe FC Porto aż 4:0, a na otwarcie Ligi Mistrzów stoczyli wyrównany bój z Bayerem, odnosząc skromne zwycięstwo 1:0.
To wcale nie jest przypadek
Aktualna wyniki Club Brugge wcale nie są dziełem przypadku. Już wcześniej wspomnieliśmy o tym, że dla niego to piąty raz z rzędu w fazie grupowej Ligi Mistrzów. A przypominacie sobie zeszłoroczną edycję? W niej mistrzowie Belgii zmierzyli się z Paris Saint-Germain, Manchesterem City i RB Lipsk. Trafili na trzy bardzo mocne ekipy i wtedy nikt nie oczekiwał cudów. Jednak Belgowie się nie załamali. Potrafili oni urwać punkty Francuzom, a z Niemcami nawet odnieśli zwycięstwo. W każdy z meczów próbowali grać odważny, ofensywny futbol. Niestety skończyło się to na 4. miejscu i końcu gry w Europie.
Co do Club Brugge, to oni już w ubiegłym sezonie – mając "grupę śmierci" – pokazywali że się nie boją i grali odważny ofensywny futbol. Teraz skład silniejszy, a losowanie dużo łatwiejsze, i są efekty.
— Mariusz Moński (@M_Monski) October 4, 2022
Obecnie przy braku aż tak mocnych rywali wychodzi klasa zespołu. Club Brugge wreszcie może pokazać się z naprawdę dobrej strony w Lidze Mistrzów. Czy to jest jakiś jednorazowy wyskok? A może to efekt planu? Zapytaliśmy o to Alexandre’a Braeckmana, dziennikarza Bel RTL i RTL Sport: – Nie, to nie przypadek. Właściciele Brugii od lat pracowali nad długoterminowym planem. Postanowili wzmocnić swoją strukturę skautingową, poprawić swoją sytuację finansową i rozpocząć budowę ogromnego projektu. To, co widzimy, opiera się na długoterminowej strategii inwestycyjnej. Brugia jest teraz w stanie zatrzymać kilku kluczowych graczy, ponieważ będą grać w Lidze Mistrzów prawie co roku. Pod względem finansowym to atrakcyjny klub, najlepszy w Belgii.
Brugia jest teraz genialną firmą, a nie tylko klubem piłkarskim. To robi ogromną różnicę. Poświęca czas na znalezienie nowych talentów z akademii, wprowadzenie ich do ligi belgijskiej, przygotowanie ich do Ligi Mistrzów. Jest naprawdę świetnie przygotowana. Kiedy sprowadza do drużyny zagranicznego gracza, to musi mieć pewność, że w przyszłości zarobi na nim dużo pieniędzy. To wzór dla belgijskich klubów. Alexandre Braeckman dla iGola
Wystarczy się przyjrzeć działaniu Club Brugge na rynku transferowym. Mistrz Belgii stracił latem Charlesa De Ketelaere, Stanleya Nsokiego i Loisa Opendę (choć on był na wypożyczeniu w Vitesse). Za nich do kasy klubu wpłynęło ponad 50 mln euro. Te pieniądze zostały zainwestowane w liczne wzmocnienia, które sprawiły… wręcz wzmocnienie drużyny.
Niechciany w Barcelonie, kochany w Brugii
Strata Charlesa De Ketelaere musiała zaboleć. Mistrzowie Belgii stracili młodego i utalentowanego wychowanka. Skusiła go gra w AC Milan, a Club Brugge przekonała kwota 32 mln euro. Poza ofensywnym pomocnikiem z kluczowych piłkarzy odszedł jeszcze jeden obrońca. Resztą udało się utrzymać w zespole. Aby długo nie płakać za 21-latkiem, dział skautingu ruszył na łowy. Jak wspominał wyżej nasz ekspert, władze „Niebiesko-czarnych” zainwestowały mocno w skauting. Każdy zagraniczny piłkarz miał być mocno przefiltrowany. W ten sposób do Brugii trafił Ferran Jutgla.
And again: PLAYER OF THE MATCH! 🔥 #UCL #CluAtl pic.twitter.com/hlD34he2n7
— Club Brugge KV (@ClubBrugge) October 4, 2022
Hiszpan został pozyskany z FC Barcelona za 5 mln euro. Jako młody chłopak uczył się gry w piłkę głównie w akademiach Espanyolu Barcelona, ale do „Dumy Katalonii” trafił stosunkowo niedawno, bo w 2021 roku. Spędził tam zaledwie rok, po czym uznano, że nie będzie on wzmocnieniem. 23-latek postanowił pierwszy raz wyjechać z kraju i spróbować swoich sił w lidze zagranicznej. Wybór padł na Club Brugge i na pewno dzisiaj tego nie żałuje. W Lidze Mistrzów w trzech meczach zdobył dwa gole i zaliczył dwie asysty. Kolejny raz zgarnął nagrodę dla zawodnika meczu.
W Jupiler Pro League Jutgla czuje się równie swobodnie. Po 10 kolejkach ma on na swoim koncie sześć goli oraz trzy asysty. Wyrasta mocno na lidera ofensywy mistrza Belgii i niewykluczone, że kluby La Liga szybko przypomną sobie o nim. Tylko tym razem będą musiały się liczyć ze sporym wydatkiem. „Niebiesko-czarni” nie są skłonni do łatwego sprzedawania swoich ważnych graczy.
W obronie dwóch 19-latków, na pozycji DM 20-latek, trójka w ataku 22,23 i 23 lata, a z ławki weszło dwóch 17-latków. I to wszystko bez przepisu o młodzieżowcu 😀
— Mariusz Moński (@M_Monski) October 4, 2022
Jutgla to niejedyny zawodnik wart uwagi. Duże znaczenie dla ofensywy mają skrzydłowi Andreas Skov Olsen oraz Noa Lang (którym interesował się mocno Milan). Coraz śmielej radzi sobie 22-letni Kamal Sowah, który strzelił już parę ważnych goli w tym sezonie. Wciąż ważnym elementem zespołu jest 30-letni Hans Vanaken, a obok niego do zespołu odważnie weszli młodzi Tajon Buchanan czy Raphael Onyedika (kupiony latem za 10 mln euro). Trener Carl Hoefkens nie boi stawiać się na młodych. Najlepszym dowodem na to jest wystawienie do składu na ważny mecz z Atletico dwóch młodych 19-letnich obrońców: Bjorna Meijera i Abakara Syllę. Ten drugi dopiero stawia pierwsze kroki w seniorskim futbolu.
Club Brugge może obawiać się sukcesu?
Po trzech meczach w Lidze Mistrzów Club Brugge ma dziewięć punktów w swojej grupie. Pozostali rywale mają po trzy zdobyte oczka, co urządza mistrzów Belgii. W zasadzie już niewiele brakuje mu do wywalczenia awansu do fazy pucharowej. Patrząc na obecny sezon, który jest ciasny dzięki mundialowi, to Belgowie mogą śmiało myśleć o sensacyjnym awansie do następnej rundy. Z takim dorobkiem w najgorszym wypadku czeka ich gra w fazie pucharowej Ligi Europy. Bez wątpienia taka gra „Niebiesko-czarnych” będzie przyciągać większą uwagę skautów silniejszych drużyn w Europie. Dla części klubów z mniejszych lig taki sukces mógłby również oznaczać początek kłopotów.
Poświęćmy moment na niesamowity Club Brugge pic.twitter.com/leoo0KLLGt
— Krzysztof Rot (@KrzysztofRot) October 4, 2022
Kluby w takich momentach cieszą się na możliwość powiększenia swojego budżetu z transferów z klubu, ale jednocześnie obawiają się potężnych strat piłkarskich. Kibice mogą mieć obawy o to, że zacznie się wyprzedaż zawodników, a to może osłabić siłę drużyny. Coś, na co pracowano tyle lat. Czy mistrzowie Belgii mają się czego obawiać? – Nie sądzę. Jeśli zagrają w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, będzie to ogromny bonus. Brugia wie, że ma wielkie talenty. Ci gracze będą szukać lepszego klubu. Ale jednocześnie nie da się już łatwo kupić kluczowego zawodnika Club Brugge. To musi być przynajmniej klub z poziomu Champions League, który będzie gotowy wydać miliony euro. Mistrzowie Belgii są teraz dość bogatym klubem.
– Jeśli będą tak dalej pracować i rozwijać się, to nie będą mieli żadnych problemów. Gracze będą zmotywowani jak nigdy dotąd, bo to, co dzieje się teraz, to więcej, niż się spodziewali. Liga Europy była planem A, więc ja też się nie martwię o nic – uspokaja Braeckman.
✅ 1-0 vs. Bayern Leverkusen
✅ 0-4 vs. Porto
✅ 2-0 vs. Atlético MadridClub Brugge are the first Belgian team to win their opening three games of a #UCL campaign. 🇧🇪
— William Hill (@WilliamHill) October 4, 2022
Poprzedni oraz zwłaszcza obecny sezon pokazuje jasno, że Club Brugge zrobiło wyraźny postęp w skali europejskiej. Mistrzowie Belgii są największą niespodzianką obecnej edycji Ligi Mistrzów, ale nikt tam nie myśli o jednorazowym wyskoku. „Niebiesko-czarni” realizują długofalowy plan, który ma ich umieścić na dłużej na mapie Ligi Mistrzów. Nikt nie obawia się tam przykrych konsekwencji sukcesu, bo władze są na to gotowe.
Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy świadkami narodzin drużyny, która może na dłużej zadomowić się w rozgrywkach Ligi Mistrzów. I to nie tylko w samej fazie pucharowej, lecz także stawiać mocniejsze kroki do fazy pucharowej. W Belgii nie myślą o podbiciu tych elitarnych rozgrywek, ale chcą być czymś bardziej znaczącym. Club Brugge chciałoby wejść na dłużej do poziomu najlepszych klubów portugalskich lub holenderskich, które potrafiły nawet znajdować się w czołowej ósemce Europy. Czy to uda się również „Niebiesko-czarnym”? W piłce nożnej jest możliwych wiele scenariuszy. Najpierw trzeba dokończyć ten związany z obecną fazą grupową, a potem można myśleć o czymś więcej.