Ciężki los kibica Lecha


3 kwietnia 2015 Ciężki los kibica Lecha

Po środowym pierwszym spotkaniu w ramach półfinału Pucharu Polski pomiędzy Błękitnymi Stargard Szczeciński a Lechem Poznań, wielu kibiców uznało pewnie porażkę "Kolejorza" za kiepski primaaprilisowy żart. Niestety dla poznaniaków, przegrana 1:3 nie była zmyślona, lecz zupełnie zasłużona. 


Udostępnij na Udostępnij na

Piłkarze Macieja Skorży zaprezentowali się w Szczecinie fatalnie, a zwycięstwo drugoligowca mogło być jeszcze wyższe, gdyby w kilku świetnych okazjach jego zawodnicy potrafili zachować więcej zimnej krwi. Drużyna złożona z półamatorów ośmieszyła ekipę z województwa wielkopolskiego, która porażki z o wile niżej notowanymi od siebie rywalami powoli może uznawać za hańbiącą tradycję. Przecież w ciągu kilku ostatnich sezonów takie wpadki, jak ta środowa, zdarzały się już kilkukrotnie, tyle że na niwie europejskiej. W kwalifikacjach do Ligi Europy Lech nie potrafił pokonać „mocarzy” pokroju litewskiego Żalgirisu Wilno, islandzkiego Stjarnan FC czy szwedzkiego AIK Solna. Wszystkie te mecze miały miejsce za czasów, gdy poznaniaków prowadził Mariusz Rumak i to jego uznano za winowajcę beznadziejnej gry zespołu. Teraz jednak opiekunem „Kolejorza” jest Maciej Skorża, a wyniki dużo poniżej oczekiwań kibiców też się zdarzają. W czym zatem tkwi sekret kolejnych kompromitacji piłkarskich Lecha?

Strach przed kompromitacją

Przyczyn może być wiele i nie wolno wykluczyć strachu przed odpadnięciem w rywalizacji z drugoligowymi Błękitnymi. Już właśnie różnica poziomów rozgrywkowych, na których prezentują się oba kluby, powinna dawać ogromną przewagę psychologiczną poznańskiej drużynie. To stargardzianie muszą się bać ekstraklasowej ekipy, a nie na odwrót. I tak rzeczywiście było do 9. minuty gry środowego spotkania, kiedy na prowadzenie wicemistrzów Polski wyprowadził Zaur Sadajew. Wszyscy myśleliśmy (no, może z wyjątkiem piłkarzy i kibiców Stargardu), że jest już po wszystkim, a kolejne gole Lecha są jedynie kwestią czasu. Ale po stracie bramki to właśnie Błękitni ruszyli do ataku, zdobywając po przerwie trzy efektowne gole i odnosząc spektakularne zwycięstwo. Chłopcy Krzysztofa Kapuścińskiego postanowili spróbować odwrócić losy meczu i chwała im za to. Co natomiast wyczyniali poznaniacy? Biegali, przewracali się, niemiłosiernie pudłowali i wyglądali jak dzieci we mgle.  Z biegiem czasu na twarzach podopiecznych Skorży widać było wyraźnie strach przed odniesieniem kolejnej kompromitującej klęski.

https://www.youtube.com/watch?v=w5XXufM9ol0

W ćwierćfinale stargardzianie pokonali inną ekstraklasową ekipę, Cracovię, więc czemu nie mieliby odprawić z kwitkiem Lecha? Tego samego obawiają się sami piłkarze „Kolejorza” i, choć w rewanżu będą faworytami, ich awans do finału PP można włożyć raczej między bajki. Jeden gol dla Błękitnych załatwi sprawę i sprawi, że twarze kibiców sześciokrotnego mistrza kraju po raz kolejny obleją się rumieńcem wstydu. Bo los fana „Kolejorza” jest nadzwyczaj ciężki i to wiadomo nie od dziś. Wymieniona wcześniej seria kompromitacji Lecha na arenie międzynarodowej plus środowa klęska doprowadzają jego sympatyków do szewskiej pasji.

Jednym z nich jest Krzysztof „Grabaż” Grabowski, lider punk-rockowego zespołu „Pidżama Porno”. Rodowity poznaniak, a w konsekwencji czego wierny kibic KKS, dał upust swoim negatywnym emocjom (trudno mu się właściwie dziwić) po meczu jego ukochanego zespołu z Błękitnymi. Uznawany za jednego z najlepszych polskich tekściarzy muzyk powiedział: Jestem kibicem Kolejorza od 1972 roku. 43 lata. Nigdy przez ten czas nie byłem przeciwko temu klubowi i nie będę. W tej sferze jest dla mnie tak samo ważny jak najbliższa rodzina. Ale właśnie dziś po raz pierwszy w życiu „cieszyłem” się z bramek dla przeciwników Lecha. Robili was jak chcieli, kręcili, wymieniali więcej celnych podań, strzelili wam 3 gole. Jesteście tą hańbiącą dumę i tradycję generacją kopaczy, która zafundowała nam Legnicę, Grudziądz, Wilno i i tę islandzką mieścinę o nazwie Stjarnan (za www.polskieradio.pl)

Psycholog potrzebny od zaraz?

Jeżeli ktoś nie oglądał tego spotkania, może uznać słowa „Grabaża” za najlepszy do niego komentarz. Grabowski powiedział to, co na usta cisnęło się zapewne znacznej części fanów Lecha, którzy, co pokazali wielokrotnie, potrafią wspaniale dopingować swój klub. Potrafili wybaczyć piłkarzom „Kolejorza” wiele bolesnych przegranych, ale cierpliwość ma swoje granice. Przegraną z drugoligowcem jest bardzo trudno zrozumieć, tym bardziej, ze ponad tydzień wcześniej drużyna Skorży potrafiła ograć przy Bułgarskiej Legię Warszawa 2:1. Może zatem zawodnicy z Wielkopolski mają problemy z należytym przygotowaniem się do meczów przeciwko słabszym rywalom i powinien spróbować pomóc im psycholog sportowy?

Jarosław Araszkiewicz, były gracz Lecha, także zwraca uwagę na to, iż złe nastawienie psychiczne piłkarzy KKS przed pucharowymi pojedynkami może stanowić ich największy problem. W wywiadzie dla serwisu www.przegladsportowy.pl mówi: My też kilkanaście lat temu jechaliśmy na takie mecze i wiem, jak piłkarze do nich podchodzą. Jedziesz do takiego trzecioligowca zagrać, byle się udało, jak najmniejszym kosztem sił. Mecze ligowe są inne: fajne stadiony, dużo kibiców, a tutaj szatnie nie takie, prysznice nie takie. Wszystko leży w głowie i odpowiednim zaangażowaniu. Tych wpadek, choć w zasadzie to już nie wpadki… trochę tego dużo. – Lech na pewno zrobi wszystko, żeby awansować. Jeśli tak się nie stanie i Kolejorz nie zagra w finale to będzie największa tragedia od czasu wejścia holdingu Amica do klubu – dodaje Araszkiewicz.

Znalezione w sieci

Żeby jednak nie przytaczać jedynie słów znanych sympatyków Lecha lub jego byłych piłkarzy, spójrzmy na to, jak o środowej wpadce wypowiadają się jego „zwykli” kibice. Oto kilka wypowiedzi dotyczących tamtego spotkania zaczerpniętych z różnych stron internetowych:

Gratulacje dla Błękitnych. Mimo, ze jestem kibicem Lecha, to szczerze im życzę awansu. Ci szmaciarze noszący koszulki Lecha nie maja ani trochę ambicji i honoru. Jest mi wstyd, ze amatorzy z żelem we włosach reprezentują klub z takimi tradycjami. Brawo Błękitni – pokazaliście, co to charakter. Jestem pełen uznania dla tych chłopaków! Kibice Lecha, ile razy dacie się jeszcze nabierać tym szmaciarzom na tanie chwyty typu „nie wiemy co się stało?” Dość poniżania naszego klubu! Nie dawajcie im zarabiać na biletach, bo i tak mają nas, kibiców, gdzieś. Dla tych marnych kopaczy liczy się tylko kasa. Dla nich ambicja i honor nie istnieją. (z www.zczuba.sport.pl)

Jako wieloletni kibic Lecha Poznań napiszę tylko jedno… gratuluję zwycięstwa piłkarzom Błękitnych. Pokazali na boisku, że ambicją można pokonać wiele przeciwności. Piłkarzom Lecha proponuję choć raz w życiu podejść do tematu fair… i pensje przekazać na jakiś inny cel, niż kolejne to ciuchy Armaniego. Jeszcze raz wielkie, wielkie gratulacje, Panowie. (z www.ofsajd.onet.pl)

Czasami bywa tak, że krytyka wzmacnia. Zobaczymy w czwartek, czy w przypadku zawodników Lecha to zadziała. A Błękitni to normalnie jak nasz panczenista strażak Bródka, który mimo braku odpowiednich warunków do treningu (w Polsce) i ograniczonych środków finansowych, pokonuje oligarchę tejże dziedziny i zdobywa medal złoty olimpijski. Można? Można! 

PS Proponuję włodarzom Lecha zatrudnić porządnego psychologa, bo widzę, że w drużynie narasta kompleks, kompleks amatorstwa. Byle nie świeżo po studiach – bez praktyki i doświadczenia. (z www.zczuba.sport.pl)

– Powiedzmy sobie otwarcie, Lech jest słaby jak barszcz. Co pokazuje w eliminacjach np. LE – czy przypadkiem jest, że przegrywa z drużynami z Litwy czy Islandii? Chyba nie. A mecz z „Błękitnymi” jest tego dowodem. Oczywiście, można pisać, że Lech wyszedł drugim, trzecim, czy dziesiątym składem, ale drużyna, która walczy o „majstra” na takie historie nie może sobie pozwolić. Poznaniacy, żyjcie więc iluzjami i złudzeniami, a w przypadku awansu do europejskich pucharów przyjadą jacyś pasterze owiec i skopią wam 4 litery. Bawcie się chłopcy tak dalej i piszcie o ewentualnym mistrzostwie – chyba w trzeciej lidze, a i to nie jest pewne, ponieważ tam grają drużyny pokroju „Błękitnych”… (z www.sportowefakty.pl)

Może już wystarczy tych negatywnych komentarzy skierowanych w stronę piłkarzy Lecha. Przecież leżącego się nie kopie. Wypada jedynie życzyć im z okazji nadchodzących Świąt Wielkanocnych tego, by w rewanżowym spotkaniu z Błękitnymi (9 kwietnia, godz. 20.45) zaprezentowali się, jak na wicemistrza Polski przystało. Tylko tyle i aż tyle.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze