Chorwacka nadzieja na lepsze dni Podbeskidzia


Czy Marko Roginić rozkręci się na dobre?

12 października 2019 Chorwacka nadzieja na lepsze dni Podbeskidzia
Krzysztof Dzierżawa / Pressfocus

Podbeskidzie po dwunastu kolejkach zajmuje w tabeli Fortuna I ligi czwarte miejsce. To dobry rezultat, biorąc pod uwagę ostatnie sezony. Tym bardziej że w obecnym pozycja ta gwarantuje baraże o PKO Ekstraklasę. W Bielsku-Białej ciągle myśli się o powrocie do piłkarskiej elity. Pomóc w tym może 24-letni zawodnik, który przychodząc do Podbeskidzia, przynosił ze sobą sporą dawkę nadziei na lepsze jutro. Mowa o chorwackim napastniku Marko Roginiciu.


Udostępnij na Udostępnij na

Marko Roginić urodził się w miejscowości Bjelovar na północy Chorwacji. W ciągu dość krótkiej kariery występował w NK Sloboda, NK Varażdin, rodzimym NK Bjelovar, a także w NK Puscine. Dwa lata temu po raz pierwszy zagrał w klubie występującym poza granicami swojego kraju. Zadebiutował  w NK Nafa Lendava – drużynie drugiej ligi słoweńskiej. Tam zdecydowanie rozwinął skrzydła. W pięćdziesięciu dwóch spotkaniach strzelił trzydzieści pięć bramek. Nic więc dziwnego, że działacze Podbeskidzia mocno ostrzyli sobie zęby na tak bramkostrzelnego zawodnika.

Trudne początki

Pierwsze spotkania w barwach drużyny spod Klimczoka nie rokowały dobrze na przyszłość. W poprzednim sezonie wystąpił bowiem w dziesięciu spotkaniach, ani razu nie wpisując się na listę strzelców. To katastrofalny wynik jak na środkowego napastnika. Owszem, nie rozgrywał w każdym spotkaniu pełnych 90 minut, jednak to marne usprawiedliwienie. 524 minuty dla takiego zawodnika powinny zdecydowanie wystarczyć do pokonania bramkarza rywali. Król strzelców drugiej ligi słoweńskiej bez ani jednego gola w pierwszej lidze polskiej? Bardzo słabo, gdyż już niejeden udowadniał, że przeskok na zaplecze naszej ekstraklasy nie musi być bolesne. Choćby z naszych rodzimych, niższych lig.

Weryfikacja Chorwata była, jak widać, szybka. Denerwował swoją nieporadnością w polu karnym rywali, do tego nie potrafił przełożyć swoich rzeczywistych umiejętności na takie elementy jak rozegranie czy też pomoc w zadaniach defensywnych. Czy owa weryfikacja okazała się jednak skuteczna? Niekoniecznie!

Zaufanie to podstawa

Zawodnik po nieudanej wiośnie pozytywnie nastrajał w przygotowaniach do nowego sezonu. Jednak tylko nieliczni wierzyli w pokazanie jego prawdziwego strzeleckiego oblicza. Kibice często twierdzili, że Podbeskidzie nie posiada napastnika z prawdziwego zdarzenia. W obecnej chwili śmiało można stwierdzić, że podstawą do odblokowania się Roginicia było… zaufanie. Nie fanów zespołu, nie obiektywnych obserwatorów, ale tej najważniejszej dla piłkarza osoby – trenera. Krzysztof Brede mocno ufał Chorwatowi. Wiedział, że prędzej czy później pokaże pełnie swoich umiejętności.

Wierzyłem w Marko, konsekwentnie na niego stawiałem, bo znałem jego możliwości. Nie zrażałem się tym, co mówili ludzie wokół, że nie mamy napastnika. Kibic ocenia na podstawie statystyk, a skoro nie strzelił przez długi czas gola, to ta ocena była negatywna. Ja wiedziałem, w jakim jest wieku. Wieku rozwojowym. No i konsekwentnie stawianie na niego zaczyna przynosić efekty. Krzysztof Brede

No i nadszedł wreszcie ten mecz. Spotkanie z Chojniczanką było momentem przełomowym. Roginić wreszcie zdobył bramkę dla Podbeskidzia. Mało tego – swoją bramką zapewnił drużynie trzy punkty. Kolejne spotkania przyniosły kolejne posuchy, aż do siódmej kolejki Fortuna I ligi. W meczu z Niecieczą wreszcie był chwalony za swoje poczynania. Do udanego występu dorzucił także bramkę.

Pierwszy dublet

Mecz z Miedzią Legnica chorwacki snajper również okrasił bramką. Dało to kolejny sygnał, że z formą nadziei Podbeskidzia jest coraz lepiej. Meczem, który być może pozwoli rozstrzelać się napastnikowi na dobre, było spotkanie z Bełchatowem. W dwie minuty ustrzelił dublet i tym samym wlał w serca kibiców wiarę na lepszą przyszłość. Ukazał też uniwersalność jego umiejętności. Najpierw wykorzystał swoje 188 centymetrów wzrostu, zdobywając bramkę głową. Następnie zabawił się z bramkarzem rywali, by wreszcie strzelić obok bezradnie interweniujących obrońców. Gra głową, technika, drybling, zwinność, waleczność – wszystkie cechy można więc odnaleźć w CV zawodnika. Gdzie one były wcześniej? Nie wiadomo. Nieważne jednak, jak człowiek zaczyna. Istotne, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Nie samym atakiem napastnik żyje

Chorwat nie skupia się jednak wyłącznie na ukazywaniu swoich snajperskich umiejętności. To typ walczaka, który chce wspierać również poczynania obronne. Gra dla drużyny to jego priorytet. Gdy trener przesunął go na lewą flankę, nie widział w tym problemu. Dostosowuje się więc łatwo do sytuacji i stawia jej czoła. Takich napastników ceni się podwójnie. Jeśli wszystko będzie miało dalszy trend wzrostowy i zawodnik będzie rósł w oczach z meczu na mecz, wówczas trener i kibice mogą spać spokojnie.

Jestem napastnikiem, który nie gra tylko do przodu. Lubię pomagać kolegom w defensywie. Napastnik powinien być pierwszym, który broni. Marko Roginić

Czy Podbeskidzie znalazło więc napastnika gwarantującego walkę o awans do ekstraklasy? Wraz z Karolem Danielakiem Marko Roginić może zapewnić Podbeskidziu sporą liczbę bramek. Chorwat być może spełni pokładane w nim nadzieje. Jest na dobrej drodze. Oby ją kontynuował.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze