Pod koniec lipca dowiemy się, kto obok Wigier Suwałki spadnie do 2. ligi. Obecnie w najtrudniejszym położeniu jest Chojniczanka Chojnice, która ma siedem punktów straty do bezpiecznego miejsca w tabeli. Sytuacja jest skomplikowana, ale gdy spojrzymy na ostatnie mecze pomorskiego zespołu, pojawiają się akcenty optymistyczne.
Sezon 2019/2020 w Chojnicach to jedna wielka huśtawka nastrojów. Rozpoczęło się od dosyć oryginalnego ruchu ze strony władz klubu – za sterami pierwszego zespołu zasiadł czeski duet, Josef Petrik i Josef Petrik junior. Następnie ogłoszono przetarg na instalację podgrzewanej murawy, co zmusiło zarząd do znacznego przekształcenia terminarza. Pod koniec maja nastąpiła zmiana prezesa chojnickiej drużyny, a to wszystko w 90-lecie powstania Chojniczanki. Gdy klub rozwijał się pod względem infrastrukturalnym, sportowo było coraz gorzej.
Do 6 listopada „Chojna” rozegrała na własnym stadionie aż 10 spotkań. Bilans to trzy zwycięstwa, remis i sześć porażek (trzy z nich kończyły się wynikami 0:3 lub 1:3). Drużyna bardzo słabo prezentowała się w ofensywie, a w obronie przydarzały się proste błędy. Łącznie w 16 spotkaniach zespół pod wodzą zagranicznych szkoleniowców zgromadził 16 punktów. Właśnie na początku listopada zarząd Chojniczanki podziękował czeskim trenerom za współpracę. Tego samego dnia szkoleniowcem klubu został Zbigniew Smółka.
„Trzeba się wziąć do pracy i spojrzeć sobie w lustro”
Początki pracy nowego trenera zdecydowanie nie należały do udanych. Passa czterech porażek z rzędu (w tym trzy u siebie) zepchnęła „Chlubę Grodu Tura” na ostanie miejsce w tabeli. Jednak warto zaznaczyć, że szkoleniowiec nie miał wtedy wpływu na pracę zespołu w okresie przygotowawczym. Tym samym dysponował takim potencjałem osobowym, jaki w zespole zostawili Josef Petrik i Josef Petrik junior. Po ostatnim meczu w 2019 roku Zbigniew Smółka jasno wskazał, że z taką sytuacją kadrową (głównie wspominał o urazach piłkarzy) na takim poziomie nie miał jeszcze do czynienia.
Trener zapowiadał, że drużynę czeka bardzo intensywny okres przygotowawczy. Chojniczanka Chojnice wygrała trzy sparingi, zremisowała również trzy i przegrała tylko jedno spotkanie. Mimo ostatniej lokaty w tabeli chojniccy kibice mieli drobne, ale jednak podstawy do optymizmu. Następne kolejki ligowe tylko to potwierdziły. Wygrana 2:1 na wyjeździe z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza na moment poprawiła sytuację „Chojny” w tabeli. Wysoka porażka 2:5 z Miedzią Legnica wbrew pozorom również przyniosła ze sobą kilka plusów, choć strata w tabeli do bezpiecznego miejsca wzrosła do sześciu punktów. Trener Smółka podkreślał, że zawodnicy byli w stanie stworzyć kilka sytuacji i zrealizowali założenia przedmeczowe. Nie brakowało błędów, ale ogólny wydźwięk był pozytywny.
Zawieszenie rozgrywek
Można powiedzieć, że Chojniczanka Chojnice po tych meczach prezentowała wysoką (w porównaniu z ubiegłym rokiem) formę. Z myślą kolejnego zwycięstwa drużyna wyjechała na południe Polski, żeby 13 marca zmierzyć się z Puszczą Niepołomice. Żeby zmniejszyć ryzyko zmęczenia, autobus z piłkarzami ruszył dzień wcześniej. O zawieszeniu ligi z powodu koronawirusa zespół dowiedział się w Wieliczce. Był to początek przerwy, która trwała aż do czerwca. Wszystkie kluby zostały zmuszone do przekształcenia jednostek treningowych.
🗣 Zbigniew Smółka: Poinformowałem drużynę, że w tym okresie każdy ma być z rodziną. Uważam, że zdrowie własne i swojej rodziny jest teraz najważniejsze. Przygotowaliśmy indywidualną rozpiskę treningową. Formę trzeba podtrzymać. Na razie plan jest rozpisany do końca tego tygodnia
— Chojniczanka (@ChojniczankaMKS) March 17, 2020
Obecnie można jedynie gdybać, jakie wyniki osiągnąłby klub, gdyby nie pandemia. Jednak każdy kij ma dwa końce. Instalacja podgrzewanej murawy na Stadionie Miejskim w Chojnicach rozpoczęła się z opóźnieniem. Istniało duże prawdopodobieństwo, że Chojniczanka w tym sezonie już nie wróci na swój obiekt. Wstrzymanie rozgrywania meczów zadziałało na korzyść klubu. Dzięki temu 3 lipca klub rozegrał pierwsze spotkanie u siebie od końca listopada.
Po siedmiu miesiącach wracamy do domu. 😍
Już jutro mecz z @SandecjaNS. Na stadionie trwają ostatnie przygotowania. pic.twitter.com/lWmwDHa6pf— Chojniczanka (@ChojniczankaMKS) July 2, 2020
Spadek formy i pogorszenie sytuacji
O ile pod względem warunków na stadionie zawieszenie Fortuna 1. Ligi pomogło Chojniczance, o tyle w kontekście wyników drużyny trudno mówić o pozytywach. W pierwszych pięciu spotkaniach podopieczni Zbigniewa Smółki wywalczyli tylko cztery punkty, co przy lepiej spisujących się rywalach znacznie utrudniło walkę o utrzymanie. Strata do 15. wówczas Odry Opole wynosiła osiem oczek. Na brak korzystnych rezultatów w pewnym sensie wpłynęły błędy indywidualne (kiksy i faule w meczach z GKS-em Bełchatów i Radomiakiem Radom czy czerwona kartka Jana Mudry ze Stomilem Olsztyn).
Misja pod tytułem utrzymanie z trudnej stała się wręcz niemożliwa do zrealizowania. Po meczu z Radomiakiem trener Smółka po raz kolejny w tym sezonie musiał konkretnie i dosadnie ocenić rzeczywistość: – Bardzo trudno opanować nerwy, bo nie wyszliśmy z szatni, nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce, wybijaliśmy piłki. Nie da się grać jednej połowy na pierwszoligowym poziomie i liczyć na jakiekolwiek punkty. Myślę, że do przerwy tak dysponowany Radomiak to mógł nam strzelić pięć i z workiem bramek pojechalibyśmy. Zdaniem trenera na słowa uznania zasłużył Radosław Janukiewicz, który uchronił zespół przed jeszcze większą porażką niż 1:3. O kryzysie w obronie świadczy pewna statystyka.
Chojniczanka zakończyła serię meczów ze straconą bramką. Po raz ostatni na zero z tyłu zagraliśmy 13 września. Kolejne 20 spotkań z minimum jednym straconym golem. Progres!
Tak tylko się pocieszam… #ODRCHO #ByeByeFortunaIliga
— Michał Sagrol (@michalchojnice) June 30, 2020
Światełko w tunelu
Po meczu w Radomiu klub z Pomorza wziął się do pracy – trzy mecze i siedem punktów. Rozpoczęło się od wyjazdowej wygranej z GKS-em Jastrzębie 3:1. Chojniczanka po 31 minutach prowadziła już 3:0 (po raz ostatni tyle bramek udało jej się strzelić 26 października w meczu z Zagłębiem Sosnowiec). Następnie bezbramkowy remis z Odrą Opole, jednak trudno mówić tu o zaciętej i emocjonującej rywalizacji. Najwięcej pozytywów przyniósł wygrany mecz u siebie 2:1 z Sandecją Nowy Sącz.
Zbigniew Smółka preferuje dość ofensywny styl gry. Bardzo istotne jest również posiadanie piłki i było to widać podczas meczu z „Biało-czarnymi”. Gospodarze atakowali głównie bocznymi sektorami boiska i tym samym realizowali pomysł na to spotkanie. Akcje były napędzane głównie zagraniami Bartosza Wolskiego i Roberta Ziętarskiego. Na skrzydle bardzo aktywny był Aghvan Papikyan. Swoje zadania wykonywał Tomasz Mikołajczak, który gra teraz jako „dziesiątka” – w poprzednich latach był wysuniętym napastnikiem. W porównaniu z 2019 rokiem Chojniczanka Chojnice zrobiła minimalny, ale jednak progres. Zdobyła 14 punktów w 10 meczach.
Dla klubu z Pomorza to ostatni dzwonek, żeby poważnie myśleć o utrzymaniu. Pozostałe drużyny również nie odpuszczają. Odra Opole seryjnie zdobywa punkty, tak samo jak Chrobry Głogów, czyli najbliższy rywal Chojniczanki. Różnice w tabeli stały się bardzo małe (znajdujący się w strefie barażowej GKS Tychy ma siedem punktów przewagi nad strefą spadkową). „Chojna” znajduje się pod ścianą, ale zrobi wszystko, żeby się uwolnić. Kibicom pozostaje jedynie obserwować niezwykle emocjonujący finisz rozgrywek Fortuna 1. Ligi.