Chłodne przyjęcie Śląska w Göteborgu…


23 lipca 2015 Chłodne przyjęcie Śląska w Göteborgu…

Tym razem nie chodzi o obrzucanie kamieniami i tym podobne kwestie. Wrocławianie przyjechali do miejsca, gdzie gra w piłkę odbędzie się w cywilizowanych warunkach pogodowych. Temperatura w okolicach piętnastu stopni, sympatyczny stadion – jeśli do tego dojdzie wygrana Śląska, będzie to niebywale przyjemny wyjazd.


Udostępnij na Udostępnij na

Już na samym starcie dobra wiadomość dla Śląska. IFK Göteborg opuściła największa gwiazda zespołu – Lasse Vibe. Duńczyk postanowił spróbować sił na zapleczu Premier League, w barwach Brentford FC. We Wrocławiu 80% zagrożenia pod bramką Śląska stanowił właśnie Vibe, więc Szwedzi z wyraźnego faworyta powoli stają się tylko nieznacznym.

Śląsk przyjechał do Göteborga po laniu, jakie dostał na własnym stadionie od rozdrażnionej Legii. Oczywiście taka porażka mocno zachwiała pewnością siebie wrocławian, jednak Tadeusz Pawłowski to człowiek, który potrafi uspokoić i zmotywować swój zespół. Plusem jest sytuacja kadrowa – wszyscy kluczowi zawodnicy są zdrowi. Wystarczy tylko wykrzesać z siebie entuzjazm i choć raz pokonać bramkarza rywali, nie tracąc przy tym więcej bramek niż gospodarz.

Właśnie – zaliczka, a właściwie jej brak. Göteborg nie wyglądał we Wrocławiu na zespół, który jest w stanie wbić kilka goli – raczej chce zagrać na zero z tyłu i liczyć, że z przodu coś wpadnie. Gorzej dla widza, że podobną taktykę obrał Śląsk i z pewnością na Gamla Ullevi (stadion IFK Göteborg) taktyka będzie podobna. Jeśli podopieczni Tadeusza Pawłowskiego zdobędą bramkę jako pierwsi, sytuacja stanie się więcej niż komfortowa.

Na co wrocławianie muszą szczególnie uważać? Stałe fragmenty gry, to zawsze jest domena Skandynawów. Kontrataki, bo Śląsk z reguły stara się prowadzić grę, co na przykład w meczu z Legią zakończyło się bardzo źle. Maksymalna koncentracja w defensywie – kto wie, czy nie lepiej byłoby przesunąć na prawą obronę Piotra Celebana i wyjść w ustawieniu: Celeban, Kokoszka, Pawelec, Dudu. Paweł Zieliński daje sporo w ofensywie, w obronie jednak grać zbyt dobrze nie potrafi. W środku wybiegłby wtedy Hateley z Hołotą – Gecov potrzebuje jednak nieco czasu na dostosowanie się do stylu zespołu. Atak tworzyliby Kiełb, Pich i Flavio, łącznikiem między nimi a defensywnymi pomocnikami mógłby być np. Mateusz Machaj, który stwarzałby zagrożenie ze stałych fragmentów gry. Wybór taktycznego rozwiązania należy jednak oczywiście do Tadeusza Pawłowskiego.

Jeśli historia lubi się powtarzać, możemy być świadkami podobnego rozstrzygnięcia co rok temu, gdy Ruch Chorzów, po golu w ostatniej minucie i zaskakująco dobrym widowisku, wyeliminował duński Esbjerg po remisie 2:2 na wyjeździe. Zawałowcy nie byliby zachwyceni, ale my nie mamy nic przeciwko takiemu rozstrzygnięciu i dziś.

[interaction id=”55b0ddd4c902770806bcf448″]

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze