Ligue 1 ma to do siebie, że drużyny w niej grające potrafią balansować od miejsc w czołówce do jej dolnych rejonów. Niewielu się jednak spodziewało, że kluby mające duże budżety i zawodników, o których walczą wielkie europejskie zespoły, spiszą się tak słabo.
Po fatalnych rozgrywkach i walce między sobą o uniknięcie gry w barażach oba kluby i ich zawodnicy powiedzieli sobie dość. Niektóre stare twarze musiały opuścić szatnie, by zrobić miejce świeżym zawodnikom. Jednak nie wszystko co stare jest złe.
Casanova znów w akcji
Doskonale zdają sobie z tego sprawę w zespole z Tuluzy. Ostatnie lata to prawdziwa seria porażek dla TFC. Znajdowanie się tuż nad strefą spadkową stało się normą, choć jeszcze niedawno byli uważani za jednego z faworytów w wyścigu o europejskie puchary. Sztukę unikania spadku z ligi opanowali, wydawać by się mogło, do perfekcji aż do poprzedniego sezonu, w którym znaleźli się na miejscu barażowym. Ostatecznie zostali w lidze, ale i tak stracili wiele. Zespół musiała zaboleć utrata przychylności kibiców, ale jeszcze większym ciosem było odejście Albana Lafonta i Issy Diopa, bardzo ważnych ogniw klubu. Kibice potrafią szybko wybaczyć i zapomnieć, ale znacznie trudniej jest ułożyć drużynę pozbawioną swoich gwiazd.
Zadanie to powierzono Alainowi Casanovie. Trenerowi, który pracował już w Toulouse w latach 2008–2015. Jego 295 meczów na ławce trenerskiej TFC stanowi rekord klubu. Drugie podejście Casanovy zaczęło się fatalnie od porażki z Olympique Marsylia aż 0:4. W kolejnych kolejkach starli się ze słabszymi przeciwnikami i w trzech następnych spotkaniach zdobyli komplet punktów. Imponował w tych meczach kolektyw zespołu, jaki stworzył Casanova. Prawdziwym testem dla Toulouse FC miał być pojedynek z AS Monaco. W meczu tym grali jak równy z równym, często przejmując dominację na boisku i tworząc sobie więcej okazji bramkowych niż rywale. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem po bramce Aarona Leya Iseki.
Aktualnie z dziesięcioma punktami zajmują czwartą lokatę w lidze. Sezon będzie trwał jeszcze długo, a na przebudzenie wciąż czekają Lyon i Monaco, które mogą wypchnąć Toulouse z tego miejsca. Jeśli ekipa z Tuluzy utrzyma jednak tę dyspozycję, to może myśleć o grze w pucharach.
🎂🎂JOYEUX ANNIVERSAIRE !!!🎂🎂
Alain Casanova (57 ans)
2⃣9⃣5⃣ matches tcc en tant qu’entraîneur du @ToulouseFC.
7⃣6⃣ matches tcc en tant que joueur du @ToulouseFC. pic.twitter.com/iLFftWPdK1— TFC Database (@TFCDatabase) September 18, 2018
Niesamowity Nicolas Pepe
Identyczną liczbą punktów pochwalić się może LOSC Lille. Po nieudanym epizodzie z Marcelo Bielsą, który zostawił klub na przedostatnim miejscu w tabeli, postawiono na Christophe Galtiera. Byłemu szkoleniowcowi Saint-Etienne ostatecznie udało się zająć ostatnią bezpieczną lokatę. Zasłużył tym, by otrzymać zadanie ułożenia zespołu na nadchodzące rozgrywki. Po letnim okienku transferowym klub stał się bogatszy o 60 mln euro. Sprowadzeni w miejsce sprzedanych zawodników Zeki Celik, Jose Fonte, Jonathan Bamba i powracający z wypożyczenia Xeka doskonale odnaleźli się w ofensywnym stylu gry, jaki preferuje Galtier. Świetnie spisuje się bramkarz „Les Dogues” Mike Maignan, który w ostatnim meczu obronił już czwarty rzut karny z rzędu.
Xeka: "Tell us your secret, o mighty Mike Maignan, how do you save so many penalties?"
Our super keeper has conceded just 3️⃣ of the last 1️⃣0️⃣ penalties he's faced in @Ligue1_ENG ! ⛔️ pic.twitter.com/1Odga6Lj8A
— LOSC (@LOSC_EN) September 16, 2018
Prawdziwą gwiazdą i liderem zespołu stał się Nicolas Pepe. 23-letni zawodnik z Wybrzeża Kości Słoniowej od początku sezonu zbiera świetne noty. Jego statystyki czterech zanotowanych trafień i trzech asyst stawiają go na pierwszym miejscu punktacji kanadyjskiej w całej Ligue 1. Duża w tym zasługa ostatniego meczu i wygranej 3:2 z Amiens. Wszystkie trzy bramki dla LOSC Lille zdobył właśnie Nicolas Pepe. Dzięki niesamowitemu występowi w tym spotkaniu po raz drugi w tym sezonie znalazł się w jedenastce kolejki.
Some #MondayMotivation from our hat-trick hero @NicolasPepe19 🤗! pic.twitter.com/j0ZjaDDyas
— LOSC (@LOSC_EN) September 17, 2018
Aktualnie LOSC jest zespołem, który ogląda się z dużą przyjemnością. Żeby piękną piłkę przekuć na sukcesy, potrzebne jest dużo pracy. Zdążyła im się już przytrafić zaskakująca porażka 0:1 z Angers SCO. Jeśli jednak zdołają utrzymać obecną formę, mogą tym razem zadziwić nas pozytywnie. Na dziś dzień faktem jest to, że są oni na górze tabeli, a ich zawodnicy trafiają do jedenastki kolejki, jak to miało miejsce po zakończeniu piątej serii gier.
Didn't catch today's @lequipe 👀 ?
Then you may have missed three Dogues in the sports publication's Team of the Week ! Take a bow Christophe #Galtier, Zeki #Celik and @NicolasPepe19 🙌. pic.twitter.com/Nupur4VGZf
— LOSC (@LOSC_EN) September 17, 2018
Ważne wydarzenia tygodnia
Rafał Kurzawa zanotował pierwsze trafienie na boiskach Ligue 1. Polak wszedł z ławki rezerwowych w 62. minucie meczu za kontuzjowanego Gaoussou Traore.
https://twitter.com/OwskiMateusz/status/1041050954563551234
Niesamowity początek sezonu notuje ekipa PSG. Podopieczni Thomasa Tuchela odnieśli piąte z rzędu zwycięstwo. Z kompletem punktów i przewagą pięciu „oczek” nad drugim zespołem znajdują się na szczycie tabeli.
Odwrotny do paryżan start ma drużyna Guingamp. Klub z Bretanii przegrał wszystkie pięć spotkań, w których zdobył ledwie trzy gole, a stracił aż 14.