Chelsea pokonuje Liverpool 1:0 i wskakuje na czwarte miejsce w tabeli


Chelsea w czwartkowy wieczór zdobyła bardzo ważne punkty na Anfield

4 marca 2021 Chelsea pokonuje Liverpool 1:0 i wskakuje na czwarte miejsce w tabeli
psgonline.pl

W czwartkowy wieczór Liverpool przegrał na własnym stadionie z Chelsea 0:1. Podopieczni Thomasa Tuchela zagrali bardzo dobre spotkanie i w pełni zasłużenie wywieźli trzy punkty z Anfield. To zwycięstwo pozwoliło im wskoczyć na czwarte miejsce w tabeli. Podopieczni niemieckiego szkoleniowca muszą teraz utrzymać dobrą formę z ostatnich tygodni, bo chętnych na grę w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów nie brakuje.


Udostępnij na Udostępnij na

W czwartkowy wieczór Liverpool na własnym obiekcie podejmował Chelsea. Pierwsze spotkanie pomiędzy tymi zespołami w tym sezonie zakończyło się wygraną Liverpoolu. Jednak kilka miesięcy później oba kluby znalazły się w zupełnie innych miejscach. „The Reds” zmagają się z pierwszym poważnym kryzysem za kadencji Jürgena Kloppa. „The Blues” natomiast zmienili menedżera z Franka Lamparda na Thomasa Tuchela. Spotkań między tymi dwoma rywalami zawsze wszyscy fani wyczekują z niecierpliwością, ale tym razem jednak stawka była jeszcze większa niż zazwyczaj.

Mecz na uspokojenie nastrojów

W tym sezonie Premier League nie można być pewnym niczego. Jeszcze nie tak dawno przecież Manchester City punktował w kratkę, a dzisiaj pędzi po mistrzostwo Anglii. Zarówno dla Liverpoolu, jak i Chelsea czwartkowy mecz był bardzo ważny. Oba zespoły nie mają już praktycznie szans na włączenie się do walki o mistrzostwo kraju. Cel numer jeden jest więc teraz tylko jeden – wywalczenie miejsca w pierwszej czwórce. W zasadzie dla „The Reds” i „The Blues” powinna to być formalność, aby się tam znaleźć. Ale ten sezon jest zupełnie inny. Dobra forma Leicester City i West Hamu sprawiła, że najwięksi giganci w Anglii z niepokojem muszą patrzeć w kierunku pierwszej czwórki.

Szczególnie Liverpool, który przed czwartkowym meczem, po czterech porażkach z rzędu w lidze, tracił dwa oczka do „Młotów” i punkt do piątej Chelsea. Po zwycięstwie nad Sheffield podopieczni Jürgena Kloppa chcieli pójść za ciosem. Niemiec wiedział jednak, że na Anfield przyjedzie bardzo mocna drużyna i o punkty nie będzie łatwo, o czym mówił na przedmeczowej konferencji. – Ich mecze [Chelsea – przyp. red.] do tej pory były bardzo udane, grali według jasnej filozofii i pomysłu opartego na posiadaniu piłki i różnych formacjach. Tuchel uzyskał natychmiastowe wyniki i wykorzystał czas, aby zdobyć więcej wiedzy na temat swojej drużyny. Zrobili krok na przód i teraz się z nimi zmierzymy, więc będzie ciekawie – powiedział Niemiec na przedmeczowej konferencji.

Chelsea również chce znaleźć się w pierwszej czwórce w tym sezonie. Zwycięstwo nad Liverpoolem z pewnością podniosłoby poziom pewności siebie. Dodatkowo trzy punkty zwiększyłyby przewagę psychologiczną nad rywalami. Jednak w przypadku porażki efekt mógłby być zupełnie odwrotny. Thomas Tuchel zdawał sobie z tego sprawę. – Przed nami jeszcze 12 meczów. Jutrzejszy wynik nie będzie końcem wyścigu o czołową czwórkę. Ma on jednak duże znaczenie i mam nadzieję, że zagramy z taką samą mentalnością i postawą jak podczas trudnych wyzwań, które mieliśmy do tej pory – powiedział Niemiec na konferencji prasowej.

Zasłużone prowadzenie Chelsea

Początek meczu nie przyniósł większych niespodzianek. To Liverpool ruszył zdecydowanie na przyjezdnych. Podopieczni Jürgena Kloppa mieli przewagę w kwestii posiadania piłki. Bardzo szybko również doskakiwali do piłkarzy Chelsea. Pierwszą dogodną szansę stworzyli sobie właśnie gospodarze. Przed polem karnym piłkę otrzymał Robertson, ale uderzył niecelnie. Zawodnicy Thomasa Tuchela natomiast zdecydowanie od pierwszej minuty nastawiali się na kontry. Widać to zresztą było po ustawieniu z Wernerem na szpicy. I to właśnie Niemiec jako pierwszy zagroził bramce Liverpoolu, ale i on nie potrafił umieścić piłki w siatce.

Z każdą kolejną minutą do głosu coraz bardziej zaczęła dochodzić jednak Chelsea. Goście odważnie podchodzili do pressingu. Plan Thomasa Tuchela na to spotkanie działał. Wysoko ustawiona linia obrony Liverpoolu miała problemy z długimi podaniami za plecy. Jedno z takich zagrań o mało nie skończyło się utratą bramki dla gospodarzy. Świetnie urwał się Werner, minął Alissona i umieścił piłkę w siatce. Po weryfikacji systemu VAR bramka została jednak anulowana. Liverpool nie chciał być gorszy i szybko wziął się w garść. W 28. minucie kapitalnie w pole karne zagrał Salah, do piłki dopadł Mane, ale nie trafił w nią czysto.

W ostatnim kwadransie pierwszej połowy spotkanie nieco wyhamowało. Liverpool i Chelsea nie grały już tak intensywnie jak w pierwszych 30 minutach. Jednak to właśnie w 42. minucie goście wyszli na prowadzenie. Świetnym, długim podaniem popisał się Kante. Francuz uruchomił Mounta, który wszedł w drybling z Fabinho. Anglik pewnie minął swojego rywala i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w lewym narożniku bramki Alissona. Dzięki temu trafieniu Chelsea mogła schodzić na przerwę z bardzo cennym, jednobramkowym prowadzeniem.

Dobra intensywność, ale bez bramek

Liverpool od samego początku drugiej połowy zdecydowanie ruszył na Chelsea i już w pierwszych minutach mieliśmy niemałą kontrowersję. Firmino próbował wrzucić piłkę w pole karne, ale na drodze stanął Kante. Francuz ewidentnie odbił futbolówkę ręką, ale sędzia nie zdecydował się na wskazanie na wapno. Chwilę później sytuacja mogła odwrócić się o 180 stopni. W polu karnym gospodarzy zagotowało się, Ziyech uderzył w kierunku bramki, ale na linii świetnie interweniował Robertson.

Z upływem kolejnych minut sytuacja nie uległa zmianie. To w dalszym ciągu Liverpool prowadził grę, a Chelsea starała się grać z kontrataku. Podopieczni Thomasa Tuchela nie prezentowali się jednak już tak samo dobrze jak w pierwszej połowie. Gospodarze natomiast w dalszym ciągu nie potrafili znaleźć drogi do bramki Mendy’ego. Brakowało dogodnych sytuacji, a to spowodowało, że na boisku po dłuższej absencji pojawił się bardzo wyczekiwany przez kibiców z Anfield Jota. Po wejściu Portugalczyka na plac niewiele się jednak zmieniło na korzyść drużyny Jürgena Kloppa.

Im bliżej było do końca spotkania, tym Liverpool angażował coraz więcej sił w swoje ataki. Na niewiele się to jednak zdawało. Wciąż brakowało tego jednego, kluczowego podania, które otworzyłoby drogę do bramki Mendy’ego. Podopieczni Jürgena Kloppa w zasadzie bili głową w mur. Chelsea bardzo przytomnie ustawiła się na własnej połowie i przesuwała. Nie zostawiała tym samym swoim przeciwnikom miejsca na swobodne rozgrywanie piłki. Zawodnicy Thomasa Tuchela skupili się przede wszystkim na pracy w defensywie i niezbyt byli zainteresowani dalszymi atakami. Jednak to zupełnie wystarczyło, aby wywieźć z Anfield komplet punktów, gdyż do końca spotkania nie padła już żadna bramka.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze