Marcin Cebula ponownie staje się liderem Rakowa?


Cebula był najlepszym graczem w meczu z Lechem Poznań

17 kwietnia 2021 Marcin Cebula ponownie staje się liderem Rakowa?
Adam Starszynski (Pressfocus)

Po kilkunastu latach wyrwał się z Kielc, by wreszcie na częstochowskiej ziemi rozwinąć skrzydła i pokazać pełnię swoich umiejętności. A te ma na pewno. Udowadniał to nieraz i ciągle pokazuje, że do tej pory nie zaprezentował pełnego wachlarza zdolności. Cebula poza braniem na siebie ciężaru gry, próbami dryblingów i ofensywnych akcji wreszcie dołożył coś, co daje namacalny efekt. W starciu z Lechem grał wybitnie. Najlepszym dowodem są dwie asysty i piękna bramka. Do tej pory miał trochę problemów. Nie był to zachwycający Cebula z jesieni. Dziś widzieliśmy przebłysk, który może świadczyć o powrocie do formy z pierwszej części sezonu. Dla niego i dla drużyny przyniesie to tylko plusy, ponieważ batalia wkracza w decydującą fazę, a Rakowowi przyda się każda pomoc.


Udostępnij na Udostępnij na

Czy 25-latek znowu stanie się najjaśniejszą gwiazdą w ekipie trenera Papszuna?

Cebula specjalistą od pięknych bramek?

Trafienie „Cebula” z „Kolejorzem” było pięknej urody. Oczywiście znalazły się głosy, że mu zeszło, że na farcie, po koźle. Panie i panowie, może i zeszło, ale uderzenie po koźle to też forma oddania strzału. Liczy się efekt, który w tym wypadku był najlepszy z możliwych. Piłka zatrzepotała w górnej części siatki i definitywnie zakończyła marzenia Lecha o doprowadzeniu choćby do remisu w tym meczu. Pomógł zespołowi, gdy najbardziej tego potrzebowali. Lech Poznań nie jest w najwyższej formie, daleko mu do niej, ale to zwycięstwo było dla „Medalików” ważne w kontekście umocnienia się na podium ligowej tabeli.

Bramka, którą zdobył Cebula, to nie pierwsze takie trafienie w jego karierze. Na początku, gdy przybył do Rakowa, już w drugiej kolejce strzelił podobnego gola. Obiektywnie patrząc, dziś go przebił pod względem urody. Dał się poznać jako drybler, zawodnik niezwykle plastyczny, z predyspozycjami do mijania rywali. Z kieleckiej niewoli wyrwał go Marek Papszun i tchnął w niego nowego ducha. Poznaliśmy Cebulę z innej strony. W pewnym momencie mówiło się o nim nawet w kontekście reprezentacji, był jednym z liderów, którzy ciągnęli częstochowską lokomotywę. Dla porównania kilka miesięcy wcześniej spadał z Koroną Kielce z ligi i ciągle mówiono o nim „młody, perspektywiczny”, tylko nic za tym nie szło. To najlepiej pokazuje, jak odżył po transferze do Rakowa.

Jego talent dostrzeżono i nie pozwolono, aby marnował się w 1. lidze. Miał wiele ofert, ale najlepsi w tym wyścigu okazali się częstochowianie. Z perspektywy czasu klub i zawodnik mają potwierdzenie, że była to dobra decyzja. Choć na tamten moment Raków nie był w czołówce ligi, dopiero co utrzymał się w ekstraklasie jako beniaminek. Przekonanie „Cebula” do przejścia było jednym z czynników, który składa się na obecne sukcesy „Czerwono-niebieskich”. To po prostu był strzał w dziesiątkę!

Powrót dawnego Cebuli?

Początek ligi w wykonaniu Marcina Cebuli był niesamowity. Wszyscy łapali się za głowy po jego kolejnych asystach i bramkach. Z Davidem Tijaniciem tworzyli zabójczy duet dwóch „dziesiątek” Rakowa. Z przodu przed nimi zachwycał (tak, to nie żart) Gutkovskis (tak, to ten, który nie trafia na pustą bramkę). Szło dobrze, nawet bardzo dobrze, ale w końcu karta musiała się odwrócić i przyszły złe momenty.

Personalnie w przypadku Cebuli prawdopodobnie przebyty koronawirus wyhamował jego błyskawicznie rozwijającą się formę. Dosłownie z kolejki na kolejkę grał coraz lepiej, a wielu nie dowierzało, że to ten sam zawodnik, który nie potrafił się wyróżniać w Koronie. Liczby rosły, rosły, aż wreszcie stanęły i nie chciały drgnąć. Sam Cebula nie wyglądał tak dobrze jak jesienią. Aż do dziś, gdy naprawdę przyjemnie się go oglądało i częstochowskim kibicom wróciła nadzieja, że wszystko z powrotem zaczyna wkraczać na właściwe tory.

Tym bardziej że teraz zawodzą Ivi Lopez i David Tijanić, którzy równie świetnie grali w rundzie jesiennej. W pewnym momencie Marek Papszun miał pozytywny ból głowy, kogo z trójki Cebula, Ivi, Tijanić wystawić na dwa miejsca. Teraz ci sami zawodnicy przysporzyli mu zmartwień brakiem formy. Oby dobry występ Cebuli był początkiem powrotu do wcześniejszej dyspozycji, a reszta kolegów wzięła z niego przykład.

O wybuch formy Cebuli zapytaliśmy dziennikarza Radia Gol i „Sportu”, Piotra Tomalskiego. Czy uważa, że wrócił 25-latek sprzed kilku miesięcy i ta forma będzie stała?

– Patrząc na to, co Marcin Cebula pokazał w starciu z Lechem, a także we wcześniejszych meczach, można odnieść wrażenie, że wrócił do odpowiedniej formy. Dla Rakowa to świetna informacja, mając w głowie najbliższe spotkania ligowe i finał Pucharu Polski. Wrócił na odpowiednie tory w najważniejszym momencie sezonu –stwierdził Tomalski.

Wszyscy chcieliby, aby ta dyspozycja Cebuli trwała jak najdłużej. Kibice Rakowa, ponieważ ich zespół potrzebuje tak dobrze grającego „Cebula”. Sympatycy ekstraklasy, którzy mogą cieszyć oko jego popisami. Wszyscy w klubie mają kolejny dowód na to, że zakontraktowanie go było dobrą decyzją. Cebula spełnia swoje marzenia i udowadnia, że mimo spisywania na straty i tego, że miał przepaść w Kielcach, udowodnił, że można wszystko. Niedługo może być zdobywcą Pucharu Polski, zająć w lidze miejsce premiowane eliminacjami do europejskich pucharów i ciągle przekraczać swoje bariery.

Komentarze
zorfi (gość) - 4 lata temu

znakomity zawodnik. gratki i powodzenia!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze