Długa to była droga, którą przemierzył zespół z przedmieść Lizbony, czekał bowiem 83 lata, by ponownie rozegrać mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej Portugalii. Casa Pia Atlético Clube (bo tak brzmi pełna nazwa klubu) swój ostatni i jedyny pełny sezon w elicie rozegrała w latach 1938/1939. Można jednak powiedzieć, że tak długi okres posuchy zadziałał motywująco, i beniaminek z miejsca stał się rewelacją sezonu.
Podejrzewam, że jeśli nie śledzicie na co dzień ligi portugalskiej, słowa „Casa Pia” nie za wiele Wam powiedziały. Śledzącym natomiast konia z rzędem, jeżeli przewidzieli przed sezonem, że zespół z Lizbony nie będzie chłopcem do bicia dla reszty stawki, ba, będzie walczyć jak równy z równym. „Gęsi” ustępują tylko wielkiej czwórce: Benfice, Bradze, Porto i Sportingowi. Na dobre zagościły na 5. miejscu dającym udział w kwalifikacjach do Ligi Konferencji i władze robią wszystko, zarówno marketingowo, organizacyjnie, jak i sportowo, aby zawojować Europę jak inne portugalskie kluby.
Stworzeni, by pomagać
Korzenie powstania Casa Pia sięgają XVIII wieku i wielkiego trzęsienia ziemi, które nawiedziło Lizbonę. W odpowiedzi na tragiczne zdarzenia królowa Portugalii Maria I wraz z ówczesnym inspektorem policji Piną Manique w 1780 roku powołują instytucję mającą na celu nieść pomoc sierotom i nieletnim dotkniętych przez skutki trzęsienia. Instytucja spełnia charakter edukacyjny. Jej placówki szkolne przez lata stanowią schronienie dla wykluczonych i porzuconych dzieci. Mury szkół Casa Pia opuszczają absolwenci rozwinięci: intelektualnie, fizycznie, gotowi nieść pomoc innym. Liczne grono zostaje wybitnymi postaciami w życiu społecznym: aktorami, dziennikarzami, artystami. Bardziej uzdolnieni mogą liczyć na pomoc w dalszej edukacji. Z kolei inni zostają piłkarzami…
Drużyna Casa Pia została założona 3 lipca 1920 roku, ale początku jej piłkarskiej historii należy szukać zdecydowanie wcześniej. Już w 1893 roku powstała drużyna piłkarska Real Casa Pia de Lisboa, złożona z uczniów, którzy zaczęli rozgrywać swoje mecze w Lizbonie. Wielu z nich, jak Cosme Damião (przyszły założyciel Benfiki) czy też Cândido de Oliveira (przyszły trener reprezentacji Portugalii), zostanie później piłkarzami lub silnie wpisze się w historię portugalskiej piłki.
Porównując obecną politykę klubu z pierwszymi założeniami, które miała spełniać instytucja, można powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Od kilku wieków przekaz jest identyczny – nieść pomoc i tworzyć miejsce do rozwoju. Klub angażuje się w liczne akcje charytatywne, pomagając lokalnej społeczności, która tak silnie związana jest z klubem. Stawia również na wszechstronność, realizując inne sekcje sportowe, m.in.: futsal, gimnastykę, piłkę ręczną, hokej, karate, wędkarstwo sportowe, tenis stołowy, podnoszenie ciężarów i zapasy.
O CEO Tiago Lopes fez a entrega da camisola e foto oficial da época que marcou a subida do Casa Pia à 1ª Liga. As ofertas comemorativas, por ocasião do 242º e 102º aniversários da Casa Pia de Lisboa e Casa Pia Atlético Clube respetivamente.👇🏻 #voamosjuntoshttps://t.co/4TUkFnKB1M pic.twitter.com/rX1Kn33gKz
— casapiaac (@casapiaac) July 4, 2022
Tułaczka po niższych ligach
„Gęsi” po wspomnianym wcześniej sezonie 1938/1939, w którym zajęły ostatnie – 8. – miejsce już nigdy więcej w XX wieku nie zawitały na najwyższym poziomie rozgrywek. Przeskakiwały z drugiego na trzeci poziom lub odwrotnie przez kilkadziesiąt lat. Dopiero w XXI wieku przyszła pora na zmiany. Niestety na gorsze. Lizbończycy w latach 2003-2013 zaliczyli chyba najgorszy czas w historii swojego istnienia. Czyli na osiem sezonów rozgrywanych w tym okresie cztery spędzili na czwartym, a jeden na piątym poziomie rozgrywkowym (sezon 2007/2008). Lata marazmu (może powinienem nazwać to regresem) przyniosły również straty finansowe.
Lepsze czasy przyszły wraz z sezonem 2018/2019, kiedy to po barażach Casa Pia zdołała awansować na zaplecze Liga Portugal. Sezon 2019/2020 nie zapowiadał się najlepiej i wszystko wskazywało, że „Gęsi” odbiją się od LigaPro i wrócą na trzeci poziom rozgrywkowy z podkulonym ogonem. Ratunkiem okazała się pandemia. Rozgrywki przerwano po 24. kolejce, w momencie gdy Casa Pia była na ostatnim miejscu, ale nie zdecydowano się, aby degradować ekipy zajmujące miejsca spadkowe.
Z chaosu wyłania się porządek
Za poprawą sytuacji klubu z Lizbony stały zmiany personalne. Zaczęło się od najbardziej znaczącej – funkcji prezesa. Od 16 lat sprawowana jest przez Victora Seabrę Franco, który jest z wykształcenia ekonomistą. Kto jak nie on miałby zająć się długami klubu? Dyrektorem generalnym został Tiago Lopes. Nie byle jaka postać, bo związana w przeszłości z Manchesterem United czy też Benficą Lizbona, absolwent Harvardu. To on skłonił do inwestycji w klub Roberta Platka, biznesmena i miliardera z Ameryki Północnej. Ostatnim krokiem było znalezienie odpowiedniego trenera. Takim okazał się Filipe Martins, który pełni tę funkcję od września 2020 roku. Stabilność finansowa oraz świeże spojrzenie na futbol ze strony szkoleniowca pozwoliły budować na nowo fundamenty pod stabilną drużynę.
Czasy teraźniejsze
Sezon 2020/2021 zakończył się obiecująco dla ekipy ze stolicy Portugalii, bo zajęła 9. miejsce w Liga Portugal 2. Można było zauważyć coś na kształt powstającej rzeźby, która na oczach kibiców z olbrzymiego bloku marmuru przybierała coraz to bardziej kształtną formę. Sezon 2021/2022 okazał się decydującym, dającym drużynie Casa Pia drugi w historii sezon na najwyższym poziomie ligowym w kraju. „Gęsi” awansowały bezpośrednio z 2. miejsca, kończąc sezon z dorobkiem 68 punktów, ustępując tylko Rio Ave dwoma punktami.
Po 15 kolejkach obecnego sezonu Casa Pia zajmuje 5. miejsce z dorobkiem 27 punktów. Nie znalazła się tam przypadkowo, gdyż potrafiła wygrać z Bragą lub też zremisować z Porto. Potwierdzeniem wysokiej formy „Gęsi” jest też awans do ćwierćfinału Pucharu Portugalii, w którym zmierzą się z ekipą z zaplecza portugalskiej ekstraklasy – Nacionalem.
Pela primeira vez na nossa história o Casa Pia AC chega aos quartos de final da prova rainha ⚫️⚪️🏆 pic.twitter.com/vUaPAS4L4N
— casapiaac (@casapiaac) January 12, 2023
***
Za sukcesem klubu stoi w dużej mierze trener. Potrafił on od podstaw zbudować drużynę, która byłaby spójna pod względem mentalnym. Filipe Martins traktuje ten projekt jako misję długofalową, przy tym osiągając zadowalające efekty już w trzecim roku pracy. Co prawda taktyką, na jakiej bazuje Casa Pia, jest 3-4-3, lecz nie ogranicza to drużyny do jednowymiarowego stylu gry. W efekcie możemy zobaczyć dość ofensywny, ale zbalansowany futbol. Ponadto dużym atutem jest zespołowość oraz monolit, jakim jest drużyna. Gołym okiem można zauważyć ogrom ambicji, którą napędzani są lizbończycy.
Poza tym trzeba podkreślić, jak skuteczne są „Gęsi” w obronie. Nikt nie może się pochwalić w lidze taką różnicą między spodziewaną różnicą goli zdobytych i straconych a rzeczywistą wartością. Drużyna z Lizbony wykorzystuje każdą okazję do cna, natomiast nie pozwala sobie na stracenie bramki. Różnica ta według statystyk powinna wynosić -6,4, podczas gdy jest ona równa +4. Pomaga też bramkarz Ricardo Batista, który ma najwyższy procent obronionych strzałów w całej lidze (87,1%). Jak już wspomniano, drużyna ze stolicy Portugalii umie korzystać z sytuacji bramkowych, jeżeli już do takich dojdzie. Problemem może być ich niewielka liczba. Najczęściej na listę strzelców wpisują się Nigeryjczyk Saviour Godwin oraz Brazylijczyk Clayton, obaj mają po trzy trafienia.
Bez dachu nad głową
Obecny stadion, nazwany na cześć wspomnianego wcześniej założyciela Estádio Pina Manique, nie powala na kolana. Służący kiedyś do zawodów lekkoatletycznych, a obecnie jedynie do rozgrywania meczów piłki nożnej liczy sobie wedle różnych źródeł od 1400 do 2500 miejsc. Niestety stanowi to duży problem. W lidze portugalskiej wymogiem jest zapewnienie minimum 5000 miejsc. Z tego powodu Casa Pia rozgrywa swoje domowe mecze na oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów Estádio Nacional do Jamor. Jest to duże utrudnienie dla kibiców oraz drużyny, która czuje się „bezdomna”. Może to być problem również w przypadku awansu do europejskich pucharów. Rozwiązaniem ma być budowa nowego stadionu czy też przebudowa obecnej konstrukcji. Prace mają się rozpocząć jeszcze w tym roku i zakończyć latem 2024 roku.
Połączenie na linii Lizbona – La Spezia – Łódź
Co może łączyć te miasta? Jedna osoba, którą jest Robert Platek. Wspomniany wcześniej miliarder jest współwłaścicielem Casa Pia, ale też klubu ze Spezii. Możliwe, że stanie się też współwłaścicielem ŁKS-u. Jest to raczej dobra informacja dla kibiców łódzkiego klubu. Co widać po dwóch klubach, których właścicielem jest Platek, może to przynieść stabilizację finansową oraz możliwość rozwoju. Dodatkowym plusem mogłaby być wymiana na linii tych zespołów, jeżeli chodzi o zawodników. Takie wymiany często są prowadzone pomiędzy Spezią a Casa Pia.
Robert Platek might be the new investor of polish club LKS Lodz. He is a 59-year-old American businessman who owns the Italian Spezia Calcio, whose colors are represented by Poles: Bartłomiej Drągowski, Jakub Kiwior and Arkadiusz Reca. pic.twitter.com/Wtr6E2s79b
— Football Business Journal (@F00TBUSINESS) January 12, 2023