Carroll, Sturridge i Welbeck – trzech niechcianych napastników


Kiedyś wygrywali Ligę Mistrzów czy mistrzostwo Anglii, dzisiaj szukają nowych pracodawców

24 czerwca 2019 Carroll, Sturridge i Welbeck – trzech niechcianych napastników

Każdy z nich był wielką nadzieją angielskiego futbolu. W młodym wieku znaleźli się na szczycie, wygrywając liczne trofea. Świetnie zapowiadające się kariery Andy'ego Carrolla, Daniela Sturridge'a i Danny'ego Welbecka zniweczyły jednak kolejne kontuzje. Zamiast świętować następne triumfy, przez urazy znaleźli się na marginesie angielskiego futbolu. Obecnie szukają nowych pracodawców, by uratować to, co ze świetnie zapowiadających się karier jeszcze pozostało.


Udostępnij na Udostępnij na

Prawie dekadę temu brytyjskie media ogłosiły Andy’ego Carrolla, Daniela Sturridge’a oraz Danny’ego Welbecka wielkimi nadziejami angielskiego futbolu. Nie bez przyczyny, gdyż każdy z napastników dysponował olbrzymim potencjałem. Tym bardziej, że w kolejnych latach zdobywali trofea, udowadniając, iż mogą wspiąć się na szczyt. Mało kto podejrzewał, że mogą także spaść z tak wielkim hukiem.

Andy Carroll – napastnik, który nie strzela(ł) 

Po niezwykle udanej pierwszej części sezonu 2010/2011, w której Andy Carroll imponował skutecznością, parol na Anglika zagiął Liverpool. Wielkim orędownikiem pozyskania gracza Newcastle United był menedżer klubu z Anfield Road, sir Kenny Dalglish. Zawodnik „The Magpies” miał być świetnym uzupełnieniem Luisa Suareza, tworząc duet snajperów, który wypełni lukę po Fernando Torresie. Zbliżający się koniec styczniowego okna transferowego sprawił, że „The Reds”, by pozyskać Andy’ego Carrolla, byli zmuszeni sporo przepłacić. Nikt jednak nie spodziewał się, że suma transakcji wyniesie 35 milionów funtów. Kwota transferu wywołała na Wyspach niedowierzanie. Szczególnie że angielski napastnik na Anfield Road trafił, borykając się z kontuzją uda.

Problemy zdrowotne zawodnika sprawiły, że do końca sezonu zdobył zaledwie dwie bramki dla Liverpoolu. Po każdym nieudanym występie Anglika brytyjskie media przypominały o wysokiej kwocie transferu, powątpiewając w sens transakcji. Rosły snajper miał spore problemy z odnalezieniem się w zespole Liverpoolu. Raził nieskutecznością, lecz wiary w zawodnika nie tracił sir Kenny Dalglish. Szkocki menedżer uparcie stawiał na piłkarza, co przyniosło połowiczne efekty w kolejnym sezonie. Wysoka dyspozycja Andy’ego Carrolla pomogła Liverpoolowi triumfować w rozgrywkach Pucharu Ligi. „The Reds” byli również blisko triumfu w krajowym pucharze. W Premier League angielski napastnik jednak zawodził, zdobywając zaledwie cztery bramki. Brak kwalifikacji Liverpoolu do Ligi Mistrzów spowodował zwolnienie sir Kenny’ego Dalglisha. Nowy szkoleniowiec klubu z Merseyside, Brendan Rodgers, już na początku zapowiedział, że nie widzi miejsca w swojej koncepcji dla rosłego snajpera. Zawodnik niechętnie skorzystał więc z oferty wypożyczenia do West Ham United.

„Młotem” w karierę

W zespole „The Hammers” Andy Carroll miał udowodnić wielki potencjał. Tym bardziej że styl gry londyńczyków oparty na dośrodkowaniach w pole karne bardzo odpowiadał rosłemu zawodnikowi. Kariera napastnika na Upton Park była jednak całkowicie zdominowana przez kolejne kontuzje. Urazy kostki, pachwiny i powracające problemy z kolanem sprawiły, że Anglik z czasem stał się jedynie drogim w utrzymaniu dodatkiem dla West Ham United. Wysoka pensja oraz niekończące się problemy zdrowotne spowodowały, że po zakończeniu minionego sezonu władze „The Hammers” poinformowały o nieprzedłużeniu umowy z rosłym napastnikiem.

To [było] nieuniknione. Nieuniknione, że pozwolą mu odejść. Nie zamierzają go zatrzymać. Nie daje wystarczająco dużo [zespołowi – przyp. red.], więc pozwolą mu odejść – komentował sytuację w rozmowie z talkSPORT były gracz klubów Premier League, Danny Murphy.

Daniel Sturridge, czyli bramki i kontuzje

Latem 2009 roku Chelsea pozyskała niezwykle utalentowanego gracza Manchesteru City, Daniela Sturridge’a. Już w pierwszym sezonie na Stamford Bridge młody snajper, wchodząc na murawę najczęściej w roli rezerwowego, triumfował z „The Blues” w rozgrywkach krajowego pucharu oraz zdobył mistrzostwo Anglii. W kolejnych kampaniach Anglik nadal pełnił w zespole z Londynu głównie funkcję jokera. Triumf w Lidze Mistrzów oglądał jedynie z ławki rezerwowych, podobnie jak większość istotniejszych spotkań. Problemy z regularną grą skłoniły zawodnika do zmiany klubu. W styczniu 2013 roku po snajpera zgłosił się Liverpool.

Na Anfield Road Daniel Sturridge zyskał wielką swobodę w grze. Zachwycał nieszablonowymi zagraniami oraz skutecznością. Z każdym tygodniem coraz lepiej rozumiał się także z Luisem Suarezem, z którym w kolejnym sezonie stworzył niesamowity duet napastników. Obaj gracze zachwycali zrozumieniem oraz pomysłami na rozegranie kolejnych akcji ofensywnych. Fantastyczna dyspozycja duetu snajperów omal nie zapewniła Liverpoolowi zdobycia mistrzowskiego tytułu. Po niezwykłym sezonie z klubu odszedł jednak Luis Suarez, a ciężar zdobywania bramek spadł głównie na barki Daniela Sturridge’a.

W kolejnych latach Anglik jednak zamiast stać się liderem ofensywy Liverpoolu najczęściej przebywał w gabinetach lekarskich. Urazy biodra, kontuzje uda oraz inne problemy zdrowotne sprawiły, że przez dużą część kariery na Anfield Road był wyłączony z gry.

Był wyjątkowym graczem dla Liverpoolu, zwłaszcza gdy był tam Suarez. […] Sturridge nie jest już tym graczem. Stracił motorykę, prawdopodobnie z powodu wszystkich kontuzji, i nie jest graczem, którym był kiedyś – mówił o sytuacji Anglika w rozmowie z Football Insider były gracz m.in. Leeds United, Danny Mills.

Kolejni szkoleniowcy wierzyli w powrót snajpera do formy z sezonu 2013/2014. Mimo przebłysków dawnej dyspozycji zawodnik nigdy nie powrócił już na najwyższy poziom. Stając się jedynie bardzo drogim w utrzymaniu rezerwowym, po zakończeniu wygasającej z początkiem lipca umowy napastnik opuści Liverpool. Mając na koncie jeden wybitny sezon na Anfield Road i pozostałe zdominowane przez kontuzje.

Danny jak Daniel

Bardzo podobnie do kariery Daniela Sturridge’a potoczyła się przygoda z futbolem Danny’ego Welbecka. W barwach Manchesteru United w młodym wieku napastnik zdobył liczne trofea. W zespole „Red Devils” odgrywał zaledwie drugoplanową rolę. Sytuacja miała ulec zmianie po transferze do Arsenalu. Po udanym początku, podczas którego snajper prezentował wysoką dyspozycję, zawodnika zaczęły nękać kolejne urazy. Kontuzje skutecznie zatrzymały rozwój Danny’ego Welbecka. Do tego stopnia, że postawiły pod znakiem zapytania dalszą karierę gracza.

To miły chłopak, jest dobrym zawodnikiem. Uporał się z dwiema dużymi kontuzjami, odkąd jest w Arsenalu. Życzymy mu wszystkiego najlepszego, ale, prawdę mówiąc, to nie wygląda dobrze. Znów przez dłuższy czas będzie poza grą – mówił w listopadzie po kolejnej kontuzji Anglika w rozmowie ze Sky Sports Danny Murphy.

Uraz wykluczył Danny’ego Welbecka z gry do końca sezonu. Utwierdził także w przekonaniu władze Arsenalu, że oferowanie kolejnej umowy podatnemu na kontuzje zawodnikowi nie ma sensu. Tym samym z końcem czerwca Anglik dołączy do Andy’ego Carrolla oraz Daniela Sturridge’a, stając się wolnym graczem.

***

Mimo braku konieczności płacenia sumy odstępnego przyszłość wszystkich trzech snajperów nie przedstawia się w różowych barwach. Chętnych na zakontraktowanie podatnych na kontuzje napastników jest bardzo niewielu. Z jednego podstawowego powodu – kolejny uraz może zakończyć karierę każdego ze wspomnianych graczy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze