Jedną z kluczowych postaci Sandecji Nowy Sącz jest bramkarz Marcin Cabaj. W meczu 16. kolejki I ligi z Bogdanką Łęczna ponownie był on pewnym punktem swojej drużyny i mimo że miał ręce pełne roboty, zachował czyste konto. 32-letni zawodnik podzielił się swoimi refleksjami na temat przedostatniego spotkania rundy jesiennej.
Zwycięskiego gola strzelił Arkadiusz Aleksander, ale gdyby nie Twoje pewne interwencje, mogłoby być inaczej.
Miałem dużo pracy, bo wiele razy faulowaliśmy w okolicach „szesnastki”. Nie ukrywam, że mamy z tym problem. Co prawda dziś było już trochę lepiej, ale zawsze jakieś dośrodkowanie dojdzie i trzeba ratować zespół. Dziś kilka razy mi się udało i to cieszy.
Ten mecz nie był wielkim widowiskiem. Co prawda oba zespoły zagrażały bramkom rywali, ale jedyny gol padł po rzucie karnym.
My mieliśmy nadrzędny cel – wygrać. Zgarnięcie pełnej puli było najważniejsze, a nie to, w jakim stylu wywalczyliśmy trzy punkty.
Sandecja odniosła ważne zwycięstwo, które oddala Was od strefy spadkowej.
Był to mecz ostatni w rundzie jesiennej przed własną publicznością i bardzo potrzebowaliśmy trzech punktów. W poprzednich spotkaniach u siebie zawodziliśmy kibiców, dlatego musieliśmy mocno powalczyć i pokazać im, że zależy nam na utrzymaniu I ligi w Nowym Sączu.
Wygraliście mecz z Bogdanką, ale na boisku minimalnie lepszy był rywal. Zgadzasz się z taką tezą?
To prawda. Łęczna stworzyła więcej sytuacji pod naszą bramką. My czekaliśmy na tę jedną, która dałaby nam wygraną. Nie podejmuję się oceny, czy sędzia słusznie podyktował rzut karny. Fakt faktem – Arek Aleksander wykorzystał „jedenastkę” i o to chodziło. Mamy dość wąską kadrę, a do tego dochodzą kontuzje. Trener Janusz Świerad łata, jak może, i stąd taka nasza gra. Mamy też sporo młodych chłopaków, którzy muszą jeszcze okrzepnąć w tej lidze. To wszystko powoduje, że to zwycięstwo smakuje jeszcze bardziej.
W ostatniej kolejce rundy jesiennej czekają Was derby regionu sądeckiego z Kolejarzem Stróże. Wygrana z Bogdanką to dobry prognostyk przed tym prestiżowym pojedynkiem?
Nieważne, z kim gramy, zawsze chcemy wygrywać. Oczywiście mówię za siebie. Uważam, że mamy za mało punktów, jeśli weźmiemy pod uwagę potencjał, jaki w nas drzemie. Jednak w naszej sytuacji kadrowej każdy punkt jest na wagę złota.
Wiadomo już, że niezależnie od wyniku kolejnego meczu, nie będziecie zimować w strefie spadkowej. Jednak przed sezonem wszyscy liczyli na więcej.
To prawda, ale w praniu wyszło co innego. Nie jest łatwo, gdy do dyspozycji mamy tak jak dziś 15 zawodników, a wśród nich jest środkowy obrońca Peter Petran, który cały tydzień nie trenuje z powodu urazu kostki, a mimo wszystko wychodzi i gra, bo nie ma kto go zastąpić. Drugim stoperem był dziś Piotr Mroziński, nominalnie defensywny pomocnik. Wnioski nasuwają się same.
Z Nowego Sącza – Krzysztof Niedzielan/iGol.pl