CA: O atmosferze słów kilka


21 lipca 2011 CA: O atmosferze słów kilka

Miało być pięknie. Cudowne gole, wysokie temperatury, wspaniała Argentyna, głośni i żywiołowi kibice oraz roznegliżowane kobiety. Niestety, tylko Diosa Canales zdążyła zrzucić ciuszki. Dlaczego?


Udostępnij na Udostępnij na

Jak by nie patrzeć, Copa America to turniej wyjątkowy. Najstarsze rozgrywki międzypaństwowe na świecie mają wręcz unikatową skalę jakości. Podobne wrażenia miały nas czekać także i w tym roku w Argentynie, państwie stworzonym do futbolu, ale bez poważnych sukcesów od 1993 roku. Dlatego turniej miał być wyjątkowy w swej oprawie i co ważne, skończyć się sukcesem „Albicelestes”, by ich kibice dalej głosowali w wyborach na Cristinę Fernandez de Kirchner, urzędującą prezydent kraju. Odkąd liga piłkarska została znacjonalizowana, a także wiele innych aspektów życia w tym kraju, budzi lekki niepokój. No, ale to ma być kilka zdań o atmosferze, nie o polityce, więc…

Panie, tu jest co najmniej minus 700 stopni

Ta maskotka to jedna z jaśniejszych stron tego turnieju
Ta maskotka to jedna z jaśniejszych stron tego turnieju (fot. ca2011.com)

Niektórych zapewne niespecjalnie radowała wieść o pogodzie. Co prawda, sprawcą jest klimat znany już wszystkim, ale on wyjątkowo dał w kość kibicom. Zwłaszcza podczas meczów rozgrywanych o 21.45 czasu lokalnego, temperatura nie przekraczała pięciu stopni Celsjusza. W takiej zimnicy gardła kibiców argentyńskich były zamknięte na kłódkę. I tylko pojedyncze krzyki czy śpiewy przypominały o tym, że jesteśmy w Ameryce Południowej. Właściwie kibice sympatyzujący z „Albicelestes” nie byli za bardzo aktywni w tej sferze. Ubrani w zimowe kurtki przypominali mi pingwiny.

Niestety, kibice z pozostałych krajów też dostosowali się do panujących warunków i również zabrakło im podpałki do ognia. Właściwie na tym polu wyróżniła się pewna orkiestra z Boliwii, która podczas meczów z Kostaryką oraz Kolumbią pokazała całkiem klimatyczny repertuar. Bardzo podniośle i patriotycznie było na meczach reprezentacji Chile, na których podczas grania hymnu jej kibice prezentowali potężnych rozmiarów flagę narodową. Uszyta na tę okoliczność, naprawdę robiła niemałe wrażenie. Śpiewanie hymnu w takich warunkach jest wtedy powodem do solidaryzowania się z narodem i dokopania przeciwnikom. Zawodnicy pod tym względem swoich gardeł nie oszczędzali, z dumą śpiewając swoje hymny narodowe. Choć można jeszcze zarzucić, że niektórzy robili to na pokaz. Ale nie ujrzeliśmy tam znanych nam obrazków, gdy Mariusz Lewandowski pozdrawiał swojego menadżera, Kosowski rodzinę z Gwatemali, która go o to prosiła, czy Krzynówka, który solidaryzował się z emerytami i rencistami.

Ulice pełne, że aż przejść się nie da

Bywa z tym różnie. Przed meczami na pewno ruch wokół stadionów jest wzmożony, ale raczej aż tak bardzo nie widać, by w kraju organizowana była impreza wysokiej rangi. W telewizji owszem, informacji na temat turnieju nie brakuje, wręcz można odnieść wrażenie, że mamy tego nadmiar. Lecz na ulicach życie toczy się normalnie, choć po porażce Argentyny nie u wszystkich widać jej objawy. Próżno szukać „szamanów”, którzy przed meczami wraz z innymi odprawiają ceremoniał wypuszczenia powietrza z piłki. Przyozdobiona w barwy określonej drużyny ma oznaczać, że rywal nie będzie miał sił na nawiązanie równorzędnej walki. Oczywiście, nie myślcie sobie, że tacy szamani w ogóle istnieją. Choć świat, jak doskonale wiemy, dzielimy na ludzi dobrych, złych i brzydkich.

Skoro już jesteśmy przy mediach, mecze Copa America oglądam na kanałach zagranicznych. Powód? Bo TVP potraktowała turniej po macoszemu. Komentatorzy mylą zawodników, łącznie z siebie samymi. A już wyjątkowym wstydem jest osoba Tomasza Wołka. Naprawdę z całym szacunkiem do jego ogromnej wiedzy historycznej, ale skoro uważa, że sędzia „rozsypuje piasek”, to jaką mam pewność, czy jest na bieżąco z futbolem latynoamerykańskim, biorąc pod uwagę fakt, że ten „piaskowy wynalazek” istnieje już od kilku ładnych lat?

Dobre momenty jednak się zdarzają

Może i poziom większości spotkań był tragiczny, choć zawodnicy jeszcze starali się to ubarwiać zbiorowymi bójkami po meczu Paragwaju z Wenezuelą, ale za to nadrabiano nowymi wynalazkami. Rewolucją na turnieju okazał się spray z białą pianką, która została ukazana światu po raz pierwszy właśnie na Copa, choć ów spray został wynaleziony przez Brazylijczyka Heine Allemange już w 2000 roku. Przyczyną pomysłu było oczywiście oszukiwanie przy ustawianiu muru czy miejsc, gdzie po faulu na zawodniku powinna stać piłka. Autor swą inspirację zaczerpnął oczywiście z meczu Argentyny z Brazylią.

...natomiast Hugo Sanchez (nieobecny na turnieju) demonstruje, jak potraktuje tych, którzy mają inne zdanie na ten temat
…natomiast Hugo Sanchez (nieobecny na turnieju) demonstruje, jak potraktuje tych, którzy mają inne zdanie na ten temat (fot. http://wm2006.deutschland.de)

Dopiero po pięciu latach federacja brazylijska oficjalnie dopuściła nowy wynalazek do użytku ligowego i pucharowego w kraju. Od tego momentu sława puszki w sprayu ogarnęła cały kontynent i trzy lata później Argentyna także postanowiła używać nowej zabawki do minimalizowania oszustw. CONMEBOL nie pozostał obojętny i zasugerował, by pozostali członkowie także zaopatrzyli sędziów w rewolucyjny sprzęt, który jest też używany w klubowych rozgrywkach kontynentalnych. Największym atutem tej puszki jest oczywiście fakt, że białe szlaczki tworzone przez sędziów znikały po 30 sekundach, nie pozostawiając nawet śladu na murawie. Tym samym Latynosi znów rewolucjonizują futbol, może nie wymarzonym systemem powtórek, ale na pewno czymś, co spokojnie powinno się w Europie przydać, co FIFA uważa za konieczność. Panowie, uczcie się…

Jeśli chodzi o telewizję, to samych ciekawostek próżno szukać. Największą furorę zrobił OBRAZEK z Ronaldem Raldesem, który wsławił się pojedynkami słownymi z Messim. Nowy środek przeciwko pchłom może okazać się przełomem na rynku do zwalczania owadów.

Wyrazy uznania należą się także Coca-Coli, która w świetny sposób TU, jak i  TU pokazała, jak wygląda atmosfera na trybunach. Zwłaszcza kiedy trafimy na zły sektor.

No to jak? Zaczynamy imprezę?

A raczej kończymy. Pozostały już dwa spotkania. Turniej wyłoni na najbliższe cztery lata nowego mistrza kontynentu. I chyba tylko takim pozostanie w pamięci. Szkoda, ale jest to niejedyny taki przypadek, w którym futbol na poziomie reprezentacyjnym zaczyna się drastycznie obniżać. Lecz to dyskusja na inny, znacznie dłuższy temat.

PS Jeśli myślicie, że jedyny polski akcent to Gabriel Cichero, to jesteście w BŁĘDZIE.

Komentarze
aztecs (gość) - 13 lat temu

Napewno nikt nie przwidywał wysokiej temperatury w
lipcu w Argentynie. Tam jest teraz kalendarzowa zima

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze