Rollercoaster BoREUSsii Dortmund


14 lutego 2015 Rollercoaster BoREUSsii Dortmund

Jeżeli ktoś ma problemy z prawidłową pracą serca, to zdecydowanie nie polecamy mu oglądać meczów Borussii Dortmund. No chyba,że pochodzi z Polski, to do takich thrillerów z pewnością jest przyzwyczajony. Piłkarze nożni i ręczni z orłem na piersi zawsze robią wszystko, by choć trochę podnieść ciśnienie kibicom.


Udostępnij na Udostępnij na


23 sierpnia 2014 roku BVB grała z Bayerem Leverkusen. „Aptekarze” z charakterystyczną dla nich precyzją rozpoczęli spotkanie i już w dziewięć sekund po rozpoczęciu gry znaleźli się pod bramką Romana Weidenfellera, któremu nie pozostawili kompletnie żadnych szans. Karim Bellarabi pobił wtedy rekord należący do Giovanego Elbera i Ulfa Kirstena.

Wydawało się, że po wielkim kryzysie w lidze Borussia Dortmund powoli wychodzi z dołka. Początek spotkanie pokazał jednak kompletnie coś innego. Co prawda Elkin Soto nie jest tak szybki jak jego rywal z Bayeru Leverkusen, ale i jego osiągnięcie jest równie imponujące. 52 sekundy – tyle potrzebował, by pokonać Romana Weidenfellera. Bramkarza, który znowu podjął fatalną decyzję (tym razem o wyjściu w szesnastkę) i zapłacił za nią wysoką cenę… Mam wrażenie, że to nie koniec „kar” dla niego. Mitchell Langerak z pewnością czeka w gotowości.

https://vine.co/v/OP6b0QquteL

Oczywiście po utraconej bramce Borussia Dortmund rzuciła się do ataku – to kolejne deja vu w wykonaniu „Żółto-czarnych”. Bo gdy tylko przegrywali, niemal zawsze włączał im się tryb niemocy wpakowania futbolówki do sieci. Na plus jednak kolejna znakomita reakcja i ruszenie do ataku. Podopieczni Juergena Kloppa wreszcie zaczęli sobie wytwarzać sytuacje do strzelenia gola – coś, czego brakowało w poprzednich przegranych starciach.

Po raz kolejny Marco Reus pokazał, że wart jest zdecydowanie więcej niż 25 milionów euro. Od kilku dni można wręcz powiedzieć, że jest bezcenny (dosłownie i w przenośni). Za każdym razem to on dźwiga ciężar gry na swoich barkach. To on minutę po utracie bramki trafił w słupek. To on doprowadził do tego, że to BVB znalazło się na prowadzeniu. I w końcu to on zagrał kluczowe podanie do Pierre-Emericka Aubameyanga, co przyczyniło się do kompletnej dominacji na boisku i wynikowi 3:2.

Jeżeli ktoś ma wątpliwości, dlaczego „Borussen” tak bardzo zależało na zatrzymaniu byłego piłkarza Borussii Moenchengladbach, to z pewnością doskonale już to rozumie. Wszystkie zagrania Niemca są znakomicie przemyślane, 25-latek gra jak znakomity stary wyjadacz i co najważniejsze dał sygnał, że „Żółto-czarni” wcale nie muszą spaść. Najgorsze, co mogłoby im się teraz przydarzyć, to jakiś uraz pomocnika (odpukać w niemalowane!). Juergen Klopp wreszcie po meczu mógł być uśmiechnięty, Signal Iduna Park utonęło w fali radości i na najmniej jeden dzień Dortmund wydostał się ze strefy spadkowej. Czas na wielki marsz po europejskie puchary?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze