Finał Ligi Europejskiej może okazać się spotkaniem niezwykle wyrównanym. Zagrają ze sobą dwa kluby z tego samego kraju, a więc bardzo dobrze się znające. To może zniwelować różnice i sprawić, że głównymi aktorami spotkania zostaną bramkarze. Odpowiedź na pytanie, który z nich ma większe szanse na triumf, wcale nie musi być taka oczywista.
Dotychczasowa kariera
Jeżeli spojrzymy tylko na statystyki, to pojedynek bramkarzy finalistów Ligi Europejskiej można by porównać do starcia Dawida z Goliatem. Gigantem byłby Helton, grający w FC Porto, skazanym na pożarcie Artur, golkiper Sportingu Braga. Kiedy 33-letni bramkarz nowo kreowanego mistrza Portugalii walczył o najwyższe cele w Liga Sagres, Artur tułał się po kolejnych klubach, często o niskiej renomie, by zapewnić sobie regularne występy. Nawet kilkanaście spotkań rozegranych w barwach AS Roma nie są wielkim atutem dla bramkarza Bragi. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że dopiero w rundzie wiosennej sezonu 2010/2011, a w głównej mierze w Lidze Europejskiej, 30-letni Brazylijczyk buduje swoje nazwisko w europejskim futbolu.
Obecny sezon
Artur trafił do Bragi latem 2010 roku. Zamiana Romy na drugą drużynę Serie A nie musiała być dla niego najszczęśliwszym rozwiązaniem. Tym bardziej że Brazylijczyk wcale nie był przewidziany na pozycję pierwszego golkipera Bragi. Nieoczekiwanie były piłkarz Romy został pewnym punktem drużyny Domingosa Paciencii, kiedy w zimowym okienku do Brazylii powrócił etatowy bramkarz, Felipe, a kontuzji nabawił się Quim. Od tamtej pory wychowanek Cruzeiro Belo Horizonte nieprzerwanie strzeże bramki czwartej drużyny zakończonych niedawno rozgrywek o mistrzostwo Portugalii.
Losy Heltona były zupełnie inne. Brazylijczyk strzegący bramki Porto wyrósł w ostatnich sezonach na prawdziwy symbol klubu, a na swoją pozycję w przeciwieństwie do Artura pracował przez długie lata. Szósty rok spędzony w Porto nie zaczynał się od udowadniania przydatności dla zespołu. Pozycja Heltona od dawna była już ugruntowana, z czego z pewnością nie cieszy się Paweł Kieszek, niemający w chwili obecnej szans nawet na bycie dublerem dla Brazylijczyka.
Gra na linii
Artur niejednokrotnie udowodnił w tym sezonie, że dysponuje wspaniałym refleksem i znakomicie radzi sobie na linii. Wystarczy przyjrzeć się bramkom, które tracił zespół z Bragi, by dojść do wniosku, że w minimalnym stopniu można za nie obarczać brazylijskiego golkipera. Wręcz przeciwnie, kilka interwencji, szczególnie w ostatnich minutach rewanżowego spotkania z Benfiką, pokazało, że Artur potrafi stanąć na wysokości zadania w ważnych dla drużyny momentach.
Helton miał w Lidze Europejskiej znacznie mniej okazji do wykazania się refleksem niż jego środowy rywal, głównie dlatego, że na ogół dobrze spisywała się linia obronna FC Porto. W grze na linii prezentowany przez obu piłkarzy poziom jest chyba najbardziej wyrównany spośród wszystkich elementów, jakie zostaną poddane ocenie.
Gra na przedpolu
Mimo że i w tym elemencie można wskazać na przewagę Heltona, to nie byłoby też wielką pomyłką określenie gry na przedpolu najsłabszym punktem bramkarskiego rzemiosła obu finalistów. Obaj golkiperzy należą do wysokich, dobrze czujących się we własnym polu bramkowym zawodników. Brak zdecydowania u Artura przy wyjściach poza pole karne wykorzystał w tym sezonie m.in. Artjoms Rudnevs, który bez problemu pokonał Brazylijczyka w czasie meczu w Poznaniu.
Komunikacja z linią defensywną
Jeśli chodzi o współpracę na linii bramkarz – obrońcy, to zdecydowaną przewagę ma Helton. Nietrudno wyjaśnić przyczyny takiej sytuacji. Rozprzedana w czasie zimowej przerwy drużyna Paciencii i mały staż w klubie Artura nie mogą stać w jednym rzędzie z defensywą, którą tworzą obrońcy rozchwytywani przez najbogatsze kluby Starego Kontynentu i jeden z najlepszych bramkarzy tego sezonu na europejskich boiskach. W dodatku, jeśli chodzi o Bragę, to chyba właśnie stoperzy wydają się najmniej pewnymi punktami drużyny.
Znaczenie dla zespołu
Można dyskutować o tym, który z piłkarzy świetnie grającego Porto ma dla niej największe znaczenie. Wskazanie na Heltona, jako fundamentu bardzo dobrej postawy nowego mistrza Portugalii, na pewno nie byłoby nietrafione. Opaska kapitana świadczy o zaufaniu, jakim darzą go trener zespołu, André Villas Boas, i koledzy z drużyny.
Wpływ Artura na grę reszty zespołu z pewnością też można ocenić jako pozytywny. Brazylijczyk wykorzystał szansę, jaką dostał od trenera po odejściu Felipe. Już po pół roku golkiper Bragi ma na koncie więcej rozegranych spotkań niż przez dwa lata spędzone w Rzymie. Regularna gra na pewno dodaje mu pewności siebie, a na tym bardzo dużo zyskuje będący rewelacją rozgrywek zespół Paciencii.
Forma
Cały obecny sezon może Heltonowi wydawać się snem. Znakomita postawa całej drużyny w lidze portugalskiej, osiągnięty w znakomitym stylu finał Ligi Europejskiej. W dodatku Brazylijczyk jest tym bramkarzem Liga Sagres, który najrzadziej dawał się pokonać rywalom. Szesnaście bramek, jakie nowy mistrz Portugalii stracił w tym sezonie, to, przy tak ofensywnej grze, jaką prezentuje Porto, wynik fenomenalny.
Dyspozycja Artura na pewno nie jest w tym momencie powodem do zmartwień dla szkoleniowca Bragi. Brazylijczyk udowodnił wysoką formę w starciu z Benfiką, w którym wicemistrzowie Portugalii byli skazywani na porażkę. Mimo nie najlepszej gry defensywy, która często dawała Arturowi „szanse” na interwencje, Braga zakończyła półfinałowe zwycięstwo. Artur bronił nawet w sytuacjach, w których wydawało się, że piłka musi wpaść do bramki.
Podsumowanie
Nawet mniej zorientowani kibice wiedzą, że wartości zawodnika nie mierzy się przez sumowanie poziomu, jaki osiągnął w poszczególnych elementach piłkarskiego wyszkolenia. Futbolem coraz częściej rządzi przypadek, więc nawet przewaga Heltona, jaka wynika z powyższego tekstu, nie odbiera Arturowi szans na zostanie bohaterem środowego starcia. To, jaką markę mają obaj zawodnicy przed samym starciem w finale Ligi Europejskiej, doskonale obrazuje wycena dokonana przez niemiecki portal Transfermarkt.de. Przedstawiona tam wartość Heltona to nieco ponad sześć milionów euro. Artur jest wart tylko 700 tysięcy. Kto wie, jakie kwoty będą widnieć przy nazwiskach obu piłkarzy już po środowym starciu w Dublinie.