Braga pewnie pokonuje Arsenal


Arsenal niespodziewanie przegrał w Bradze i skomplikował sobie sprawę awansu do 1/8 Ligi Mistrzów. Znacznie do tej fazy, dzięki wyjazdowemu zwycięstwu nad Partizanem, przybliżył się Szachtar Donieck.


Udostępnij na Udostępnij na

Sporting Braga – Arsenal Londyn

Na początku spotkania spróbowała Braga. Jednak Moises i Lima zmarnowali swoje szanse. W późniejszej fazie pierwszej połowy z pięknego stadionu w Bradze wiało nudą. Arsenal grał mądrze i długo utrzymywał się przy piłce. Gospodarze próbowali od czasu do czasu szarpnąć, lecz widać było, że indywidualnymi umiejętnościami znacznie ustępują zawodnikom Arsene Wengera. W 32. minucie Fabregas groźnie strzelał z wolnego. Chwilę potem dobrą akcję przeprowadził Walcott, ale powstrzymał go Felipe. Kilka minut później obok bramki strzeżonej przez Łukasza Fabiańskiego strzelił napastnik gospodarzy, Lima. Później jeszcze raz próbował Walcott i to praktycznie wszystko, co warto odnotować w pierwszej połowie. Wystarczy powiedzieć, że w całej pierwszej części piłkarze obu drużyn oddali zaledwie dwa celne strzały na bramkę.

Pierwsza groźna akcja w drugiej połowie miała miejsce dopiero w 51. minucie. Tym razem z wolnego strzelał Theo Walcott, ale efekt taki sam jak przy wcześniejszym rzucie Fabregasa. Kilka minut później próbowali gospodarze. Jednak całkiem niezły kontratak kiepskim strzałem zakończył Matheus. Później spróbował też Aguilar. Trzeba przyznać, że piłkarze Domingosa z dużo większą werwą grali w drugiej połowie. W 68. minucie z powodu kolejnej już w tym sezonie kontuzji boisko musiał opuścić Cesc Fabregas. W zamian na murawie pojawił się Samir Nasri. Dziesięć minut później Vela padł w polu karnym. Sędzia jednak faulu nie odgwizdał i ciężko stwierdzić, czy się pomylił. W 83. minucie meczu gospodarze przeprowadzili, jak się później okazało, najważniejszą akcję pojedynku. Po kontrataku bramkę dla Bragi strzelił Matheus, który wyszedł sam na sam z Łukaszem Fabiańskim. Ponadto Arsenal musiał kończyć mecz w dziesiątkę, ponieważ kontuzji w końcowej fazie spotkania nabawił się Eboue. Na domiar złego dla londyńczyków, w doliczonym czasie gry gospodarze jeszcze raz ukąsili. Kontratak pięknym strzałem wykończył Matheus i strzelił swoją drugą bramkę w tym meczu. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

Dzięki temu zwycięstwu Portugalczycy podtrzymali swoje szanse awansu do kolejnej rundy. Jednak biorąc pod uwagę nie najlepszy bilans bramkowy, są one nadal bardzo wątpliwe. Trzeba jednak oddać piłkarzom trenera Domingosa, że w dzisiejszym meczu pokazali charakter i ograli drużynę z europejskiej czołówki.

Arsene Wenger po raz kolejny nie wygrał w Portugalii, a okazję miał do tego całkiem niezłą. W meczach z Porto, Sportingiem czy Benficą może być jeszcze trudniej niż z pogrążoną w kryzysie Bragą. Londyńczycy bardzo skomplikowali sobie sprawę awansu i muszą wygrać w następnym meczu z Partizanem.

Partizan Belgrad – Szachtar Donieck

Nie za dużo w pierwszej połowie działo się też w Belgradzie. Gospodarze chcieli grać w piłkę, ale robili to dość nieudolnie. Szachtar sprawiał wrażenie drużyny, która przyjechała do stolicy Serbii tylko i wyłącznie po remis. Co prawda już w pierwszych pięciu minutach bramkę dla gospodarzy próbowali zdobyć Jovanovic oraz dwa razy Cleo. Jednak przez resztę pierwszej połowy akcji było jak na lekarstwo. Piłkarze Partizana i Szachtara widać nie chcieli być gorsi od tych grających w Bradze i tak jak tamci oddali zaledwie po jednym celnym strzale na bramkę przeciwnika.

Już pierwsza groźna akcja w drugiej połowie (53. minuta) przyniosła gola dla Szachtara. Bramkę strzelił Stepanenko i ku niezadowoleniu fanów z Belgradu zapowiadało się na trzecią domową porażkę Partizana. Gdy sześć minut później na 2:0 dla Szachtara podwyższył Jadson, wszystko stało się jasne. Przy bramce Brazylijczyka asystą popisał się niezawodny Dario Srna. Gospodarzy całkowicie dobił w 68. minucie Eduardo. Chorwat pojawił się na boisku zaledwie sześć minut wcześniej, zastępując Douglasa. Trzeba przyznać, że wysoki wynik nie był pochodną świetnej gry ekipy trenera Lucescu, a raczej bardzo dobrej skuteczności. Każdy celny strzał graczy Szachtara na siatkę przeciwnika, oddany w drugiej połowie, kończył się bramką.

Nie udało się piłkarzom z Belgradu powtórzyć sukcesu sprzed roku i ograć mistrza Ukrainy. Należy jednak pamiętać o tym, że w tym roku Szachtar grał na poważnie i walczył o awans, a w zeszłym był już pewny wyjścia z grupy Ligi Europejskiej. Nie udało się też piłkarzom Stanojevicia ani razu zadowolić swoich wiernych fanów, zgromadzonych na stadionie w Belgradzie, zwycięstwem w elitarnej Lidze Mistrzów. O przynajmniej jeden, honorowy punkt przyjdzie Partizanowi walczyć w ostatnim meczu grupowym w Londynie. Tak jak co roku, tak i w tym sezonie Partizan walczy o mistrzostwo Serbii. Jest więc możliwe, że zwycięstwami w Lidze Mistrzów popisze się w przyszłym roku.

A Szachtar? O Ukraińcach chyba jeszcze będzie szansa napisać, gdyż są bardzo blisko awansu do 1/8 Ligi Mistrzów.
 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze