BPL: Na szczycie status quo


22 lutego 2014 BPL: Na szczycie status quo

Na górze tabeli Premier League po tym weekendzie nic się nie zmieni. Swoje mecze wygrały bowiem i Arsenal, i Manchester City. Londyńczycy rozbili Sunderland 4:1, natomiast piłkarze z Etihad Stadium po wielkich męczarniach ograli Stoke 1:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Giroud odzyskał skuteczność

Arsene Wenger nieco zmienił skład, na ławce usiadł m.in. Mesut Ozil, a do gry wrócił też Oliver Giroud. I to właśnie Francuz już w piątej minucie precyzyjnie wykończył składną akcję kolegów z zespołu i dał swojej drużynie prowadzenie. Arsenal atakował dalej i po kolejnym kwadransie Podolski oddał bardzo mocny strzał, który ładnie obronił Mannone.

Olivier Giroud znowu strzela
Olivier Giroud znowu strzela (fot. skysports.com)

Włoski bramkarz nie miał nic do powiedzenia w 31. minucie. Fatalny błąd popełnił Bardsley, który chciał podać do własnego golkipera, ale zamiast tego wystawił piłkę jak na tacy Giroud, który strzelił swojego drugiego gola tego popołudnia. Trzeci gol, który padł jeszcze przed przerwą, był już światowej klasy. Niektórym mogła się przypomnieć świetna bramka strzelona Norwich. Piłka znowu chodziła od nogi do nogi, bez przyjęcia, jak po sznurku, aż w końcu trafiła do Rosicky’ego. Ten stanął oko w oko z Mannone i wykończył akcję subtelną podcinką. Cudo! Gospodarze schodzili na przerwę w świetnych nastrojach.

Po zmianie stron Arsenal nie zwolnił. W 56. minucie Sagna dośrodkował z lewej strony, a fatalnym wybiciem popisał się jeden z obrońców gości. Piłka prawie wpadła do bramki Sunderlandu, minimalnie mijając słupek. Jednak sekundy później Cazorla dośrodkował z rogu, a Kościelny głową podwyższył na 4:0. Krycia w tej sytuacji ze strony Sunderlandu nie stwierdzono.

Goście starali się o bramkę honorową. W 70. minucie bliski szczęścia był Ki, który w dziwny sposób kopnął piłkę wyłożoną mu przez Larssona, jednak Szczęsny był na posterunku. Nieco później już sam Larsson spróbował z rzutu wolnego i niewiele się pomylił. W końcu w 81. minucie przyjezdni dopięli swego. Szczęsny po dośrodkowaniu z rzutu wolnego wypiąstkował piłkę, ale wprost pod nogi Giaccheriniego. Włoch długo się nie zastanawiał i kopnął mocno w stronę bramki, a Polak do precyzyjnego strzelonej futbolówki już nie zdążył. Ostatecznie skończyło się na 4:1 i Arsenal dalej traci tylko punkt do Chelsea.

Toure uratował City

Manchester City ostatnimi czasy nie zachwyca. Grać przeciwko Stoke kilka dni po wyczerpującym meczu z Barceloną, to nie jest wielka przyjemność. Gospodarze długo się męczyli w tym meczu. W pierwszej połowie nie znaleźli sposobu, żeby wypracować sobie stuprocentową okazję. Mocny strzał Fernandinho z siódmej minuty, który jednak bez większego problemu wybił Begović i akcja przeprowadzona tuż przed końcem, kiedy to na niezłej pozycji znalazł się Yaya Toure, ale kopnął wysoko w trybuny, to właściwie wszystko, czym postraszyli w pierwszej połowie „Citizens”. A od czasu do czasu piłka z dużą prędkością frunęła też w stronę bramki Harta, jednak Anglik zachowywał koncentrację i pewnie bronił.

Po zmianie stron wcale nie było dużo lepiej, choć w miarę upływu czasu gospodarze atakowali coraz częściej, ale też coraz chaotyczniej. W 68. minucie z dystansu strzelał Jovetić, a Begović odbił piłkę przed siebie, jednak nie było nikogo, kto znalazłby się na dobitkę. Poza tym młody napastnik nabawił się przy okazji kontuzji uda i musiał zejść z boiska.

Trochę z braku laku i kolejnego napastnika na ławce zastąpił go Javi Garcia. Paradoksalnie jednak, ta zmiana przyniosła efekt w postaci gola, a to dlatego, że do przodu mógł wyrwać Yaya Toure. W pierwszej akcji po tej roszadzie piłka powędrowała na lewo do Kolarowa, ten precyzyjnie wyłożył ją Toure, który tylko dostawił nogę. Futbolówka po rękach Begovicia ostatecznie znalazła się w siatce i kibice na stadionie odetchnęli z ulgą.

180 sekund później powinno, ba, musiało być 2:0 i pewnie Edin Dżeko nadal myśli, dlaczego tak się nie stało. Bośniak zaliczył pudło sezonu! Jesus Navas wyłożył mu piłkę na trzy metry przed pustą bramką, a i tak gol nie padł! Wszystko dlatego, że Dżeko zamiast do siatki, to kopnął futbolówkę w swoją lewą nogę i wszystko spaliło na panewce. Gdyby wykończył tę akcję tak, jak chwilę później wyżył się na słupku, niewątpliwie prowadzenie City by się zwiększyło.

A tak pozostały nerwy do końca, choć Stoke nie miało argumentów, by zagrozić gospodarzom. Jednak widać jak na dłoni, że coś w niebieskiej maszynie z Etihad Stadium się zacięło i nie działa ona już perfekcyjnie, a tylko bardzo dobrze. Tydzień odpoczynku przed meczem z Hull bardzo się świcie Pellegriniego przyda.

Co u pozostałych?

West Ham kontynuuje dobrą passę i po czwartym z rzędzie zwycięstwie, tym razem 3:1 z Southampton, jest już na 10. miejscu, choć miesiąc zaczynało w strefie spadkowej. Tego samego nie można powiedzieć o Cardiff, które poległo u siebie 0:4 z Hull i nadal jest przedostatnie. Blisko długo wyczekiwanego zwycięstwa byli gracze Fulham, którzy prowadzili aż do 87. minuty z WBA 1:0. Gracze z The Hawthorns, niczym w ostatnim meczu z Chelsea, znowu wyrównali w końcówce i ostatecznie drużyny podzieliły się punktami.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze