Są zespoły, które mimo dobrych wyników nie budzą zainteresowania. Pisze się o nich tylko po rozegranych meczach, a dany artykuł ma charakter relacji. Takim zespołem w Polsce jest Borussia Moenchengladbach, zawsze w cieniu swojej imienniczki z Dortmundu. Dlatego ten artykuł należy się "Źrebakom" jak mało komu.
Gdy zaczynał się sezon Champions League, nikt nie dawał im szans. Bo gdy ma się Real i Inter w grupie, trudno mówić o możliwości realnej rywalizacji. Byli i tacy, co i Szachtar stawiali wyżej ze względu na doświadczenie w tych rozgrywkach. Sam udział Borussii M’Gladbach po trzech sezonach nieobecności był już sukcesem.
Dobra forma finansowa = dobra forma sportowa
Sami włodarze „Źrebaków” również nie oczekiwali wiele. Licząc budżet na ten sezon, nie uwzględnili w nim choćby jednego zdobytego punktu w grupie. Ale to już niemiecka mentalność, która potem procentuje i powoduje, że to oni najlepiej zarządzają różnymi przedsiębiorstwami, w tym klubami piłkarskimi. 4o milionów euro wynosił planowany deficyt w obecnym sezonie. Sam awans przyniósł jednak Borussii 25 milionów euro. A świetne wyniki sprawiły, że klub już zarobił dodatkowe 7,2 mln euro.
To wszystko powoduje, że „Źrebaki” rok, w którym wszyscy tracili, skończą całkiem nieźle. W znaczącym stopniu przyczyniły się do tego również cięcia kosztów, które wcześniej wdrożono. Na przykład odpuszczono rozbudowę strefy VIP na Borussia-Park, jak również budowę nowego budynku klubowego. Pomogli także kibice, którzy w większości zrezygnowali z pobrania zwrotów za bilety. Klub podpisał umowy z nowymi sponsorami, takimi jak Flatex, Sonepar czy Porsche AG.
Ale nie przez wymienione wyżej rzeczy w głównej mierze chwalony jest zespół z Moenchengladbach. Osiem punktów i pozycja lidera grupy B sprawia, że w kontekście „Źrebaków” możemy mówić o największej niespodziance sezonu. Brak porażki w czterech spotkaniach, w tym imponujące 10:0 w dwumeczu z Szachtarem, nie może zostać niedocenione.
A jednak w Polsce nie zostało docenione. Być może w tym klubie brakuje naszego reprezentanta, by poziom zainteresowania poszedł do góry, bo ze sportowego punktu trudno zrobić więcej. Malkontenci pewnie przyczepią się do miejsca w Bundeslidze. „Źrebaki” zajmują w niej dopiero 7. lokatę. Ale tak naprawdę jeśli uznamy, że realnym ich celem jest tam 3-4 miejsce (bo chyba trudno mówić o rywalizacji z Bayernem czy Dortmundem), to strata do tych lokat wynosi raptem trzy bądź cztery punkty.
FUSSBALL ROSEGO
Sukces, jak wiadomo, ma wielu ojców. Ale jednym z najważniejszych jest Marco Rose, który awans do Ligi Mistrzów zapewnił klubowi już w pierwszym sezonie pracy. Wcześniej Niemiec pracował w Moguncji czy chociażby Salzburgu. Jednak to posada na Borussia-Park jest najważniejszym punktem w jego dotychczasowej karierze.
Marco Rose nie ma łatwego zadania, bo kadra zespołu nie jest za szeroka, co widać czasami w meczach Bundesligi. Wielu rezerwowych tylko w teorii jest jakąś alternatywą dla niemieckiego szkoleniowca. Jedyny pozytyw z tego taki, że Borussia zatrzymała najważniejszych swoich piłkarzy z poprzedniego sezonu i obecny skład gra już ze sobą od dawna. Ostatnio na fundamentalną postać zespołu wyrósł Marcus Thuram i jeśli utrzyma dotychczasową formę, zatrzymanie go na Borussia-Park będzie podobnym wyzwaniem co zajęcie pierwszego miejsca w grupie z Realem i Interem.
Thuram w tym sezonie już strzelił cztery bramki i zaliczył sześć asyst. Nie brakuje pojawiających się głosów o ewentualnym transferze, jednak sam Francuz odpowiada tak:
W tej chwili koncentruję się na tym, co tu i teraz, dlatego też skupiam się na grze w Borussii. Bardzo cieszy mnie fakt, że tu jestem. Nie rozmawiałem do tej pory z żadnym innym klubem. Tu umożliwia mi się wszystko, czego potrzebuję, aby odpowiednio się rozwijać. Awansowaliśmy do Ligi Mistrzów, a ja sam zdołałem załapać się na powołanie do reprezentacji Francji. To najlepszy wybór dla mojej kariery. Tu dorastałem.
Francuzowi niezwykle pomaga fakt, że może grać ze swoim rodakiem. I mimo że Plea w tym sezonie Bundesligi nie imponuje i ma tylko jedno trafienie, to w Lidze Mistrzów już trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców.
Ważnym elementem w układance Marco Rosego jest także Lars Stindl, który już dorzucił sześć goli, a do tego jest motorem napędowym każdej akcji zespołu z Moenchengladbach. Ostatnie dni należały również do Floriana Neuhausa, który w trzech ostatnich spotkaniach dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców.
🎙️ #Neuhaus: "I'm feeling good physically, I'm still quite young. Playing a lot of games gives me a good rhythm. I don't worry about the schedule too much, I just want to play football and work hard."#DieFohlen #UCL #BMGInter pic.twitter.com/TKPJDSnr07
— Gladbach (@borussia_en) November 30, 2020
Solidność daje sukces
Małym problemem zespołu jest defensywa. Z pierwszych ośmiu zespołów Bundesligi nikt nie stracił więcej goli niż Borussia M’Gladbach. I w większości przypadków nie jest to różnica jednej czy dwóch bramek. Potwierdzeniem tej tezy jest też bilans bramkowy w Bundeslidze, który wynosi raptem +3. Jednak wynika to głównie z bardzo ofensywnego stylu prezentowanego przez ekipę Marco Rosego. Trudno jednak, by było inaczej, gdy ma się wyżej wspomnianych piłkarzy i takiego trenera.
🎙️ Marco #Rose: "We're focusing on ourselves. We have our pricinples on and off the ball and we want to implement them tomorrow so that we put in a good performance and get a result."#DieFohlen #UCL #BMGInter pic.twitter.com/D8hqx6pdyX
— Gladbach (@borussia_en) November 30, 2020
Borussia M’Gladbach to klub, który nie ma wielkich i znanych piłkarzy, którzy wcześniej grali w wielkich klubach. Największym pewnie jest Matthias Ginter, który z Nico Elvedim stanowią pierwszą parę stoperów. Pozyskanie Niemca z Borussii Dortmund było strzałem w dziesiątkę zarówno dla klubu, jak i piłkarza, który z jednego z wielu w Dortmundzie stał się szefem defensywy „Źrebaków”.
Średnia wieku zespołu wynosi dziś nieco ponad 25 lat. Jednak w składzie tym spokojnie odnajdziemy piłkarzy, na których Borussia M’Gladbach może sporo w najbliższym czasie zarobić. Thuram, Neuhaus, Wolf czy Elvedi to gracze z potencjałem na dobry transfer. A przy okazji występów w Europie ich ekspozycja jeszcze rośnie. Dziś wiemy już, że nie zmieni się to wiosną. Bo „Źrebaki” już mają zapewnione co najmniej 3. miejsce w grupie i grę w Lidze Europy.
Tonight we can make history ⭐@Inter_en await under the BORUSSIA-PARK floodlights 🐎💚#DieFohlen #UCL #BMGInter @ 21:00 CET pic.twitter.com/eHQuWX25RD
— Gladbach (@borussia_en) December 1, 2020
***
Borussia Moenchengladbach to dziś zupełne przeciwieństwo Schalke 04. To klub, w którym jest porządek w gabinetach prezesów, jak i na boisku. Dziś wiele klubów może im zazdrościć obecnego stanu rzeczy. Bo gdy nie jesteś klubem mającym najwyższe aspiracje, to twoim wzorem nie powinien być Bayern Monachium czy Liverpool, tylko właśnie „Źrebaki”, które w zasadzie teraz bardziej przypominają koniska.