Borussia Dortmund bliżej ćwierćfinału


Podopieczni Edina Terzicia pokonali na wyjeździe hiszpańską Sevillę

17 lutego 2021 Borussia Dortmund bliżej ćwierćfinału
Joachim Bywaletz/Xinhua/PressFocus

Po dwóch wspaniałych spotkaniach Ligi Mistrzów wczorajszego wieczoru na nie mniejsze emocje liczyliśmy w środę. Hiszpańska Sevilla podejmowała niemieckie BVB na własnym stadionie. Kibice z Hiszpanii liczyli na zdecydowanie inne rozstrzygnięcie niż w meczu z PSG. Wzrok większości kibiców przed spotkaniem musiał być skierowany na kolejnego fenomenalnego Francuza, Julesa Kounde. Fajerwerki kibicom dostarczyć mieli także Jadon Sancho i Erling Haaland. To wszystko sprawiało, że na mecz czekaliśmy z wypiekami na twarzy.


Udostępnij na Udostępnij na

Do niemałej niespodzianki doszło już przed rozpoczęciem samego spotkania. W pierwszej jedenastce BVB, wobec nieobecności ściągniętego latem Meuniera, zobaczyliśmy młodziutkiego hiszpańskiego defensora, Mateu Moreya. Niezwykle istotna rzecz zadziała się także na tej samej pozycji u gospodarzy tego meczu. Do wyjściowego składu powrócił kapitan, Jesus Navas. Pięknie oświetlone Estadio Ramón Sánchez Pizjuán choć bez kibiców, było gotowe na spektakl w wykonaniu wybitnych aktorów. Piłkarze razem z trenerami wyczekiwali pierwszego gwizdka holenderskiego sędziego Danny’ego Makkelie.

Mocny początek Sevilli

Podobnie jak w równolegle toczącym się spotkaniu mecz rozpoczął się z bardzo wysokiego „C”. Pierwsze pięć minut należało do przyjezdnych, ale to Andaluzyjczycy postawili kropkę nad „i”. Była 7. minuta spotkania. Fernando pięknie rozciągnął akcję na prawe skrzydło. Suso przyjął piłkę, nawinął obrońcę Borussii na lewą nogę. Uderzył prawą i piłka po rykoszecie od Hummelsa wpadła do bramki strzeżonej przez Hitza. Jednak obwinianie bramkarza o stratę tego gola jest bardzo dużym nadużyciem.

Haaland show

19. minuta przyniosła wyrównanie. Fenomenalne zachowanie Erlinga Haalanda poza polem karnym. Norweg znakomicie przyjął, zastawił piłkę, a na koniec podał ją do ustawionego na 30. metrze Dahouda. Niemiec znakomicie przymierzył i po rękach Bono wpakował piłkę do siatki. Strzałem z dystansu zaskoczył bramkarza Sevilli, ale najbardziej w tej akcji zawinił asystujący przy pierwszym golu Fernando, który nawet nie wystawił nogi do zablokowania strzału.

Chwilę później kolejny groźny atak przeprowadziła Borussia. Reus do Haalanda, Haaland do Reusa, ale akcja spaliła na panewce. Borussia złapała wiatr w żagle. Po bardzo szybkim gongu ostrzegawczym zalśnili ci, na których oczy wszystkich były zwrócone. Kolejna doskonała akcja Haalanda, który przedarł się przez drugą linię zespołu Lopeteguiego, doprowadziła do kolejnej bramki na Pizjuán tego wieczoru. Haaland do Sancho, Sancho do Haalanda i Norweg na wślizgu zdobywa bramkę dzięki swojej pazerności, niesamowitej waleczności i szybkości. Kibice z Andaluzji na pewno nie spodziewali się straty dwóch goli. Tym bardziej w pierwszej połowie.

Haaland kolejny raz pokazał się w 34. minucie. Oddał bardzo groźny strzał ze skraju pola karnego, który tym razem nie zakończył się golem. Znakomite umiejętności musiał pokazać Bono. Bramkarz Sevilli wyciągnął się jak struna i sparował uderzenie na rzut rożny. Sevilla obudziła się trzy minuty później. Po zamieszaniu w polu karnym Borussii bardzo groźny strzał zza pola karnego oddał nowy nabytek, Papu Gomez. Piłka jednak ponownie trafiła w Hummelsa. Tym razem Niemiec miał zdecydowanie więcej szczęścia niż na początku spotkania. Po dobitce jednego z zawodników Sevilli futbolówkę pewnie w ręce chwycił Hitz.

Erling Haaland po raz drugi. Norweg w 43. minucie kolejny raz pokonał Bono. Wyjątkowo prosto wyglądał ten gol. Kapitan Marco Reus podał do młodziutkiego gwiazdora i na tablicy wyników było już 3:1. Kolejny popis szybkości, techniki i precyzji norweskiego goleadora. Pierwsza połowa zakończyła się równie mocnym akcentem, jak i rozpoczęła. Haaland poprowadził skuteczną Borussię do bezpiecznego prowadzenia. Wszyscy wyczekiwali już, co przyniesie druga odsłona meczu.

Iskierka nadziei dla Sevilli

Druga połowa rozpoczęła się zdecydowanie nudniej niż pierwsza. Do 60. minuty najciekawszym wydarzeniem była potrójna zmiana przeprowadzona przez byłego trenera Realu Madryt. Lopetegui wymienił cały ofensywny tercet, licząc na większą efektywność ofensywy. Największe nadzieje wiązał na pewno z wejściem Munira. Marokańczyk trzy minuty po wejściu mógł, a nawet powinien wpisać się na listę strzelców. Jego strzał zablokował jeden z defensorów przyjezdnych. Goście obudzili się w 70. minucie, groźną kontrę przeprowadził nie kto inny jak Haaland. Akcja zakończyła się strzałem młodziutkiego Jude’a Bellinghama i dobitką Reusa, ale już ze spalonego.

Spotkanie w drugiej połowie rozkręciło się po 60. minucie. Bardzo groźny strzał z rzutu wolnego oddał wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Oscar Rodríguez. Strzał wylądował na słupku, a na koniec odbił się jeszcze od rękawic Hitza. Zmiany Lopeteguiego na pewno rozruszały ofensywne poczynania, ale jeszcze nie na tyle, żeby strzelić gola.

Oscar Rodríguez kolejny raz podszedł do rzutu wolnego. Tym razem fani Sevilli mogli podskoczyć z radości. Akcja dwóch rezerwowych doprowadziła do drugiego gola dla gospodarzy. Óscar wrzucił w pole karne, tam doskonale odnalazł się de Jong, który znakomicie wykończył dośrodkowanie. Sevilla zdobyła gola kontaktowego, a zmiany Lopeteguiego przyniosły wymierny efekt.

Na sam koniec mieliśmy też małą kontrowersję. W polu karnym BVB upadł strzelec gola, Luuk de Jong. Po konsultacji z VAR-em holenderski arbiter nie zdecydował się podyktować „jedenastki” dla gospodarzy. Mecz zakończył się wynikiem 2:3.

Borussia bliższa awansu

Spotkanie spełniło wszystkie oczekiwania, jakie mogli mieć postronni widzowie. Pięć goli mówi samo za siebie. Gwiazdą wieczoru nie został ponownie Francuz Jules Kounde. Swoją wielkością przykrył go Erling Haaland. Nie chodzi tu tylko o wzrost, choć i w tej kwestii Norweg zdecydowanie góruje. Norweski goleador z pewnością pozazdrościł wczorajszego wyczynu Mbappe i chciał, aby kibice mieli dużą zagwozdkę przy wyborze gracza kolejki. Cel został zrealizowany. Dwa gole plus asysta, udział we wszystkich trzech bramkach swojego zespołu. Te liczby mówią same za siebie.

Haaland ten mecz zaczynał, mając sześć goli na koncie i będąc współliderem klasyfikacji strzelców LM. Skończył, będąc liderem z dwiema bramkami przewagi. Norweg poprowadził swój zespół do zwycięstwa. Edin Terzić wygrał swój debiutancki mecz Ligi Mistrzów w roli trenera, udany wieczór dla fanów BVB. Dwumecz dzięki bramce de Jonga wciąż jest otwarty, ale w rewanżowym spotkaniu musimy zobaczyć zdecydowanie lepszą Sevillę. Olbrzymi krok do awansu wykonało BVB, może okazać się, że był to mecz przełomowy dla tego zespołu. Czekamy na więcej w rewanżu, panowie.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze