Bitwa o Almunię


Chociaż szefowie federacji Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii ustalili właśnie, że nie będą naturalizować piłkarzy, którzy nie mają brytyjskich korzeni, to jednak wiele wskazuje na to, że Synowie Albionu szybko wyłamią się z tej niepisanej umowy. A wszystko po to by rozwiązać odwieczny problem – brak klasowego bramkarza.


Udostępnij na Udostępnij na

Chodzi oczywiście o sprawę Manuela Almunii, która znów w ojczyźnie futbolu została wzięta na tapetę. I chociaż Hiszpan w rewanżowym meczu 1/2 finału Ligi Mistrzów Arsenal Londyn – Manchester United nie bronił już tak wybornie jak w pierwszym spotkaniu (co więcej popełnił błąd przy pierwszej bramce Cristiano Ronaldo), to jednak Anglicy są do tego stopnia zdesperowani, że zrobią wszystko by urodzony w Pampelunie Almunia reprezentował ich kraj.

Najlepszy bramkarz jakiego może mieć Anglia

Jak długo jeszcze angielskiej bramki strzec będzie David James?
Jak długo jeszcze angielskiej bramki strzec będzie David James? (fot. z.about.com)

Po raz pierwszy o naturalizacji Hiszpana zrobiło się głośno w grudniu 2007 r. Anglicy akurat lizali rany po tym, jak nie zakwalifikowali się do Euro 2008 m.in. przez fatalne błędy bramkarzy. Almunia rozgrywał wówczas sezon życia – bronił fenomenalnie i pewnie, z pierwszego składu Kanonierów wygryzając Jensa Lehmana. Z kolei za odbudowę reprezentacji Trzech Lwów zabrał się Fabio Capello. Cel Włocha był jasny – zbudować zespół, który podczas mundialu w RPA będzie w stanie zdobyć mistrzostwo świata. Były trener Realu Madryt był pewien, że jego nowych podopiecznych stać na to, ale tylko pod warunkiem, że w bramce stać będzie golkiper klasy światowej, a takiego Anglicy od czasów Petera Shiltona nie mieli. I tak właśnie zrodził się pomysł zrobienia z Almunii obywatela Zjednoczonego Królestwa Brytyjskiego. Prasa od razu rozpoczęła kampanię mającą na celu przekonać FA, by sięgnęła po wychowanka Osasuny Pampeluny. Sprawa była o tyle prosta, że bramkarz Arsenalu nigdy nie zagrał w reprezentacji Hiszpanii. Poza tym miał wielki żal do Luisa Aragonesa, że nigdy nie dostał szansy gry w drużynie La Seleccion nawet w meczu towarzyskim. Na wszelkie pytania o chęć gry w reprezentacji Anglii odpowiadał: – Gdybym dostał od FA propozycje, nawet bym się nie namyślał. To trudna decyzja odwrócić się plecami od swojej ojczyzny, ale skoro nie jestem potrzebny Hiszpanii, to czemu mam odmówić ludziom, którzy chcą na mnie postawić? Wszystko jednak rozeszło się po kościach, bo władze FA nawet nie podjęły rozmów z Almunią w sprawie jego naturalizacji, a angielscy golkiperzy jak słynęli z bezradności i nieporadności tak słyną nadal.

Gdy wydawało się już, że nie ma szans na grę Manuela w drużynie mistrzów świata z 1966 r. sprawa znów odżyła po tym, jak Hiszpan uratował The Gunners przed kompromitacją w pierwszym meczu 1/2 finału LM z Manchester United. Capello znów podkreślił chęć powołania 31-letniego golkipera, jeśli tylko ten otrzyma angielskie obywatelstwo. Z tym nie nie będzie żadnych problemów, gdyż żoną Almunii jest Angielka. Samo obywatelstwo jednak nie wystarczy, bo oczywiście zgodę musi wyrazić FA. – Almunia to najlepszy bramkarz jakiego może mieć reprezentacja Anglii, więc nie zastanawiajcie się, tylko bierzcie go! – zaapelował do władz angielskiej federacji piłkarskiej menedżer Kanonierów Arsene Wenger. – Do Londynu przybywał z pustym CV i na swoją dzisiejszą pozycję zapracował sobie ciężką pracą. A miał o wiele trudniej niż Edwin van der Sar czy Jose Manuel Reina, gdyż o miejsce w składzie zmuszony był rywalizować z Lehmanem, więc był pod stałą presją.

Wznowienie kampanii mającej na celu doprowadzić do finalizacji procesu naturalizacji Hiszpana miało miejsce tuż po starciu z MU. Po rewanżowym meczu na The Emirates Stadium zapał trochę opadł, ale i tak wtorkowy błąd Almunii to jednorazowa wpadka, bo też ów bramkarz przyzwyczaił wszystkich do równej i ustabilizowanej formy. Cała Europa więc z zapartym tchem powinna obserwować batalię kibiców, dziennikarzy i sztabu szkoleniowego Synów Albionu z FA o naturalizację Manuela Almunii Rivero. Z jednej strony dżentelmeńska umowa z innymi federacjami krajów z Wysp Brytyjskich, z drugiej rozwiązanie odwiecznego problemu, który uniemożliwiał Anglikom zdobywanie medali na wielkich imprezach w ostatnich latach. Co okaże się ważniejsze dla działaczy z Soho Square?

A może Hart?

Nie wszyscy jednak są zachwyceni perspektywą gry Almunii w reprezentacji Anglii. W wywiadzie dla „The Sun” w październiku ub. r. trener bramkarzy angielskiej kadry Ray Clemence stwierdził: – Manuel to niewątpliwie znakomity golkiper, ale wolałbym gdyby bramki naszej drużyny narodowej strzegł Anglik. Marzenia Clemence`a to jedno, a brutalna rzeczywistość to drugie. Anglicy w chwili obecnej nie mają bramkarza, który gwarantuje pewność i spokój, za to posiadają multum golkiperów, z których wpadek śmieje się cały Stary Kontynent. Inna sprawa, że Synowie Albionu sami są odpowiedzialni za taki stan rzeczy. W ojczyźnie futbolu nie ma żadnej profesjonalnej szkoły, która zajmuje się tylko i wyłącznie szkoleniem bramkarzy. Wyspiarze do tego stopnia byli oczarowani postawą Łukasza Fabiańskiego, że aż musieli udać się do Szamotuł, by zobaczyć na własne oczy jak funkcjonuje owa placówka pod okiem Andrzeja Dawidziuka. Do niedawna również golkiperzy mieli normalnie zajęcia razem z piłkarzami z pola, dopiero od kilkudziesięciu lat wyselekcjonowano ludzi przeznaczonych tylko i wyłącznie do przygotowań bramkarzy do meczów. Poza tym należy zwrócić uwagę ilu speców od łapania piłek w Premiership to Anglicy, a ilu obcokrajowcy.

W 20 klubach najstarszej ligi świata tylko siedmiu to Anglicy. W dodatku żaden z nich nie gra w zespole, który walczy o mistrzostwo Anglii. U Don Fabio pierwszym golkiperem w reprezentacji jest David James. Tyle, że gracz Portsmouth ma już 39 lat i lada moment zawiesi buty na kołku. Nie wiadomo nawet czy dotrwa do finałów MŚ w RPA. Drugim bramkarzem Synów Albionu jest w tej chwili Ben Foster, ale rywal Tomasza Kuszczaka o schedę po Edwinie van der Sarze w bramce MU nie gra w ekipie Czerwonych Diabłów regularnie, co też wpływa na fakt, że wciąż wyższe notowania u Capello ma James. Z orbity zainteresowań włoskiego selekcjonera już dawno wypadł Scott Carson, który w tym sezonie puścił aż 64 gole, a jego West Bromwich Albion ma tylko iluzoryczne szanse na utrzymanie w Premiership. W bramce drużyny narodowej dawno również nie stał Paul Robinson, ale to też nie powinno nikogo dziwić. Z kolei do myślenia daje fakt, że póki co, tylko jeden mecz w reprezentacji Anglii rozegrał Robert Green, który umiejętnościami biję kolegów po fachu na głowę, poza tym jego klub – West Ham United Londyn wciąż liczy się w walce o grę w przyszłym sezonie w Lidze Europejskiej, w przeciwieństwie do ekip innych bramkarzy rodem z Anglii. Stephen Harper i Ross Turnbull do kadry powoływani nigdy nie byli i pewnie już nie będą. Bezpowrotnie minęły też czasy kiedy wszyscy na Wyspach za wielką bramkarską nadzieje Synów Albionu uważali Chrisa Kirklanda.

Teraz za kogoś takiego uchodzi Foster, ale póki nie zacznie grać częściej, nie ma co liczyć na bluzę z numerem jeden. Ray Clemence jednak nie w golkiperze MU, a bramkarzu klubu zza miedzy – Manchester City widzi zawodnika, który będzie godnym następcą Gordona Banksa i Petera Shiltona. Mowa o 22-letnim Joe Harcie, który zdążył już nawet zadebiutować w drużynie narodowej. Do stycznia miał pewne miejsce w składzie Citizens, ale kiedy w zimowym okienku transferowym zespół z City of Manchester Stadium wzmocnił Shay Given, Hart powędrował na ławkę rezerwowych. Władzom MC jednak zarówno losy Harta jak i angielskiej bramki nie są obojętne, stąd w przyszłym sezonie wychowanek Shrewsbury Town uda się na roczne wypożyczenie. Zainteresowaniem Joe już wyraził beniaminek Premiership – Birmingham City. – Swoją gra Hart wielokrotnie udowodnił, że naturalizacja Almunii nie jest czynnikiem niezbędnym do tego, by skończyły się w końcu nasze kłopoty z bramkarzami. – stwierdził Clemence.

Pierwsi bramkarze w klubach Premiership

Manchester United (Edvin van der Sar – Holandia)

Liverpool FC (Jose Manuel Reina – Hiszpania)

Chelsea Londyn (Petr Cech – Czechy)

Arsenal Londyn (Manuel Almunia – Hiszpania)

Aston Villa Birmingham (Brad Friedel – USA)

Everton Liverpool (Tim Howard – USA)

West Ham United Londyn (Robert Green)

Manchester City (Shay Given – Irlandia)

Fulham Londyn (Mark Schwarzer – Australia)

Tottenham Hotspur Londyn (Heurelho Gomes – Brazylia)

Wigan Athletic (Chris Kirkland)

Bolton Wanderers (Jussi Jaaskelainen – Finlandia)

Stoke City (Tomas Sorensen – Dania)

Portsmouth FC (David James)

Blackburn Rovers (Paul Robinson)

Sunderland AFC (Craig Gordon – Szkocja)

Hull City (Boaz Myhill – Walia)

Newcastle United (Stephen Harper)

Middlesbrough FC (Ross Turnbull)

West Bromwich Albion (Scott Carson)

Średnia not angielskich bramkarzy wg Sky Sports

Robert Green – 6,5

Chris Kirkland – 5,5

David James – 5,3

Paul Robinson – 5,5

Stephen Harper – 6,1

Ross Turnbull – 6,2

Scott Carson – 5,4

5 największych wpadek angielskich bramkarzy w ostatnich latach

1. Paul Robinson (el. EURO 2008, Chorwacja Anglia)

Ben Foster może i miałby szansę na grę w pierwszym składzie Synów Albionu, gdyby częściej grał w Manchester United
Ben Foster może i miałby szansę na grę w pierwszym składzie Synów Albionu, gdyby częściej grał w Manchester United (fot. bbc.co.uk)

Anglicy przegrywali 0:1 po golu Eduardo i rozpaczliwie walczyli przynajmniej o remis. Nieatakowany przez nikogo Gary Neville podał piłkę do Paula Robinsona, a gdy ten chciał ją wykopać ta… niespodziewanie podskoczyła mu, przez co, wówczas bramkarz Tottenham, w nią nie trafił, zaś futbolówka wpadła do siatki.

2. Scott Carson (el.EURO 2008, Anglia Chorwacja)

Chorwaci mieli już awans na ME w kieszeni, zaś Synom Albionu, by osiągnąć ten cel, wystarczał tylko remis. Już na początku meczu bramkę strzałem z 25. metrów zdobył Mladen Petrić. Strzał Chorwata może i był mocny, ale leciał w środek bramki. O ironio tam też czekał na piłkę Scott Carson, ale ta zamiast znaleźć się w jego rękach, odbiła mu się od ramienia, lądując w angielskiej bramce.

3. David Seaman (MŚ 2002, Brazylia Anglia)

Synowie Albionu remisowali z Canarinhos 1:1. Z prawej strony boiska rzut wolny wykonywał Ronaldinho, zaś do brami Davida Seamana było ponad 35. metrów. Bramkarz Arsenalu Londyn spodziewał się wszystkiego, tylko nie strzału. Wyszedł daleko poza pole bramkowe, chcąc wyłapać to dośrodkowanie. Ale to nie było dośrodkowanie…

4. David James (el.MŚ 2006, Austria Anglia)

Sytuacja bliźniaczo podobna do tej z meczu Anglia – Chorwacja. Również mocny strzał Andreasa Ivanschitza z dystansu, ale w środek bramki. David James wydaje się dobrze ustawiony, ale… puszcza piłkę pod brzuchem, przez co Synowie Albionu, prowadząc 2:0 ostatecznie tylko zremisowali 2:2.

5. Scott Carson (mecz towarzyski, Niemcy Anglia)

Tutaj szczęście Scotta Carsona polegało na tym, że było to spotkanie tylko i wyłącznie towarzyskie. John Terry naciskany przez Patricka Helmesa podał piłkę głową Carsonowi, a ten zamiast ją złapać… przepuścił między nogami, co otworzyło drogę do bramki napastnikowi reprezentacji Niemiec.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze