W drugim niedzielnym spotkaniu angielskiej Premier League West Bromwich Albion zremisował na swoim stadionie z West Hamem 0:0. W związku ze zwycięstwem Tottenhamu podopieczni Steve'a Clarke'a tracą do czwartego miejsca już dwa punkty.
Spotkanie na The Hawthorns toczyło się w szybkim tempie, aczkolwiek na murawie dominowały chaos i walka. Lepsze wrażenie – szczególnie w drugiej części meczu – sprawiali gospodarze, którzy kilkakrotnie byli o włos od pokonania nieźle dysponowanego Jussiego Jaaskalainena. Najbliżej szczęścia był w drugiej połowie środkowy obrońca WBA, Gareth McAuley, którego uderzenie głową spadło na poprzeczkę bramki West Hamu.
Steve Clarke obrał na dzisiejszą potyczkę nieco inną taktykę niż w poprzednich kolejkach. Wówczas West Brom przez mniej więcej trzy czwarte meczu czekał głęboko schowany na własnej połowie, by w ostatnim kwadransie ruszyć spoza swoich zasieków na zmęczonego jałowym atakiem rywala. Tym razem to zespół WBA dłużej utrzymywał się przy piłce, atakiem pozycyjnym próbując zaskoczyć defensywę „Młotów”, jednak to rozwiązanie nie zdało egzaminu. Graczom WBA brakowało pomysłów na rozmontowanie obrony gości, a ci – mając pod dostatkiem czasu na odpowiednie ustawienie się – umiejętnie się bronili.
W związku ze zdobytym jednym oczkiem „The Baggies” zrównali się w tabeli z Evertonem, natomiast pozwolili na ucieczkę Tottenhamowi, który kilka godzin wcześniej uporał się ze Swansea. Obecnie WBA zajmuje piątą lokatę z dwupunktową stratą do trzeciej Chelsea. West Ham z 23 punktami plasuje się na jedenastym miejscu.