Beniaminek z Radomia wygrywa z mistrzem Polski


Do sporej sensacji doszło sobotniego wieczora w Radomiu. Faworyt z Warszawy nieoczekiwanie przegrał

31 lipca 2021 Beniaminek z Radomia wygrywa z mistrzem Polski
Adam Starszyński / PressFocus

Radomiak miał być jedynie drobną przeszkodzą dla warszawskiej Legii w drodze po kolejne trzy punkty w sezonie 2021/2022. Tymczasem podopieczni Dariusza Banasiaka wprawili w osłupienie całą piłkarską Polskę i wygrali z faworyzowanym rywalem. Tym samym Radom po dwóch kolejkach wskakuje na 3. miejsce w tabeli.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie ma co udawać, że ktokolwiek spodziewał się wyniku, który ostatecznie ujrzeliśmy. Faworyt w tym spotkaniu był jeden i z pewnością nie była to drużyna Radomiaka. Jednak piłka nożna to taki sport, w którym nie wszystko możemy brać za pewnik. Zespół z Radomia pokazał się z dobrej strony i choć na chwilę wynik sportowy przysłonił sytuację organizacyjną. Mało tego, Radomiak był przez większą część spotkania drużyną, która przeważała w tym spotkaniu. 24 strzały oddane na bramkę Legii, a w kilku sytuacjach „Wojskowych” ratowało obramowanie bramki. Powrót ekstraklasy do Radomia po 13 187 dniach smakuje wyjątkowo.

Problemy z biletami

Długo musieli czekać kibice radomskiego klubu, by obejrzeć swoich ulubieńców na poziomie ekstraklasy. Ostatni mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej Radomiak rozegrał 23 czerwca 1987 roku. 36 lat to szmat czasu, tak w piłce, jak i w życiu. Jednak jeszcze przed pierwszym gwizdkiem pojawiło się sporo kontrowersji odnośnie do sposobu, w jaki Radomiak dystrybuował bilety na to spotkanie. Pojawiły się problemy na drodze komunikacyjnej na linii klub – kibice.

Jeszcze dzisiaj wielu kibiców wbrew temu, co twierdził klub, zdołało kupić bilety na spotkanie w klubowych kasach. W tym samym czasie klub twierdził, że nie prowadzi sprzedaży biletów. Zamieszanie godne czasów, gdy Radomiak w ekstraklasie był po raz ostatni.

Beniaminek w świetnej formie

Wróćmy jednak do samego spotkania, bo ono było najważniejsze. Jak już powiedzieliśmy, beniaminek pomimo przewagi swojego boiska nie był faworytem. Jednak zespół trenera Banasika na spotkanie z ekipą z Warszawy wyszedł bez kompleksów. Już w pierwszej połowie pokazał kilka ciekawych akcji. Gra bez kompleksów opłaciła się, bo ostatecznie dała ważne trzy punkty.

W beniaminku dzisiaj dobrze zagrało praktycznie wszystko. Nawet Mateusz Radecki, do którego było sporo pretensji za ostatnie spotkanie, dzisiaj zagrał dobrze i zdobył nawet bramkę. W oczach wielu kibiców tą bramką Radecki się zrehabilitował. To właśnie od Radeckiego rozpoczęła się w drugiej połowie strzelanina. Po bramce na 1:0 dla Radomiaka Legia zgasła. Warszawiacy nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Filipa Majchrowicza. Natomiast dla gospodarzy ta bramka okazała się motorem napędowym. Raz po raz atakowali bramkę warszawskiej Legii, jeszcze groźniej, jeszcze bezczelniej, aż legionistom puściły nerwy.

Mecz czerwonych kartek

To był dość ciekawy (jeśli można tak powiedzieć) mecz pod względem kartek. Sędzia Jarosław Przybył w drugiej połowie rozkręcił się do tego stopnia, że pokazał aż trzy czerwone kartki. Takiego spotkania nie było już od dłuższego czasu. Pierwszym, który musiał przedwcześnie zejść do szatni, był Filip Mladenović, dla którego to spotkanie i tak nie było najlepsze. Nie był to najlepszy moment na osłabienie drużyny. Legia musiała gonić, a była spychana i nękana przez napastników rywali. Teraz musieli bronić się w dziesiątkę.

Radomiak zachował się tak, jak powinien każdy zespół piłkarski. Złapał rywala przy siatce i dzięki bramce Karola Angielskiego posłał go na deski. Świetny strzał Angielskiego, po składnej i zuchwałej akcji całego zespołu. „Wojskowi” spróbowali jednak jeszcze powalczyć i dwie minuty po bramce Angielskiego gola kontaktowego zdobył Maik Nawrocki, dla którego był to kolejny dobry występ w barwach Legii. Jednak to by było na tyle ze strony warszawskiej Legii. Gol Nawrockiego był jak cios rozpaczy w tych wszystkich filmach o Rockym. Tym razem nie dała (niestety dla Legii) zwycięstwa.

Kolejne dwie minuty mijają, a z boiska wyrzucony zostaje Filipe Nascimento, który do momentu obejrzenia czerwonej kartki rozgrywał naprawdę dobre spotkanie. Ostatnim szczęśliwcem, który mógł skończyć wcześniej pracę, był zawodnik Legii Josue, a w doliczonym czasie gry Dominik Sokół ustalił wynik spotkania na 3:1.

***

Pierwszy po 36 latach mecz ekstraklasy w Radomiu zakończył się najpiękniej jak tylko mógł dla Radomiaka. Podopieczni Dariusza Banasika zrobili wszystko, by kibice mogli cieszyć się z powrotu ekstraklasy do Radomia. Nie mieli łatwego zadania, bo naprzeciwko nich stanął mistrz Polski. Jednak wyszli na to spotkanie bez żadnych kompleksów i zdołali wykorzystać wszystkie błędy popełnione przez „Wojskowych”. Dzisiejszym meczem Radomiak dał sygnał, że choć organizacyjnie nie wszystko jest jeszcze na najwyższym poziomie, to sportowo na ekstraklasę zasługuje. Wydaje nam się, że tego zespołu nie należy jeszcze skreślać w walce o pozostanie w ekstraklasie na kolejny sezon.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze