Beniaminek urwał punkt Red Bulls


11 września 2011 Beniaminek urwał punkt Red Bulls

Szukasz pewniaka w piłkarskim totku? Postaw na podział punktów w meczu New York Red Bulls. W swoim 27. meczu w sezonie nowojorczycy zremisowali już po raz 15. Tym razem cenne – w kontekście walki o play-off – punkty oddali, grając u siebie przeciwko Vancouver Whitecaps, najgorszej drużynie w całej lidze.


Udostępnij na Udostępnij na

Tradycyjnie już dla Red Bull Arena mecz rozpoczął się od ciekawych, toczonych w szybkim tempie akcji. W 8. minucie goście, którzy wcale nie ograniczali się do murowania bramki, powinni objąć prowadzenie. Były gracz Philadelphia Union Shea Salinas przepchnął w polu karnym niepewnie interweniującego Chrisa Albrighta i trafił do siatki, ale sędzia dopatrzył się wątpliwego faula gracza Whitecaps. Minutę później ładną trójkową akcją popisali się Thierry Henry, Dax McCarty i Dane Richards, ale strzał tego ostatniego zdołał odbić przed siebie weteran ligi MLS, Joe Cannon. Z dobitką pośpieszył Henry, minął bramkarza i, stojąc tyłem, uderzył piętą piłkę, ale ta trafiła w boczną siatkę.

Henry – podobnie jak wszyscy w Nowym Jorku – jest zły i sfrustrowany
Henry – podobnie jak wszyscy w Nowym Jorku – jest zły i sfrustrowany (fot. mlssoccer.com)

W 11. minucie środkiem boiska przedarł się błyskotliwy Davide Chiumiento, który ma na koncie po jednym występie w reprezentacji Szwajcarii i Juventusie Turyn, ale jego strzał w sytuacji sam na sam w pięknym stylu wybronił Bouna Coundoul.

W podobnej sytuacji znalazł się w 20. minucie Henry, którego uruchomił ładnym, prostopadłym podaniem McCarty, ale rozgrywający 309. mecz w MLS Cannon zażegnał niebezpieczeństwo odważnym wyjściem, wyłuskując piłkę spod nóg szarżującego Francuza.

W 23. minucie padł gol dla gości. Lewą flanką przedarł się 23-letni Brazylijczyk Camilo, pociągnął do linii końcowej i wycofał do tyłu, gdzie Chiumiento najpierw przyjął sobie piłkę lewą nogą, a potem uderzył prawą pod poprzeczkę. Akcja i gol – palce lizać!

Strata gola zdeprymowała gospodarzy, którzy zaczęli grać chaotycznie i nerwowo. Szczególnie szwankowała gra w środku pola, gdzie zupełnie bezproduktywny był niedawno pozyskany ze Sportingu Kansas City reprezentant Gwadelupy Stephane Auvray. Do jego poziomu dostroiła się reszta „Czerwonych Byków” i w 45. minucie na tablicy świetlnej dalej palił się wynik 0:1.

Tuż przed przerwą gospodarze doznali jeszcze jednej straty: wychodzącego na czystą pozycję Camilo bezpardonowo sprowadził do parteru 40-krotny reprezentant Norwegii Jan Gunnar Solli. Arbiter spotkania nie miał innego wyjścia jak pokazać byłemu uczestnikowi Ligi Mistrzów w barwach Rosenborga czerwoną kartkę.

Po przerwie grający w osłabieniu i bez wiary Red Bulls nie mieli kompletnie żadnego pomysłu na grę. Zadowoleni z prowadzenia goście też nie forsowali tempa i z boiska przez pierwszy kwadrans wiało nudą. Trybuny zaczęły gwizdać z niezadowolenia, a na jednej z nich pojawił się wymowny transparent „Go Backe Home” (czyli: „Wracaj do domu, trenerze Backe”). Napis, który szybko usunięto (wolność słowa?), chyba podziałał jednak na wyobraźnię szkoleniowca gospodarzy, bo wreszcie po godzinie gry zdecydował się na pierwszą zmianę. Desygnował do walki nastoletniego kadrowicza USA Juana Agudelo i była to pokerowa zagrywka. Młokos nie marnował bowiem czasu i już po siedmiu minutach od wejścia na boisko spłacił kredyt zaufania, doprowadzając do wyrównania. Ładnym crossem z prawej strony popisał się Rafa Marquez, a Agudelo technicznym strzałem z klepki w długi róg trafił do siatki rozpaczliwie interweniującego Cannona.

Jak to często w takich sytuacjach bywa, gol urodzonego w Kolumbii nastolatka dodał gospodarzom skrzydeł. Zaczęli odważniej atakować, a różnica liczebna zupełnie przestała być widoczna. Agudelo grał jak natchniony, raz po raz ośmieszając zmęczonych już obrońców gości. Po jednym z jego efektownych rajdów piłka trafiła do Joela Lindpere. Słabo grający w tym spotkaniu Estończyk dograł do środka, ale tam z piłką minęli się najpierw Henry, a potem Dane Richards. W 79. minucie wprost na głowę Agudelo zagrywał Albright, ale efektowny strzał 19-latka obronił Cannon, odbijając piłkę w bok. Z dobitką zdążył Richards, ale i jego strzał w cudowny sposób zatrzymał golkiper gości.

Wydawało się, że druga bramka dla gospodarzy musi paść, tym bardziej że w ostatnich 10 minutach obudził się Henry. Najpierw w 83. minucie jego strzał głową po centrze Lindpere poszybował tuż nad poprzeczką, a cztery minuty później znowu lepszy od niego okazał się Cannon. Wynik już się jednak nie zmienił, choć ostatnią szansę na odniesienie pierwszego w historii klubu wyjazdowego zwycięstwa zmarnowali goście. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Camilo, po podaniu najskuteczniejszego strzelca w ekipie z Kanady Francuza Erica Hassli, uderzył na bramkę, ale piłka o centymetry minęła słupek gospodarzy.

Dla ekipy Hansa Backe’a remis z grającą o pietruszkę czerwoną latarnią ligi to porażka. W Nowym Jorku rozczarowanie i frustracja sięgają zenitu, bo prawdopodobieństwo tego, że Red Bulls zabraknie w tegorocznych play-off jest coraz większe. Ciekawe, ile jeszcze szans dostanie od włodarzy klubu szwedzki szkoleniowiec? Dziś spod topora uratował go Agudelo, ale zdaje się, że egzekucja została tylko odroczona.

27 kolejka:
10 września 2011, 19:30
Red Bull Arena, Harisson, NJ

New York Red Bulls (6-6-15) – Vancouver Whitecaps (4-13-10) 1:1 (0:1)
0:1 – Davide Chiumiento‘23 (asysta: Camilo),
1:1 – Juan Agudelo‘68 (asysta: Marquez)

Vancouver Whitecaps: Joe Cannon, John Thorrington (Jonathan Leathers 78), Jay DeMerit, Alain Rochat, Jordan Harvey (Long Tan 89), Shea Salinas, Camilo, Gershon Koffie, Peter Vagenas, Eric Hassli, Davide Chiumiento (Mustapha Jarju 57).
Trener: Tom Soehn

New York Red Bulls: Bouna Coundoul, Jan Gunnar Solli, Carlos Mendes, Tim Ream, Chris Albright, Stephane Auvray (Juan Agudelo 61), Dax McCarty (Luke Rodgers 81), Rafael Marquez, Joel Lindpere, Dane Richards, Thierry Henry.
Trener: Hans Backe

Sędziował: Terry Vaughn
Widzów: 19684
Żółte kartki: Marquez (31, faul), Henry (79, krytyka decyzji arbitra)
Czerwona kartka: Solli (45, faul)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze