Dziś przyjrzyjmy się drugiemu beniaminkowi Primera Division. Sporting Gijon zajął w sezonie 2014/2015 drugie miejsce w Segunda Division i po klilku latach spędzonych na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej wraca do Primera Division. Zapraszam na drugą część cyklu "Beniaminek pod lupą"!
5 punktów – tyle zabrakło drużynie z Asturii do ostatniego miejsca dającego utrzymanie w Primera Division w sezonie 2011/2012. Po kilku sezonach spędzonych w elicie piłkarze i kibice przyzwyczaili się do tego, że przychodzi im mierzyć się z Barceloną czy Realem Madryt. Nietrudno wyobrazić sobie smutek, który zapanował w Gijon w 2012 roku. Najpierw, w styczniu, z klubu odszedł Manolo Preciado. Wyniki klubu były nie najlepsze, jednak Preciado to trener, który wprowadził Sporting do La Liga i z powodzeniem mu przewodził. Fakt, że klub rozstał się z takim trenerem, tylko utwierdza nas w przekonaniu, że w Gijon nikt nie był zadowolony z walki o utrzymanie. Niestety ani Inakiemu Tejedzie, który był trenerem tymczasowym, ani Javierovi Clemente sytuacji nie udało się naprawić. Sporting Gijon musiał pożegnać się z Primera Divison. Wszyscy sympatycy klubu mieli nadzieję, że do elity uda się wrócić już po roku. Niestety na awans musieli oni czekać trzy długie lata.
Pod koniec sezonu 2013/2014 na ławce trenerskiej zasiadł Abelardo, urodzony w Gijon trener, którego wszyscy znamy przede wszystkim z występów w wielkiej Barcelonie. Abelardo pełnił wcześniej funkcję asystenta Javiera Clemente, później trenował drużynę rezerw. W końcu 4 maja został szkoleniowcem pierwszej drużyny swojego ukochanego klubu, klubu, w którym zaczynał swoją piłkarską karierę. Ta decyzja władz Sportingu okazała się strzałem w dziesiątkę. W pięciu kolejkach sezonu 2013/2014 pod wodzą Abelardo „Rojblancos” nie przegrali ani razu. Później przyszedł czas na baraże, w których Sporting okazał się słabszy od UD Las Palmas. Mimo tej porażki forma z końcówki sezonu pozwoliła kibicom uwierzyć, że za rok będą oni świętować awans do Primera Division.
Abelardo tchnął w drużynę nowe siły, sprawił, że piłkarze uwierzyli we własne umiejętności. Przez cały sezon Sporting tylko raz zajmował w tabeli miejsce niższe niż szóste, czyli ostatnie dające prawo gry w barażach. Pierwsza porażka przytrafiła się piłkarzom z Asturii dopiero w styczniu 2015 roku. Do końca rozgrywek jeszcze tylko raz schodzili z boiska pokonani. Miało to miejsce 28 lutego, kiedy lepszy od Sportingu okazał się Real Valladolid. Nie myślcie jednak, że awans przyszedł drużynie z Gijon łatwo. Przez cały sezon, mimo tylko dwóch porażek, nie była ona liderem rozgrywek. Na miejscu dającym bezpośredni awans spędziła tylko 10 z 42 kolejek. Nerwowo w Gijon zaczęło się robić pod koniec kwietnia, kiedy po remisie z UE LLagostera Sporting stracił drugie miejsce w tabeli. Kolejne sześć kolejek to pięć zwycięstw i jeden remis „Rojiblancos”. Jednak Girona nie chciała oddać miejsca premiowanego bezpośrednim awansem. Każdy chciał uniknąć baraży, wszak baraże rządzą się swoimi prawami.
7 czerwca 2015 roku. Sporting Gijon zajmuje trzecie miejsce i w ostatniej kolejce przyjdzie mu zmierzyć się z liderem i mistrzem Segunda Division – Betisem. Druga w tabeli Girona podejmuje piętnaste CD Lugo. Już chyba mało kto w Gijon wierzył w bezpośredni awans. Była jednak w tym pięknym mieście garstka, która wiedziała, że trzeba zrobić wszystko, by ten cel osiągnąć. Trzeba było wygrać i nasłuchiwać wiadomości z Katalonii. Sporting wygrał po bramkach Guerrero, Jony’ego i Lopeza. Przy remisie Girony okazało się, że to „Rojiblancos” są drużyną, która razem z Betisem awansuje do La Liga. Abelardo wypełnił zadanie. Gijon znów będzie mierzył się z najlepszymi!
Z przodu Abelardo liczy głównie na czterech graczy. Najlepszym strzelcem w poprzednim sezonie był Miguel Angel Guerrero. Na drugoligowych boiskach wystąpił on w 36 meczach i zdobył 11 bramek, zanotował również jedną asystę. Hiszpan jest wychowankiem Albacete. Do Gijon trafił w 2011 roku. Na początku grał on w drużynie rezerw Sportingu, jednak w 2013 trafił do pierwszej drużyny i ostatecznie stał się w poprzednim sezonie jednym z kluczowych graczy w układance Abelardo. Guerrero był z przodu wspierany przez piłkarza, z którym kibice Sportingu wiążą duże nadzieje – Carlosa Castro. 20-latek jest wychowankiem Sportingu. W 2013 roku trafił z Juvenilu do drużyny B i po roku trafił do pierwszej drużyny. 30 spotkań i 9 goli to bilans młodego Castro. Co ciekawe, żaden z napastników Sportingu nie jest gigantem. Najwyższy Guerrero ma tylko 180 cm wzrostu.
Ciekawie prezentuje się linia pomocy „Rojiblancos”. Młodzi, uzdolnieni, kreatywni gracze stanowią o jej sile. Wspomniany wcześniej ofensywny kwartet uzupełniają Pablo Perez i Jony. Pierwszy z nich to kolejny młody wychowanek Sportingu. Perez ma 22 i grywa głównie jako ofensywny pomocnik. 7 goli i 3 asysty w 37 spotkaniach to jego bilans w sezonie 2014/2015. 7 goli zdobył również Jony. Lewoskrzydłowy także trafił do pierwszej drużyny, grając wcześniej w drużynie rezerw. Do 7 goli 24-latek dołożył 10 asyst. Drugie skrzydło należy do piłkarza, który do Gijon trafił z Barcelony B – Carlosa Carmony. Wychowanek Mallorki jest jednym ze starszych i bardziej doświadczonych graczy w Sportingu. Carmona ma 28 lat. W poprzednim sezonie wystąpił w 38 meczach. Innym ważnym zawodnikiem w środkowej formacji jest kolejny wychowanek Sportingu – Nacho Cases. 27-latek grywający na pozycji środkowego lub defensywnego pomocnika wystąpił w sezonie 2014/2015 w 33 meczach. Rolę dyrygenta i ostoi środkowej formacji pełni w układance Abelardo Sergio Alvarez. Ten środkowy pomocnik przegapił tylko dwa ligowe spotkania.
Jeśli mowa o piłkarzach, którzy u Abelardo grają cały czas, nie można nie wspomnieć o obrońcach. Stoperzy – Bernando Espinoza (41 występów), Luis Hernandez (również 41) i prawy obrońca, pełniący funkcję kapitana Sportingu Alberto Lora (40) na boisku spędzili prawie cały sezon. Espinoza i Hernandez opuścili tylko jedno spotkanie, a Lora – dwa. Co warte podkreślenia, zawodnicy ci, gdy już pojawiali się na boisku, to byli na nim najczęściej przez 90 minut. Hernandez ani razu nie zszedł z boiska przed końcowym gwizdkiem sędziego. Pozycję lewego obrońcy dzielili między sobą Alex Menendez, który na tej pozycji grał w pierwszej części sezonu. Druga część należała do nominalnego lewego pomocnika – Ismy Lopeza. Rywalizacja o tę pozycję będzie jeszcze większa. Do Sportingu wrócił z wypożyczenia do Deportivo Roberto Canella. W bramce pewniakiem jest 31-letni Ivan Cuellar. O ile w z przodu brak superstrzelców („Rojblancos” strzelili najmniej goli spośród pierwszej szóstki sezonu 2014/2015), o tyle z tyłu drużyna Sportingu prezentuje się bardzo solidnie. 27 straconych goli to najmniej w całej lidze. Dla porównania, pierwszy Betis dał sobie strzelić 40 goli, a trzecia Girona 35. Abelardo buduje drużynę od tyłu i jak pokazują wyniki jego drużyny, ma w tym sporo racji.
Na co stać Sporting Gijon? „Rojiblancos” to drużyna bardzo młoda. Średnia wieku na poziomie 24,8 lat to jedna z najniższych w całej lidze. Podobną może pochwalić się Celta Vigo, a niższą tylko Valencia (24,6) i Villarreal (24,3). Niestety brak doświadczenia w tym wypadku nie jest mocną stroną podopiecznych Abelardo. Większość z nich nie miała jeszcze okazji mierzyć się z mocnymi przeciwnikami. A takich w lidze hiszpańskiej na pęczki. Wszak liga ta ma aż pięciu reprezentantów w Lidze Mistrzów. Brak doświadczenia to również jeden z „atrybutów” trenera Sportingu. Będzie to jego debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najmocniejszą stroną drużyny z Gijon jest zdecydowanie obrona. I to tu powinni sympatycy Sportingu wypatrywać szans na utrzymanie. Jeśli wzorem innych „Rojiblancos” – Atletico – uda się przecierpieć kilka kluczowych meczów, to jest szansa na utrzymanie. Będzie o to jednak bardzo trudno. Sporting Gijon jest jednym z głównych kandydatów do spadku. Jednak kto wie? Może Abelardo znów tchnie nowe siły w swoich chłopców i podobnie jak przed kilkoma laty zadomowią się oni w elicie na kilka sezonów? W pierwszej kolejce podopieczni byłego gracza Barcelony będą musieli się wspiąć na piłkarski Mount Everest. Kibice tęsknili za wielką piłkę i ją dostaną. Do Gijon 23 sierpnia przyjedzie wicemistrz Hiszpanii – Real Madryt.