Benevento wraca do Serie A po dwuletniej przerwie. Wraca, i to w jakim stylu! Absolutna dominacja na zapleczu Serie A w wykonaniu podopiecznych Philippo Inzaghiego. Jednak awans do wyższej ligi (nawet z tak dużą przewagą) nikogo nie zadowala. Oczywiste jest, że przed rozpoczęciem nowej batalii beniaminek będzie potrzebował kilku wzmocnień. Inzaghi nie zasypia gruszek w popiele i od samego początku wykazuje sporą aktywność na rynku transferowym.
Wydawać by się mogło, że Pippo Inzaghi stworzył maszynkę do zdobywania punktów. Jednak realia Serie A nieraz już zweryfikowały beniaminka. W Benevento chcą być wystarczająco silni w momencie rozpoczęcia sezonu, by nie musieć martwić się o bezpieczne utrzymanie. Wkrótce ogłoszony ma być pierwszy transfer „Czarownic”. Na Stadio Ciro Vigorito ma pojawić się napastnik Loic Remy, który obecnie przechodzi testy medyczne.
Letnia ofensywa Benevento
Benevento pomimo zmiażdżenia Serie B wie, że by ugrać coś w najwyższej lidze, musi się wzmocnić. Stąd też wzmożony ruch w mediach dotyczący tego klubu. W grę wchodzi kilka znanych nazwisk, w tym jedno polskie. Jednak zanim zajmiemy się nimi, trzeba poświęcić chwilę nowemu napastnikowi Benevento. 1 lipca ogłoszono oficjalnie transfer francuskiego napastnika. Nazwisko znane. Zawodnik z przeszłością w Chelsea, Olympique Lyon czy Olympique Marsylia. Ostatnimi czasy występował we francuskim Lille. Oczywiście musimy pamiętać, że to nie jest światowy top, bądźmy realistami. Jednak w przypadku Benevento może to być transfer o tyle ważny, że Remy może pochwalić się doświadczeniem zebranym w lepszych ligach, klubach niż większość piłkarzy beniaminka, a to może zaważyć na szansach do utrzymania.
https://twitter.com/Claudio_Mutka/status/1277902166296948736
Benevento we wciąż trwającym sezonie Serie B zdobyło 56 goli, najwięcej ze wszystkich drużyn drugiego poziomu. Chciałoby się zapytać: „Po co im kolejny napastnik?”. Z pewnością jednym z aspektów jest doświadczenie Francuza, ale o tym już było. Być może Pippo Inzaghi liczy, że 33-letni francuski napastnik znacząco podniesie jakość ataku. Co jeszcze może mu zapewnić doświadczony napastnik?
Trzech napastników i głębia
Loic Remy jako napastnik może grać na każdej z frontalnych pozycji. Nie sprawia mu problemu gra jako centralnie ustawiony napastnik, ale i rzucony na jeden z boków potrafi się odnaleźć. Jest to idealne rozwiązanie dla Inzaghiego, bo często ustawia swój zespół trójką z przodu. Dzięki ściągnięciu Francuza drużyna Benevento zyska jeszcze większą głębię w ataku.
A z kim przyjdzie rywalizować byłemu zawodnikowi OSG Lille? Rywali jest kilku. W końcu mówimy o ekipie, która zwykle wysuwa trzy żądła:
- Marco Sau – 9 goli
- Roberto Insigne – 7 goli
- Massimo Coda – 7 goli
- Riccardo Improta – 4 gole
- Gabriele Moncini – 3 gole
- Samuel Armenteros – 2 gole
Powyżej uwzględniliśmy napastników grających zarówno na środku, jak i po bokach ataku. Konkurencja nie wydaje się mocna. Najlepszy strzelec – 32-letni Marco Sau – w 24 spotkaniach zdobył zaledwie dziewięć bramek. Na drugi poziom być może jest to wystarczająco. Nie ma się co jednak łudzić – jeśli Benevento nie chce powtórzyć „wyczynu” sprzed dwóch lat, kiedy to zdobyło zaledwie 21 punktów w sezonie, to musi mieć czym żądlić.
Loic Remy w tym sezonie też nie ma za bardzo czym się pochwalić. Nie róbmy z niego jakiegoś goleadora. W niedokończonym sezonie Ligue 1 zdobył zaledwie siedem bramek. Do tego należy dodać, że przez znaczną część sezonu miał problemy z regularną grą w pierwszym składzie. Jak podaje Transfermarkt.pl, Remy rozegrał jedynie 38% możliwych minut. 20 razy pojawił się na boiskach Ligue 1. Możliwych występów było 28.
Dość istotna statystyka dla każdego, kto żywi jakiekolwiek większe nadzieje w związku z tym transferem. To może wypalić, bo włoskie boiska nie takie historie już nam pokazywały, ale też wcale nie musi. Benevento pozyskało doświadczonego zawodnika, o uznanym w Europie nazwisku, będącego jednak już raczej po drugiej stronie rzeki. Marketingowo świetny ruch. Do tego zwiększa opcje szkoleniowcowi „Czarownic” w ataku.
Transferowa karuzela
Jak już pisaliśmy, ofensywa transferowa Benevento prawdopodobnie nie zakończy się tylko na francuskim napastniku. Głośno mówi się o zainteresowaniu „Czarownic” usługami reprezentanta Polski Kamila Glika. Sporo źródeł przekonuje, że transfer jest już niemal na ostatniej prostej. Poprosiliśmy o opinię Antoniego Partuma ze Sport.pl:
Sezon Ligue 1 nie został ukończony, więc francuski Canal + odmówił zapłacenia ostatniej transzy w związku z prawami telewizyjnymi. To sprawia, że Monaco będzie gotowe pożegnać się z kilkoma ważnymi zawodnikami, m.in. z Kamilem Glikiem. Próbowałem skontaktować się z menedżerem obrońcy, ale odmówił komentarza. Spekulowało się o zainteresowaniu ze strony Torino, gdzie Glik był kapitanem. Podobno Polak chętnie wróciłby do Turynu. Ale jeśli się zdecyduje na taki ruch, to będzie musiał znacząco zejść z pensji, bo Torino nie może zaoferować mu podobnych zarobków co we Francji [około 3,5 mln euro rocznie]. Dlatego tym trudniej mogę sobie wyobrazić, że podpisze kontrakt z Benevento. Antoni Partum (Sport.pl)
Pewne jest, że środkowy obrońca reprezentacji Polski będzie musiał znacznie zejść ze swoimi oczekiwaniami finansowymi. Trudno przypuszczać, że Benevento będzie mogło im sprostać, skoro ekipa Torino nie byłaby w stanie tego dokonać. Kierunek włoski dla piłkarzy z Francji (i nie tylko) może być wkrótce jeszcze bardziej popularny. Wszystko przez zmiany podatkowe we Włoszech. W sporym skrócie: piłkarzom zostaje więcej pieniędzy w kieszeni.
***
Włoska piłka przeżywa renesans, co również może wykorzystać Benevento. Zaczęło się „niewinnie”. Ot, ściągnięcie do Włoch jednej z największych gwiazd światowego futbolu, a dalej mamy efekt domina.
Ważnym krokiem dla rozwoju ligi włoskiej, a raczej jej powrotu na szczyt, był transfer Cristiano Ronaldo, który dał nieocenionego kopa marketingowego wszystkim klubom. Teraz Włosi powinni być wdzięczni Beppe Marotcie, który zimą ściągnął do Interu Christiana Eriksena, a latem najprawdopodobniej zakontraktuje Achrafa Hakimiego. To bardzo symboliczne transfery, bo obaj piłkarze są czołowi na swoich pozycjach, a ani nie są starzy, ani zepsuci kontuzjami. Trzeba mieć jednak świadomość, że Juventus i Inter, pomijając aspekt sportowy, są na innym etapie organizacyjnym niż reszta ligi. Antoni Partum (Sport.pl)
Wróćmy do ekipy beniaminka prowadzonej przez Filippo Inzaghiego. Plotki okołotransferowe dają nadzieję na to, że w przyszłym sezonie będzie w stanie utrzymać się w Serie A. Oprócz Glika mówi się także o Johnie Obi Mikkelu czy Andre Schuerrlem.
Choć znaczna część nazwisk, o których się mówi, może nigdy się nie pojawić w Benevento, to jednego możemy być pewni. Zarówno szkoleniowiec beniaminka, jak i działacze tego klubu nie zamierzają dopuścić do podobnej sytuacji sprzed dwóch lat. W przyszły sezon chcą wejść znacznie lepiej i nie zaczynać go od jedenastu porażek z rzędu. Czy to im się uda? Na weryfikację przyjdzie nam jeszcze chwilkę zaczekać.