Wiemy już oficjalnie, kto został mistrzem Polski w sezonie 2013/2014. Wiemy także, kto wyleciał za burtę naszej ekstraklasowej rzeczywistości. Dodatkowo wiemy, iż ta sama procedura, jeśli chodzi o formułę rozgrywek, będzie powtórzona w przyszłym sezonie. Ostatnią większą niewiadomą wciąż pozostaje obsada najniższego stopnia podium.
I to właśnie walka o trzecie miejsce będzie rozpalała chyba najbardziej wszystkich kibiców, nie licząc starcia Legii z Lechem w ostatniej kolejce spotkań. Faworytów mogłoby być kilku, gdyby nie fakt, że jeden z zespołów ma bardzo dobrze ugruntowaną pozycję na 3. miejscu. A tym zespołem z pewnością jest Ruch, który ma pięć punktów przewagi nad czwartym Górnikiem i raczej nie powinien stracić miejsca na podium. Podopieczni Jana Kociana spotkają się jeszcze z Lechem i Pogonią, lecz mimo wszystko oba zespoły w ostatnich meczach nie prezentują się szczególnie. Lech praktycznie popchnął Legię do zwycięstwa swoimi wynikami, z kolei Pogoń bez skuteczności Robaka niewiele znaczy w naszej lidze. Dlatego ani Górnik, ani Lechia (mająca tyle samo punktów straty) nie powinny zagrozić chorzowskiej ekipie w drodze po brąz.
Martwi mnie niezmiernie postawa Zawiszy Bydgoszcz. W końcu ekipa Tarasiewicza będzie nas reprezentować w europejskich pucharach jako zdobywca Pucharu Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie w meczu przeciwko spadkowemu Zagłębiu. I właśnie chyba kwestia tego, że Zawisza nie miał wymagającego rywala, pomogła mu w zdobyciu tego trofeum. Co prawda mecz rozstrzygnęły karne, ale należy oddać cesarzowi co cesarskie. Tymczasem w pięciu spośród siedmiu meczów, które są dodatkiem do rundy zasadniczej, ekipa z Bydgoszczy zanotowała aż trzy porażki, wygrała tylko raz i raz zremisowała. Jak na drużynę, która będzie walczyła o polski współczynnik w Europie, wynik ten jest słabiusieńki.
Gratulacje należy złożyć Podbeskidziu. Drużyna, która przemknęła przez ten sezon bez dobrego, klasycznego napastnika, potrafiła na wiosnę udowodnić swoją wartość. Co prawda klęska w Kielcach długo będzie spędzać sen z powiek bielskim kibicom, jednak trzy zwycięstwa w grupie spadkowej dały upragniony spokój drużynie Leszka Ojrzyńskiego. W następnej kolejce wystarczy pognębić spadkowe Zagłębie, a na koniec powalczyć o pozycję w pierwszej dziesiątce ekstraklasy w Gliwicach.
A propos Zagłębia… Jego spadek jest chyba najbardziej tajemniczą sprawą tego sezonu. Finalista PP ze sporym potencjałem finansowym, a do tego także kadrowym, nie potrafił udźwignąć trudów tego sezonu i zamiast derbowego meczu ze Śląskiem Wrocław ekipa Stokowca stoczy starcie z lokalną… Miedzią Legnica. To niestety smutna przypadłość, że kluby, które wydaja spore pieniądze na pensje, nie potrafią stworzyć jedenastki, która zawalczy chociażby o utrzymanie.
Niestety wszystko, co najciekawsze w naszej lidze, zostało już rozstrzygnięte. Teraz pora już czekać właściwie jedynie na rozdanie nagród i oficjalną galę, która ma być uwieńczeniem ligowych rozgrywek.