Bastien Toma zawodnikiem ŁKS-u. Ciekawy transfer pierwszoligowca


Co wiemy o nowym rozgrywającym zespołu z Łodzi?

16 września 2025 Bastien Toma zawodnikiem ŁKS-u. Ciekawy transfer pierwszoligowca
Wojciech Pakulski/ŁKS Łódź

Kolega Matheusa Cunhi z Manchesteru United. Zdobywca Pucharu Belgii 2021. Zawodnik, który rok temu przyczynił się do wyeliminowania Śląska Wrocław z europejskich pucharów. Bastien Toma, nowy nabytek ŁKS-u, ma stanowić główną broń łodzian w walce o awans do PKO Ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

Z przyjściem 26-letniego Szwajcara w Łodzi wiążą spore nadzieje. Jego transfer jest sporą niespodzianką. Wydawało się bowiem, że ŁKS, zupełnie opieszały w drugiej części okienka transferowego, nie dokona już żadnych ruchów kadrowych. Słabe wyniki łodzian w ostatnich meczach sprawiły jednak, że działacze łódzkiego klubu zdecydowali się wzmocnić zespół jeszcze w tym roku. Kim jest nowy nabytek ŁKS-u?

Kolega Cunhi

Bastien Toma jeszcze nie tak dawno uchodził za wielki talent szwajcarskiej piłki. Swoją przygodę z dorosłym futbolem rozpoczął w FC Sion. To właśnie tam przecięły się jego drogi z Matheusem Cunhą, gwiazdorem Manchesteru United. Obaj zawodnicy są rówieśnikami. W sezonie 2017/2018 w barwach pierwszej drużyny występowali razem na boisku w 18 spotkaniach. Toma zaliczył zresztą asystę przy jednym z 7 trafień Brazylijczyka odnotowanych w tamtych rozgrywkach.

Jednak to inne kluczowe podanie autorstwa nowego gracza łodzian utkwiło na dłużej w pamięci kibiców klubu z południowej Szwajcarii. W październiku 2018 Sion grał na wyjeździe z Neuchatel Xamax. Mecz zakończył się wynikiem 1:1, ale wszyscy zapamiętali to spotkanie z fenomenalnego zagrania Tomy. Jego przeszywające linię pomocy i obrony 50-metrowe podanie na bramkę zamienił Lanjani. Nagranie tej cudownej asysty przez długi czas biło rekordy popularności w internecie.

Toma z przytupem wszedł do szwajcarskiej ekstraklasy. W premierowym sezonie jako 19-latek rozegrał 21 spotkań (jedno trafienie i 2 asysty na koncie). Rok później wystąpił w 32 meczach (3 bramki i 7 asyst), a w sezonie 2019/2020 zanotował 27 występów (2 gole i 3 asysty). Niezła postawa zawodnika nie umknęła uwadze skautów z silniejszych lig zagranicznych. Mówiło się o transferze do Bundesligi, ostatecznie jednak Toma trafił do Jupiler Pro League. Sezon 2020/2021 rozpoczął w barwach Racingu Genk.

Nieudane początki w Belgii i puchar na pocieszenie

Zawodnik podpisał 4-letni kontrakt, jednak w Belgii nie wszystko poszło po myśli Szwajcara. Już sam początek pobytu w  jednym z krajów Beneluksu nie był udany dla pomocnika. W swoim trzecim występie otrzymał czerwoną kartkę, co skutkowało dwumeczową pauzą. Później do końca roku pojawił się w składzie tylko raz. Dopiero w styczniu ponownie zaczął występować na boisku, ale od końcówki lutego notował jedynie epizody. Na pocieszenie, Toma na koniec sezonu mógł dopisać do swojego CV pierwsze trofeum. Racing Genk w finale Pucharu Belgii pokonał Standard Liege. Szwajcar wystąpił w meczach 1/8 i 1/4 finału tych rozgrywek.

Toma w Jupiler Pro League: im dłużej, tym gorzej

Drugi sezon w Belgii miał być przełomowy.

Mam nadzieję, że uda mi się pokazać więcej. Piłkarzowi nigdy nie jest przyjemnie siedzieć na ławce rezerwowych, ale kiedy drużyna gra dobrze, łatwiej jest to zaakceptować. Nie zmienia to faktu, że chcę zostawić po sobie większy ślad w przyszłym sezoniezapowiadał Toma na łamach belgijskich mediów.

Już latem pojawiły się jednak pierwsze problemy. Toma wyjechał na wakacje do Dubaju, gdzie utknął na jakiś czas ze względu na obostrzenia wprowadzone w tym kraju w związku z pandemią wirusa COVID-19. Przez to wszystko później niż zakładano rozpoczął przygotowania z całym zespołem i w rundzie jesiennej zanotował tylko 5 występów.

Zimą zdecydował się na wypożyczenie do szwajcarskiej Super League. Za namową trenera Petera Seidlera, który współpracował z nim w Sionie, trafił do FC Sankt Gallen. W Szwajcarii już w pierwszym występie trafił do siatki i pozostawił po sobie dobre wrażenie. Po sezonie wrócił jednak do Racingu Genk, skąd ponownie go wypożyczono. Pierwszą połowę sezonu 2022/2023 spędził tym razem w portugalskim Pacos de Ferreira. Pobyt na południu Europy nie był udany dla Szwajcara – nie zanotował tam żadnych liczb, a i nie zawsze wybiegał w wyjściowej jedenastce. W efekcie w rundzie rewanżowej wrócił do Belgii. W Genku jednak nie wiązano już z nim większych nadziei – drugą część sezonu spędził w rezerwach belgijskiego klubu, a latem rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron.

Kolejny powrót do Szwajcarii

„Lubię wracać tam, gdzie byłem już” – mógł zanucić sobie pod nosem Bastien Toma pod koniec września 2023. Szwajcarski pomocnik ponownie trafił do Sankt Gallen, ponownie pod skrzydła Petera Seidlera. Efekt? 27 meczów, 2 bramki, taka sama liczba asyst i awans do eliminacji Ligi Konferencji. Tam Toma dał się poznać polskim kibicom – w dwumeczu ze Śląskiem Wrocław zanotował bramkę i asystę.

Szwajcarski klub (już pod wodzą znanego z pracy w 1. Bundeslidze Enrico Maassena) awansował do fazy ligowej rozgrywek, a tam mierzył się m.in. z Fiorentiną, Heidenheim i Cercle Brugge. Toma miał pewne miejsce w podstawowym składzie swojej drużyny.

To – ogólnie rzecz ujmując – był dobry czas w karierze piłkarskiej Tomy. Zawodnik podkreślał dobrą współpracę z nowym trenerem swojego zespołu i cieszył się z powrotu do szwajcarskiej ligi.

Maasssen daje mi dużo swobody w ataku. To pozwala mi poruszać się praktycznie wszędzie na boisku, dzięki czemu mogę szukać wolnych przestrzeni między liniami. Ma do mnie większe zaufanie w ataku niż Zeidler (poprzedni szkoleniowiec). Częściej kończę akcje i spędzam więcej czasu w polu karnym. Łatwiej mi stwarzać sytuacje niż w zeszłym roku – mówił w wywiadzie dla portalu bluewin.ch w październiku 2024 roku. Co zatem się stało, że niespełna rok później Toma rozwiązał kontrakt z Sankt Gallen za porozumieniem stron i trafił do Łodzi?

Słodko-gorzkie rozstanie

Bastien Toma w sezonie 2024/2025 rozegrał w lidze szwajcarskiej 34 spotkania, w których strzelił 1 bramkę i zanotował 7 asyst. Same liczby wyglądają obiecująco, ale jeśli bardziej szczegółowo przyjrzymy się statystykom, to zauważymy, że w drugiej części sezonu zawodnik coraz rzadziej wybiegał na boisku w podstawowym składzie.

Szwajcarski portal tagblatt.ch tak opisywał sytuację Tomy: „Swój najlepszy okres przeżywał rok temu, po przyjściu Maassena, i w trakcie zeszłorocznej jesieni w europejskich pucharach. Z czasem stawało się jednak coraz bardziej oczywiste, że jego styl nie jest już tu pożądany. Zwłaszcza że FC St. Gallen poszukuje zawodników o większej fizyczności, mentalności i determinacji. Te cechy tylko częściowo odpowiadają charakterystyce Tomy, a do tego dochodzi nowy system gry, który nie faworyzował go jako prawdziwego numeru 10, ani skrzydłowego czy ósemki”.

Latem do zespołu dołączyli nowi gracze do gry w środku pola, więc stało się jasne, że w Sankt Gallen nie wiążą przyszłości z Tomą. Problemem był jednak kontrakt zawodnika, który ze względu na spełnienie wymogu liczby rozegranych minut w ubiegłym sezonie został automatycznie przedłużony do czerwca 2026 roku. Wobec braku ofert w trakcie okienka transferowego, ostatecznie obie strony – piłkarz i klub – postanowiły się dogadać i rozwiązać umowę za obopólnym porozumieniem. To z kolei sprawiło, że Toma stał się wolnym graczem i trafił na radary osób odpowiedzialnych za transfery w ŁKS-ie.

Następny przystanek: Łódź

W grudniu 2024 roku można było usłyszeć plotki o zainteresowaniu Tomą ze strony… Legii Warszawa. Dyrektorem Działu Skautingu stołecznego klubu był wówczas Radosław Mozyrko, który aktualnie pracuje w ŁKS-ie jako dyrektor sportowy. Prawdopodobnie to właśnie on stoi za sprowadzeniem Szwajcara do Łodzi.

Czego mogą spodziewać się kibice ŁKS-u w wykonaniu Tomy? Trener Peter Zeidler swego czasu na łamach szwajcarskich mediów opisywał go jako „piłkarza odznaczającego się intuicją, ciężką pracą i chęcią do gry”. Toma może występować na wszystkich pozycjach w środku pola (również jako skrzydłowy), ale najlepiej czuje się na pozycji nr 10, czyli tam, gdzie łodzianie odczuwali największe braki. Znany jest też z dużej etyki pracy – przed powrotem do Sankt Gallen w 2023 roku zatrudnił trenera personalnego, który pozwolił mu wrócić do formy poprzez regularne zajęcia na siłowni.

Zawodnik w wielu wypowiedziach podkreślał, że lubi, gdy czuje zaufanie ze strony klubu i trenera. W Łodzi ze względu na brak konkurencji na pozycji numer 10 dość szybko powinien trafić do pierwszej jedenastki. Z drugiej strony, presja na awans do najwyższej klasy rozgrywkowej sprawia, że od Szwajcara od początku będzie się oczekiwać wejścia w rolę lidera. Czy Bastien Toma podoła temu zadaniu? Czas pokaże, ale ŁKS niewątpliwie pozyskał kolejnego po Jasperze Loeffelsendzie zawodnika, który na boiskach Betclic 1. Ligi może zrobić różnicę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze