Od wielu lat mówi się, że polska reprezentacja bramkarzami stoi. I choć obecna sytuacja w pełni nie neguje tych słów, nie jest jednak również tak różowa. Po zakończeniu reprezentacyjnej kariery przez Artura Boruca na forum publicznym rozgorzała dyskusja, kto powinien przejąć rolę bramkarza numer trzy. W teorii jest w kim wybierać, w praktyce wygląda to co najmniej źle. Łukasz Skorupski z Bartłomiejem Drągowskim wciąż nie mogą przebić się w Serie A, a talent chociażby Przemysława Tytonia rozmył się kilka sezonów temu. Nic zatem dziwnego, że ostatnie tygodnie mocno wylansowały kandydaturę Bartosza Białkowskiego – bramkarza o ugruntowanej renomie na szczeblu angielskiej Championship.
Najdłuższy stażysta „Świętych” z mizernym dorobkiem
Trudno posądzać kolejnych selekcjonerów najważniejszej drużyny piłkarskiej w naszym kraju o to, że szerokim łukiem omijali osobę Białkowskiego. Tak naprawdę przez cały czas jego kariera stała w martwym punkcie. Z Polski wyjechał zimą 2006 roku i przez ponad sześć lat nie potrafił podnieść się z ławki rezerwowych. W tym niefortunnym dla niego okresie najlepszą statystyką było rozegranie ośmiu spotkań w sezonie 2006/2007 w występującym wówczas na poziomie Championship Southampton.
Na St. Mery’s Stadium zagościł tak długo, że w pewnym momencie mógł pochwalić się najdłuższym stażem spośród wszystkich zawodników występujących wówczas w zespole. Cóż jednak z tego, skoro cały ten czas spędził w roli rezerwowego. Kelvin Davis był wówczas nie do wygryzienia z bramki Southampton, a wychowankowi Olimpii Elbląg nie pomagały problemy zdrowotne, przez które w pewnym momencie stracił aż dziewięć miesięcy.
Swój całkowity dorobek na południu Anglii zamknął na 22 występach na przestrzeni wspomnianych sześciu lat. Jak marny to dorobek, pokazały liczby wykręcone u nowego pracodawcy.
Przez Meadow Lane na Portman Road
Wszelkie bariery udało mu się przełamać w sezonie 2012/2013, który rozpoczął jako zawodnik Notts County. W pewnym sensie przenosiny na Meadow Lane można było traktować jako rok wstecz. W końcu Southampton poprzednią kampanię zakończyło z promocją do Premier League, natomiast Polak cofnął się na poziom League One.
Białkowski mógł w końcu udowodnić swoją bramkarską jakość. Ekipa z Nottingham nie uchodziła za potentata trzeciego szczebla angielskich rozgrywek. Poza pierwszym sezonem w nowym otoczeniu, w którym to Notts County zapewniło sobie spokojne miejsce w środku ligowej stawki, w kolejnych dwóch na ogół znajdowało się pod kreską. Narastające problemy finansowe ostatecznie doprowadziły do spadku klubu o klasę niżej na finiszu sezonu 2014/2015.
Do spadku Białkowski rękawicy jednak nie dołożył. W lipcu 2014 roku zawędrował do Ipswich Town. W obu sezonach spędzonych w Nottingham wystąpił w niemalże wszystkich możliwych ligowych spotkaniach. Na 92 możliwe występy między słupkami Notts County pojawił się 84 razy. To on w dużej mierze przyczynił się, że jego ówcześni koledzy nie opuścili Legaue One rok wcześniej.
Swoją przystań odnalazł na Portman Road, aczkolwiek jego trwająca do dziś kariera w drużynie z Championship nie zawsze toczyła się pomyślnie. Jego konkurent Dean Gerken, rywalizujący zresztą z Polakiem do dziś, nie zamierzał ustępować miejsca nowo przybyłemu golkiperowi.
Anglik z reguły przegrywał rywalizację z Białkowskim, jednakże potencjalny kadrowicz Nawałki został posadzony na dłużej na ławce rezerwowych na starcie kampanii 2015/2016. Wiązało się to z rodzinną tragedią i dotychczasowy podstawowy bramkarz Ipswich Town musiał wrócić do Polski. Gerken tymczasem zbierał dobre recenzje, nie dając powodów do kolejnej roszady w bramce.
Ta nastąpiła w 2016 roku. Polak wrócił do pierwszej jedenastki, a na koniec rozgrywek zasłużył na miano nagrody piłkarza sezonu Ipswich Town. W ten sam sposób został nagrodzony także rok później.
Marzenia się ziszczą?
Nie tylko same pogłoski o rychłym powołaniu do kadry Adama Nawałki sprawiają, że dla Białkowskiego to najprzyjemniejsze chwile piłkarskiej kariery. O usługi blisko 31-letniego polskiego golkipera podczas zimowego okna transferowego zabiegał londyński Crystal Palace. Zespół byłego selekcjonera reprezentacji Anglii ostatecznie zdecydował się jednak na transfer Vicente Guaity z hiszpańskiego Getafe. Zamiast przenosin na Shelhurst Park Białkowski przedłużył kontrakt z obecnym pracodawcą.
Nie oznacza to oczywiście porzucenia marzeń o grze w angielskiej elicie. Obecna pozycja jego zespołu na zapleczu Premier League może i daleka jest od optymalnej, jednakże jak wiadomo, rozgrywki Championship rządzą się swoimi prawami. Popularny „Bart” do spółki z kolegami z całą pewnością nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w walce o play-offy.
Białkowski długo musiał walczyć o swoje. Tym bardziej należy trzymać kciuki, aby jego ciężka praca w końcu spłaciła się w najlepszy możliwy sposób. Jego dotychczasowe doświadczenie z reprezentacją Polski dotyczy występów w kadrach U-20 i U-21. Z tą pierwsza wziął udział w młodzieżowych mistrzostwach świata w 2007 roku rozegranych w Kanadzie. Czas na pierwsze powołanie do dorosłej reprezentacji. Z całą pewnością długa, wyboista droga na przestrzeni całej jego kariery zasługuje na uznanie.