W meczu 30. kolejki Primera Division Barcelona podejmowała na Camp Nou Celte Vigo. Niezwykle fascynujący mecz zakończył się wynikiem 3:0
Po ostatniej wygranej Barcelony z Realem Madryt ,,Duma Katalonii” jest coraz bliżej odzyskania tytułu lidera. Każda wygrana jest jej teraz potrzebna. Natomiast Celta wydawała się przestraszona formą Barcelony i grała niepewnie.
Od pierwszych minut meczu gra toczyła się na połowie Celty. Już w trzeciej minucie Leo Messi miał szansę na zdobycie pierwszej bramki jednak został złapany na spalonym. Nie ostudziło to jednak zapału piłkarzy Gerardo Martino. W szóstej minucie Messi zagrał w pole karne do Alexisa, ten odegrał piłkę Neymarowi który, dokładając jedynie nogę, strzelił bramkę.
Pierwsza połowa meczu została zdominowana przez Barcelonę. Celta była niewidoczna. Goście mieli parę sytuacji, ale tylko jedna mogła zagrozić bramce gospodarzy. Był to strzał w 22. minucie oddany przez Orellane z rzutu wolnego. Victor Valdes nie dał piłce wpaść do bramki jednak strzał był na tyle niewygodny, że bramkarz doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Zaraz po nim kontuzji doznał również Cabral który dał radę rozegrać mecz jedynie do 38. minuty.
Na uwagę zasługują fenomenalne podania Iniesty. Po jednym z takich podań, w tym przypadku do Messiego, Argentyńczyk strzelił drugą bramkę dla Barcelony.
W drugiej części spotkania goście lekko się przebudzili. Zaczęli odważniej atakować bramkę Barcelony. Akcje nie były jednak na tyle skuteczne by mogły zakończyć się bramką. Trzeciego gola strzelili natomiast gospodarze. Po długim podaniu Alexisa Sancheza Neymar spokojnie pokonał Yoela.
Mimo kilku groźnych akcji Celty nie zdołała zagrozić Barcelonie, która jest coraz bliżej pierwszego miejsca w tabeli Primera Division.
Teraz to Barcelona dyktuje warunki .
Najbardziej pasjonujący wyścig w La Liga od lat
wkroczył w decydującą faze a blaugrana [wraz z
Atletico] przybliżyła się do mistrzostwa
wygrywają pierwszy z dziewięciu finałów. Mit o
monopolu duetu Barca-Real w hiszpańskiej piłce
odchodzi właśnie w zapomnienie....
wcale nie jestem tego pewien czy mit o monopolu
odchodzi w zapomnienie, i tak i nie,-na tak bedzie
pewnie to jak Atletico odnosi sukces w lidze Mistrzow
przynajmniej Finał, zdobedzie Mistrzostwo Hiszpanii
to dobrzy piłkarze będą zdobywani przez Atletico i
będą chcieli grac dla Mistrza Hiszpanii bedzie
potrzebny dodatkowy budżet na transfery, są
argumenty tez na "nie"czyli ze Real-Barcelona nadal
bedą samodzielnie rządzić w La liga, Atletico nie
wygrywa nic, Diego Costa drogą Falcao odchodzi z
Atletico co najprawdopodobniej sie statnie, Adrian,
Arda Turan tez beda zdobyci przez inne kluby, Villa
odwrotnie niz w Polskim przyslowiu, im starszy tym
gorszy, Atletico nie utrzyma takiej stabilnosci
Formy, a teraz w Tabeli poza Realem, Barceloną co
jest? Marazm, Valencia i Sevilla nie mogą nic wiecej
dosypac do parowozu,,
aha spoko błąd
Trudno nie zgodzić się z Twoją argumentacją ale
jestem zwolennikiem zasady że szklanka w połowie
jest pełna,nie pusta. Od czegoś trzeba zacząć
dlatego napisałem odchodzi a nie odszedł. Ostatni
sezon pokazał że drużyna Simeone przestała
dobijać się do czołówki,ona tam jest. Skoro
miarą La Liga jest duet Barca-Real to przypatrz się
ile ta para ugrała w bezpośrednich starciach z
Atletico w tym sezonie [mimo że tak jak pisałeś
budżet nie ten,mniej "gorące"nazwiska,ciągłe
wyprzedaże to Argentyńczykowi udało się stworzyć
najbardziej kompletną i wyrównaną drużyne w La
Liga w mojej ocenie]. Dla mnie wniosek jest jeden -
wyrosła trzecia poważna siła. Co do reszty stawki
to zgodze się że jeszcze odstają od czołówki ale
przecież nie od razu Rzym zbudowano. Mam przekonanie
graniczące z pewnością że ta odsłona
hiszpańskich rozgrywek to sezon przebudzenia się
drużyn z cienia. Twierdzi się że BBVA to liga
dwóch ale w takim razie czym jest dziś liga
niemiecka czy francuska. Inne rozgrywki są bardziej
wyrównane? W czym są mocniejsze?
Jeśli o sile danej ligi stanowią europejskie
puchary [de facto to jedyne miarodajne porównanie
między ligami] to zobaczmy ilu przedstawicieli
zdobyło najwyższe laury na starym kontynęcie we
wszystkich rozgrywkach. Wystarczy np.w ciągu
ostatniej dekady. Kryteria krajowych potyczek mają
się nijak do statusu poszczególnych drużyn w
Europie.
teraz barcelona już wcale podatków nie musi
płacić he he