FC Barcelona i Manchester United remisują 2:2 w wielkim meczu potentatów Ligi Europy


Emocjonujący przedwczesny finał należał do Marcusa Rashforda oraz Raphinhi

16 lutego 2023 FC Barcelona i Manchester United remisują 2:2 w wielkim meczu potentatów Ligi Europy

W pierwszym meczu najbardziej porywającej pary 1/16 finału Ligi Europy FC Barcelona zremisowała na Camp Nou z Manchesterem United 2:2. Angielski klub wystąpił w stolicy Katalonii w okrojonym składzie, co obniżyło jego szanse na zwycięstwo. Mimo to zarówno „Czerwone Diabły”, jak i „Blaugrana” potwierdzili, że są faworytami do wygrania pełnej puli.


Udostępnij na Udostępnij na

FC Barcelona zakończyła fazę grupową Ligi Mistrzów na trzeciej lokacie, w związku z czym została zdegradowana do 1/16 finału Ligi Europy. Na tym etapie jej rywalem jest Manchester United, który musiał uznać wyższość Realu Sociedad. Tym samym jako drugi zespół grupy potrzebował zwycięstwa w play-offach, aby pozostać w grze o trofeum.

Trener United, Erik ten Hag, stwierdził, że obie ekipy wolałyby rozegrać ten mecz w finale. Z pewnością konfrontację Barcelony z „Czerwonymi Diabłami” na Camp Nou można uznać za przedwczesny finał. W ostatnim meczu w stolicy Katalonii między tymi dwiema legendarnymi drużynami w 2019 roku „Barca” triumfowała 3:0.

Jednak od tamtej pory oba kluby przeszły metamorfozę i po chwilach kryzysu znakomicie spisują się w tegorocznych rozgrywkach krajowych. Formę z własnego podwórka udało im się przełożyć na szlagierowe starcie w Lidze Europy. Po wyrównanej rywalizacji mecz zakończył się remisem 2:2. Na Camp Nou prym wiedli Marcus Rashford oraz Raphinha. Po emocjonującym i wyrównanym starciu w stolicy Katalonii za tydzień czeka nas zacięty rewanż na Old Trafford.

Stabilny i efektywny Manchester United

W pierwszych tygodniach sezonu Manchester United prezentował się dosyć przeciętnie. Wysokie porażki z Brentfordem czy też z Manchesterem City, a także zamieszanie wokół Cristiano Ronaldo postawiły „Czerwone Diabły” w złym świetle.

Zestawienie w tabeli ligi angielskiej nie było zadowalające, a w stosunkowo łatwej grupie w Lidze Europy Anglicy nie zdołali odebrać Sociedad pierwszego miejsca i bezpośredniego awansu. Mimo wygranej w San Sebastian United zakończyło rywalizację na drugiej lokacie z powodu gorszego bilansu bramkowego. Jednak traf chciał, że po wytransferowaniu Portugalczyka zespół stał się poważnym zagrożeniem dla potentatów obecnych rozgrywek Premier League.

Od porażki z Aston Villą 6 listopada piłkarze Erika ten Haga przegrali tylko jeden spośród 17 rozegranych meczów, łącznie z pucharami, i wspięli się na miejsce premiujące awansem do Ligi Mistrzów w kolejnym sezonie. Po wielu perturbacjach trzecia lokata w lidze to naprawdę dobry wynik. Jednocześnie zapewnili sobie udział w finale Carabao Cup, w którym zmierzą się z Newcastle. Podobnie jak FC Barcelona klub z Manchesteru, będący w takiej formie jak dzisiaj, mógłby wiele zdziałać w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, gdyby brał w niej udział.

Jedna z najbardziej utytułowanych franczyz angielskiego futbolu była aktywna podczas okienka transferowego, wypożyczając napastnika Wouta Weghorsta z Burnley oraz Marcela Sabitzera z Bayernu. Jednak to nie nowe nabytki decydują o stabilnej formie drużyny, a zawodnicy stanowiący trzon United od kilku lat. Ofensywa bazuje na współpracy świetnych techników, Marcusa Rashforda i Bruno Fernandesa.

Liczby reprezentanta Anglii robią wrażenie w sposób szczególny, ponieważ już ma w dorobku 21 bramek, będąc najlepszym strzelcem zespołu zarówno w Premier League, jak i w Lidze Europy. Przy tym trafiał do siatki w każdym z czterech ostatnich spotkań ligowych.

Przeciwko Barcelonie miał swoje okazje w pierwszej połowie, jednak za każdym razem na drodze stawał mu Marc-Andre ter Stegen będący w doskonałej formie. Jednak już siedem minut po wznowieniu gry po przerwie Rashford potwierdził kapitalną skuteczność. Anglik doprowadził do wyrównania, uderzając precyzyjnie przy słupku z ostrego kąta.

Później dzięki dośrodkowaniu po ziemi napastnika United padła bramka samobójcza Kounde. Szybkość z piłką Rashforda, połączona z umiejętnością wykończenia, była głównym czynnikiem decydującym o dobrym rezultacie dla „Czerwonych Diabłów”.

FC Barcelona zostawia za sobą demony Ligi Mistrzów

Inter Mediolan i Bayern Monachium wykazali słabości „Blaugrany” pod koniec ubiegłego roku. Barcelona nie była wtedy przygotowana na rywalizację z największymi klubami Europy, mając na głowie kontuzje ważnych zawodników linii obrony i pomocy oraz dopracowanie chemii w zespole.

Od momentu wyeliminowania „Barcy” z Ligi Mistrzów w drużynie wiele się zmieniło. Podstawowi stoperzy, Andreas Christensen i Ronald Araujo, wrócili do zdrowia. Młode gwiazdy środka pola, Pedri i Gavi, pozostają w niebywałej formie i dysponują wysokim piłkarskim IQ jak na skromne doświadczenie. Co więcej, Robert Lewandowski robi swoje, pozostając liderem tabeli strzelców ligi hiszpańskiej pomimo kilku meczów zawieszenia.

Oczywiście ekipa Xaviego nieco wyhamowała z nawykiem dominowania nad rywalami, co potwierdza ostatnia wyszarpana wygrana z Villarrealem 1:0. Jednak nawet bez typowej przewagi w posiadaniu piłki i konstruowaniu akcji Barcelona przedłużyła do sześciu serię zwycięstw dzięki golowi Pedriego. W konsekwencji przepaść punktowa dzieląca „Dumę Katalonii” od Realu Madryt rośnie, a defensywa Xaviego straciła w tym sezonie La Liga zaledwie siedem bramek.

Z taką formą „Barca” może podbić Ligę Europy, przygotowując się tym samym do odkupienia w Lidze Mistrzów w przyszłych rozgrywkach. Jednak na przekór wynikom w La Liga Barcelona zagrała niezbyt przekonująco w defensywie w meczu z Manchesterem. Obrońcy nie radzili sobie z tłokiem we własnym polu karnym, co było widać przy golu samobójczym. Jednocześnie przegrywali rywalizację na skrzydłach, przy czym nikt nie był w stanie doścignąć i zatrzymać Marcusa Rashforda.

7 „Czerwonych Diabłów” poza grą

Manchester United był pozbawiony aż siedmiu piłkarzy w meczu z Barceloną. Lisandro Martinez nie zagrał z powodu nadmiaru kartek, podobnie jak Marcel Sabitzer. Dodatkowo Antony, Anthony Martial, Scott McTominay oraz Christian Eriksen zostali wykluczeni przez kontuzje.

W tym wszystkim Erik ten Hag mógł doszukiwać się pozytywów, ponieważ do składu wrócił zawieszony w lidze angielskiej Casemiro. Brazylijczyk otrzymał czerwoną kartkę w wygranym 2:1 spotkaniu z Crystal Palace. W związku z tym musiał pogodzić się z przymusowym opuszczeniem trzech meczów ligowych. Casemiro jest kluczowym elementem taktycznej układanki holenderskiego szkoleniowca, co można było zaobserwować w Lidze Europy.

Barcelona była osłabiona w mniejszym stopniu. Xavi nie miał do dyspozycji dwóch zawodników, Dembele i Busquetsa, którzy byli nieobecni już w ostatnim spotkaniu La Liga z Villarrealem.

Barcelona i Manchester United w wyrównanym starciu na Camp Nou

W pierwszej części spotkania obie drużyny miały kilka szans na objęcie prowadzenia, ale golkiperzy wychodzili zwycięsko z bezpośrednich pojedynków. Przed 10. minutą Barcelona wyprowadziła świetny atak zakończony obronionym strzałem Roberta Lewandowskiego. Polak był bardzo aktywny i wielokrotnie konfrontował się z Varane’em w polu karnym.

Pierwsza naprawdę korzystna sytuacja na gola dla „Czerwonych Diabłów” przypadła na zagranie lobem Fernandesa za plecy obrońców prosto do Weghorsta. Reprezentant Holandii nie zdołał jednak pokonać ter Stegena. Bramkarz gospodarzy powstrzymał również Marcusa Rashforda, który samodzielnie przebił się przez formację defensywną w okolicach 32. minuty. Pokaz umiejętności na linii bramkowej nie raz prezentował także David de Gea. W pierwszej połowie neutralizował akcje bramkowe Lewandowskiego i Alby.

Po przerwie pierwsze trafienie dla Barcelony odnotował Marcos Alonso, który po dośrodkowaniu Raphinhi z rzutu rożnego przeskoczył przeciwników i pewnie uderzył głową. Swoją trzecią bramkę w tym sezonie Hiszpan zadedykował niedawno zmarłemu ojcu, byłemu piłkarzowi „Dumy Katalonii”.

Nie trzeba było długo czekać na wyrównanie. W 52. minucie Marcus Rashford potwierdził życiową dyspozycję, umieszczając piłkę w bramce tuż obok golkipera po dokładnym dograniu Freda.

Lider ofensywy drużyny Erika ten Haga doprowadził także do gola na 2:1. Jego drybling na skrzydle, a następnie dogranie w pole karne zaowocowało trafieniem samobójczym.

76. minuta była chwilą euforii dla kibiców zgromadzonych na Camp Nou. Raphinha dośrodkował do Lewandowskiego, który ostatecznie minął się z piłką, ale ta i tak znalazła drogę do bramki. W ten sposób Brazylijczyk zapisał na koncie asystę oraz gola na 2:2. Niedługo potem mógł trafić do siatki po raz drugi, ale zaskakujący strzał głową został odbity przez bramkarza.

Pod koniec spotkania Barcelona potrafiła kilka razy przetransportować piłkę pod samą linię bramkową. Mimo to piłkarzom Xaviego nie udało się zdobyć trzeciej bramki zapewniającej ważne zwycięstwo.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze