Bramy piłkarskiego raju tuż-tuż. Na horyzoncie widać już wspaniałe francuskie stadiony, na których już w przyszłym roku rywalizować będą 24 najlepsze drużyny Starego Kontynentu. Do obsadzenia pozostało jeszcze tylko, a może aż cztery miejsca. Walka o wyjazd na przyszłoroczne Euro zapowiada się doprawdy pasjonująco.
Norwegia – Węgry
Dla Norwegów udział w barażach to istny koszmar. Już witali się z gąską, już pakowali walizki do Francji, kiedy w dramatycznych okolicznościach stracili szansę na bezpośredni awans kosztem Chorwatów. Skandynawowie nie rozgrywali na wielkiej imprezie od Euro 2000, ale kto wie, ile będą musieli czekać na następną w przypadku niepowodzenia? Los jednak nie okazał się dla reprezentacji Norwegii zbyt brutalny. O wylosowaniu Węgrów marzył każdy uczestnik baraży. Reprezentacja Madziarów spośród wszystkich barażowiczów na papierze wygląda najsłabiej, najmniej okazale. Jednak nie od dziś wiadomo, że prawdziwą wartość drużyny weryfikuje zielona murawa. Faktem jest, że Węgrzy zajęli trzecie miejsce w grupie F, która słusznie uznawana jest za najsłabszą w całych eliminacjach. Wydaje się, że Norwegowie powinni poradzić sobie bez większych problemów z Węgrami. Polscy kibice z pewnością będą wspierać naszych „bratanków” nie tylko ze względu na historyczne zażyłości, ale także z powodu dwóch lechitów – Tamasa Kadara i Gergo Lovrencsicsa oraz legionisty Nemanji Nikolicia, którzy staną przed niepowtarzalną szansą awansu do Euro.
Bośnia i Hercegowina – Irlandia
Bośniacy mimo imponującego finiszu eliminacji nie zdołali wyprzedzić Walijczyków i zajęli 3. miejsce w grupie B. Patrząc na personalny układ kadry zauważymy pokaźne grono znanych nazwisk: Dżeko, Pjanić, Ibisiveic, a dla polskiego kibica szczególnie istotne – Vranjes i Stilić. Byłaby wielka szkoda, gdybyśmy nie zobaczyli Bośniaków na Euro. Jednak sytuacja wygląda identycznie w przypadku reprezentacji Irlandii. Jak wszyscy doskonale wiemy, Irlandczycy ulegli reprezentacji Polski w bezpośrednim starciu, co pozbawiło ich szansy na bezpośredni awans. Ale biada temu, kto Irlandczyków zlekceważy. Kadra prowadzona przez Martina O’Neilla jest złożona głównie z piłkarzy grających w Premier League, znanych ze swojej nieustępliwości. „Boys in green” to idealny przykład zawodników, którzy włożą głowę tam, gdzie inni nie włożą nogi. Wydaje się, że w tym dwumeczu będą decydowały detale, łut szczęścia lub indywidualne błędy, ponieważ obie drużyny wyglądają na doskonale zbilansowane względem siebie.
https://www.youtube.com/watch?v=ceG7EUOjDGg
Ukraina – Słowenia
Niewiele zabrakło naszym wschodnim sąsiadom do awansu, jednak w ostatecznym rozrachunku musieli uznać wyższość Słowaków. Podopieczni selekcjonera Fomenki to już uznana marka na arenie europejskiej. Ogromnym atutem tej kadry jest zgranie, drużyna niemalże przez całe eliminacje występowała w niezmienionym ustawieniu. Niekwestionowaną gwiazdą reprezentacji Ukrainy jest piłkarz Sevilli, lewoskrzydłowy Jewhen Konoplanka, uznawany za największy talent ukraińskiego futbolu od czasów Szewczenki. Na prawym skrzydle występuje Yarmolenko, który również posiada predyspozycje, aby wkrótce stać się czołowym zawodnikiem, w którymś z europejskich potentatów. Z kolei Słoweńcy nie zdołali stawić czoła Szwajcarom i Anglikom. Optymizm w serca Słoweńskich kibiców wlewają z pewnością wspomnienia z ostatnich meczy grupowych, kiedy to ich pupile stawili zacięty opór liderom grupy, ulegając im po wspaniałej walce w stosunku 3:2. Słoweńcy nie muszą, ale mogą. Brak awansu, owszem, będzie rozczarowaniem, jednak nikt nie będzie tego rozpatrywał w kategoriach klęski. W przypadku zwycięstwa możemy być świadkami narodzin bardzo ciekawej historii w europejskiej piłce.
Szwecja – Dania
Zlatan Ibrahimović kontra Lord Bendtner. Jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, w sobotni wieczór prognozowane są gwałtowne opady prześmiewczych memów. Jednego możemy być pewni, piłkarska strona Internetu będzie miała spore pole do popisu. A na murawie? Derby Skandynawii. Obie drużyny chciałyby na Euro pojechać i obie drużyny na ten wyjazd zasługują. Ale miejsce jest tylko jedno. Każde rozstrzygnięcie jest prawdopodobne. Kiedy na boisko wybiega Zlatan, mogą dziać się rzeczy rodem z powieści science-fiction. Dla Szweda to najprawdopodbniej ostatnia szansa, aby zaistnieć na wielkiej imprezie. Z kolei w duńskiej ekipie najgroźniejszą postacią, oczywiście abstrahując od Nicklasa Bendtnera, wydaje się Christian Eriksen. Piłkarz Tottenhamu może nie prezentuje w tym sezonie formy, chociażby z poprzednich rozgrywek, jednak wciąż jest szalenie groźny. Pod warunkiem, że zostawi mu się choćby skrawek wolnej przestrzeni. Do odejścia z funkcji selekcjonera reprezentacji sposobi się Martin Olsen, który prowadzi kadrę od 2000 roku. Imponujące! Euro mogłoby okazać się dla niego ostatnim turniejem, ale… ile razy już to słyszeliśmy? Nie ulega jednak wątpliwości, że mecz Szwedów z Duńczykami to najbardziej atrakcyjny kąsek barażowej uczty.