BANan Marcosa Llorente


Marcos Llorente, przebywający obecnie na wypożyczeniu w Deportivo Alaves, może być wielkim objawieniem La Liga

13 października 2016 BANan Marcosa Llorente

Myślicie, że z wiszącego nad Realem Madryt zakazu transferowego cieszą się jedynie fani innych hiszpańskich zespołów, przede wszystkim z Katalonii? Nic bardziej mylnego. Paradoksalnie dzięki karze dla „Królewskich” największy banan na twarzy zagościł prawdopodobnie u Marcosa Llorente, który jest wypożyczony z Concha Espina do Deportivo Alaves. 


Udostępnij na Udostępnij na

Información, no opinión

21-letni pomocnik urodzony w Madrycie jest wychowankiem „Los Blancos” i już niedługo może spełnić swoje marzenie o grze w pierwszej drużynie 11-krotnych mistrzów Europy. Już teraz Llorente jest jednym z najbardziej perspektywicznych zawodników w La Liga, a za nim przecież ledwie kilka meczów na najwyższym szczeblu rozgrywek na hiszpańskich boiskach. Choć Marcos zadebiutował w Primera Division jeszcze za czasów Carlo Ancelottiego w Realu Madryt, dopiero teraz otrzymał prawdziwą szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności. Poprzedni sezon Hiszpan spędził w drugiej drużynie madrytczyków, już stamtąd głośno pukając do drzwi pierwszego zespołu. Nie przeszło to niezauważone, również przez Rafę Beniteza i Zinedine’a Zidane’a, którzy dostrzegali drzemiący w nim potencjał, podobnie jak wcześniej wspomniany Ancelotti, który – według wielu – miał do niego słabość.

Llorente to kolejna perła madryckiej La Fabrici, która słynie głównie z tego, że wydaje na świat świetnych piłkarzy, jednak nie jest im dane triumfować na Santiago Bernabeu. Inaczej może być z Marcosem, którego powrotu do domu wszyscy w Madrycie nie mogą się doczekać. Kiedy to nastąpi? Na pewno nie tej zimy, choć w ostatnich tygodniach wiele mówiło się o klauzuli w kontrakcie Hiszpana, która by na to pozwalała. Nieuchronny zakaz transferowy bez wątpienia sprawi jednak, że świeżo upieczony reprezentant hiszpańskiej młodzieżówki w przyszłym sezonie stanie się pełnoprawnym kolegą z drużyny takich zawodników jak Cristiano czy Bale, a raczej Modrić, Kroos i Casemiro. To właśnie z tym ostatnim rywalizował będzie o miejsce w pierwszym składzie. Tak, w pierwszym składzie.

Llorente w starciu Alaves z Valencią odzyskał piłkę dla swojego zespołu aż siedemnaście razy.

Wychowanek „Królewskich” w Alaves nie stał się z miejsca zawodnikiem pierwszego składu. Na inaugurację ligi nie zagrał ani minuty, ale od drugiej kolejki nie rozstawał się z zieloną trawą choćby na sekundę. W swoim pierwszym meczu dla beniaminka był najlepszy na boisku. Pojedynek zakończył z 93% skutecznością podań. Dlaczego stawiamy odważną tezę, że już za niespełna rok Hiszpan będzie walczył o wyjściowy skład Realu Madryt? Na Concha Espina nie przyznają się do tego otwarcie, jednak na pewno nieco żałują decyzji o jego wypożyczeniu, zwłaszcza że los dotknął drużynę Zidane’a bardzo szybko. Uraz Casemiro sprawił, że „Królewscy” zostali bez nominalnego defensywnego pomocnika, który nie tylko dawałby coś zespołowi w ataku, ale przede wszystkim łatał dziury w środku pola i był odpowiedzialny za destrukcję.

Llorente nie jest jednak typowym walczakiem, choć bez wątpienia jedną z jego ważniejszych cech jest nieustępliwość. Ważne jest jednak to, że Hiszpan imponuje spokojem w rozegraniu. Liczba przechwytów notowanych przez Marcosa budzi największy podziw, ale to umiejętność rozegrania piłki i odwaga w podejmowaniu decyzji sprawiają, że wielu widzi w nim nie melodię przyszłości, a teraźniejszości. W przegranym co prawda spotkaniu z Valencią Llorente zanotował imponującą liczbę siedemnastu przechwytów, co jak na razie jest rekordem ligi tego sezonu. Popis gry Hiszpan pokazał także w starciu na Camp Nou, w którym Alaves sensacyjnie pokonało 2:1 Barcelonę. Pojedynek z mistrzem Hiszpanii był dla niego prawdziwym sprawdzianem, jeśli chodzi o grę defensywną. Llorente praktycznie nie opuszczał własnej połowy, będąc ustawionym gdzieś w okolicach dwudziestego metra od własnej bramki. Nie tylko świetnie asekurował inne pozycje, ale przede wszystkim pokazywał się do gry, nie skupiał się wyłącznie na defensywie. Podobnie jak za czasów gry w Castilli, tak i na Camp Nou starał się być pierwszym rozgrywającym. Dlatego wzbudza taki podziw na początku tej kampanii.

Idealne miejsce do rozwoju 

Zinedine Zidane z jednej strony może pluć sobie w brodę, że Marcos został wypożyczony, jednak patrząc obiektywnie, był to świetny ruch ze wszystkich stron. W Alaves Hiszpan ma wszelkie warunki do tego, by w zaledwie rok w pełni przyswoić tajniki gry w La Liga. Beniaminek ma w swoim zespole najwięcej zawodników poniżej 25. roku życia, bo aż jedenastu. Na Marcosie nie spoczywa aż taka presja, dzięki czemu może próbować coraz to nowych rzeczy. – Bałem się tej decyzji, tego, jak to wszystko się potoczy, ale okazała się ona być dobra – mówił po transferze. – Zidane chciał, żebym został, ale wspólnie z rodziną stwierdziłem, że lepiej jest odejść i zaliczać regularne występy, żeby spróbować się w pierwszej drużynie w kolejnym sezonie – dodawał.

Co ciekawe, sam Llorente przyznaje, że na początku swojej kariery bardziej interesowała go gra ofensywna, a to ze względu na jego posturę. Obecnie Hiszpan ciągle nie jest typowo wyglądającym defensywnym pomocnikiem, jednak doświadczenie pozwoliło mu wyrobić w sobie odpowiednie cechy, które są niezbędne na tej pozycji. 21-latek jest jednym z najlepiej odbierających futbolówkę zawodników w Primera Division. Po zaledwie siedmiu kolejkach tego sezonu można bez wątpienia stwierdzić, że to właśnie na nim opierać się będzie gra Alaves. Z miejsca wypracował sobie pozycję gwiazdy zespołu, która pozwala mu na prezentowanie najlepszych umiejętności. Już za czasów gry w Castilli Llorente charakteryzował się przede wszystkim spokojem i wyrafinowaniem. Możliwe, że choćby w starciu z Barceloną często wybierał proste rozwiązania, jednak w tak młodym wieku należy docenić to, że piłkarz jest w stanie na chłodno przeanalizować boiskową sytuację i nie szuka na siłę ryzykownych zagrań.

Przed Marcosem bez wątpienia wielka przygoda. Marzeniem Hiszpana jest triumf w drużynie Realu Madryt, a rzadko kiedy zdarza się, by wobec tak młodego gracza, na takiej pozycji, stawiano tak wielkie oczekiwania. Na razie owe oczekiwania go nie przerastają, choć należy pamiętać o tym, że gra dla Alaves, a dla 11-krotnego mistrza Europy to dwie różne rzeczy. W ekipie Zidane’a rywalizacja w środku pola jest wręcz porażająca, a mimo to hiszpańskie media tak bardzo żałują, że Marcos jednak nie pozostał na Bernabeu. Za rok sytuacja będzie bardzo podobna, choć z zespołu odejść mogą Isco lub James. Llorente rywalizować będzie jednak nie z nimi, a z Kroosem, Modriciem, Kovaciciem i Casemiro. I wcale nie jest na straconej pozycji. O piłkarza już zabiega między innymi Arsenal Londyn, jednak on sam pozostaje spokojny. Jest świadom, że zakaz transferowy dla Realu jest dla niego przepustką do wielkiego piłkarskiego świata. Już za niespełna rok Llorente będzie spełniał swoje marzenia, a na razie sugerujemy, by uważnie spoglądać na poczynania Alaves z prawdziwą perełką w składzie.

Komentarze
Mariusz Szwajc (gość) - 8 lat temu

Mnie on jakoś nie przekonuje . Oczywiście nie skupiam się za bardzo na nim profesjonalnie oraz nie robię szczegółowych analiz , jednak jest trochę wątły jak na nominalną szóstkę i zbyt często się przewraca . Z Fernando Gago do tej pory miewam koszmary , więc ja wstrzymam się z zachwytami po tym co do tej pory widziałem .

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze