Takiego wyniku nikt się nie spodziewał. Bayern Monachium jechał do Sankt Petersburga z przekonaniem, że to oni zagrają w Manchesterze o Puchar UEFA, tym czasem już po 45 minutach rosyjscy kibice mogli powiedzieć "Auf wiederzehen Bayern!"
Bayern Monachium zdobył w tym sezonie potrójną koronę i do pełnego sukcesu brakowało tylko Pucharu UEFA. Według znawców piłki, Bawarczycy mają jeden z najsilniejszych składów w historii, a mimo to nie udało się. W przyszłym sezonie to Jurgen Klinsmann będzie walczył o najwyższe trofea.
Zenit Sankt Petersburg to tegoroczne objawienie, od początku tych rozgrywek szedł jak burza eliminująca bardziej utytułowanych rywali. Po remisie w Monachium Dick Advocaat zapowiadał ostrą walkę i zwycięstwo.
Od pierwszego gwizdka, to gospodarze rzucili się do ataku. Już w 4 minucie, najlepszy strzelec Zenitu i lider klasyfikacji strzelców Pucharu UEFA, Paweł Pogrjebniak trafił do bramki Olivera Kahna. Bramka strzelona z rzutu wolnego dodała skrzydeł Rosjanom. W 29 minucie inicjatywę przejął Bayern, lewym skrzydłem nacierał Franck Ribery i po bardzo dobrym dośrodkowaniu, Luca Toni uderzając pod poprzeczkę, napotkał opór fantastycznie broniącego Małafiejewa. Decydujący cios, kończąc w zasadzie dzisiejsze spotkanie, padł w 39 minucie, gdy Dominguez prostopadle podał do Zyrianova i ten ustalił wynik na 2:0 do przerwy.
Po zmianie stron wydawało się, że Bayern się podniesie i nawiążę walkę, z fantastycznym Zenitem, tymczasem szaleńczy festiwal strzelecki trwał i już 9 minut po wznowieniu gry do bramki Kahna trafił Wiktor Fajzulin. 3:0 to był wynik, którego nikt się nie spodziewał, a przynajmniej nie zawodnicy Bayernu. Widać było, że pogodzili się z porażką i mimo prób, nie udało się nawiązać kontaktowego gola. Kropkę nad „i”, upokarzając Bayern, postawił ten, który wszystko rozpoczął, Paweł Pogrjebniak w 73 minucie trafił swoją drugą bramkę. Pierwszym finalistą Pucharu UEFA został Zenit Sankt Petersburg.
