W piątkowy wieczór odbył się pierwszy mecz 18. kolejki francuskiej Ligue 1. W Montpellier gospodarze okazali się gorsi od gości z Saint-Etienne i przegrali 0:1. Bohaterem „Les Verts” okazał się Max-Alain Gradel, który zdobył decydującego gola w 75. minucie spotkania.
Mecz pomiędzy Montpellier HSC i AS Saint-Etienne miał całkiem inne znaczenie dla obydwu drużyn. Gospodarze chcieli zdobyć trzy oczka, aby uciec przed strefą spadkową i mieć komfortową sytuację przed rundą rewanżową. Z kolei zawodnicy „Zielonych” mieli nadzieję na odrobienie straty do czołowych zespołów, aby w nowym roku zaatakować pozycje dające europejskie puchary.
Pierwsza połowa nie była porywającym przedstawieniem. Zawodnicy ani jednej, ani drugiej drużyny nie potrafili sobie stworzyć żadnych klarownych sytuacji podbramkowych. Jedyne zagrożenia wynikały ze stałych fragmentów gry, ale nie były to na tyle dobre okazje, aby któryś z zawodników skierował futbolówkę do bramki.
Przerwa nie wpłynęła wcale pozytywnie na aktorów piątkowego przedstawienia. Zawodnicy w dalszym ciągu wydawali się ospali, a z boiska wiało nudą. Kibice zgromadzeni na stadionie zaczęli okazywać swoją frustrację i gwizdali na poczynania piłkarzy obydwu zespołów. Dopiero po godzinie gry gospodarze jakby się przebudzili. W 62. minucie po centrze Camary bliski samobójczego trafienia był doświadczony Perrin. Akcje Montpellier były szybsze niż wcześniej, ale obrona Saint-Etienne spisywała się bez zarzutu.
W 75. minucie goście przeprowadzili jeden z nielicznych ataków w drugiej połowie. Lewym skrzydłem ofensywnie podłączył się Ghoulam, który mocno dośrodkował wzdłuż pola karnego Montpellier. Futbolówka doszła do osamotnionego Gradela, który umieścił ją w siatce Ruffiera. Dwie minuty później, podbudowani piłkarze z Saint-Etienne mieli piłkę na przełamanie. Hamouma znalazł się w dobrej sytuacji na 15. metrze przed bramką gospodarzy, ale posłał futbolówkę nad poprzeczką.
Na ostatnie minuty meczu Rolland Courbis, nowy trener Montpellier, postawił wszystko na jedną kartę i posłał na boisko wszystkich ofensywnych graczy, których miał na ławce. Nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu i spotkanie zakończyło się wygraną gości z Saint-Etienne. Dzięki temu zwycięstwu drużyna Christophe’a Galtiera przybliżyła się do miejsc dających europejskie puchary. Czarna seria Montpellier trwa i piłkarze z południa Francji coraz mniej pamiętają, jak smakuje zwycięstwo.