AS Roma kontra Sevilla – czas na finał Ligi Europy!


Kto wygra dzisiejszy finał?

31 maja 2023 AS Roma kontra Sevilla – czas na finał Ligi Europy!
sportface.it

Już dziś Roma zmierzy się w finale Ligi Europy z Sevillą. Obie ekipy widzą w wygranej szansę na uratowanie sezonu i zapewnienie sobie gry w Lidze Mistrzów na przyszły rok. Jak wyglądały oba zespoły w mijającym już sezonie? Kto lepiej przygotował się na finał? Jak wyglądają szanse obu drużyn?


Udostępnij na Udostępnij na

Liga Europy od powstania Ligi Konferencji znacznie zyskała na prestiżu. Nikt nie traktuje już tych rozgrywek jako pucharu farmerów. Przeciwnie, w Lidze Europy o wiele trudniej dziś o drużynę przypadkową, częściej mamy do czynienia z solidnymi europejskimi markami. W tegorocznej edycji w finale zobaczymy dwie spragnione sukcesu drużyny, o pięknej historii i wspólnej historii. Finał ten będzie pełen różnych, w tym pozaboiskowych, kontekstów, które być może przełożą się na fantastyczne widowisko także dla neutralnego kibica. Ale zacznijmy od początku.

Jak Roma radziła sobie w tym sezonie?

Drugi sezon Jose Mourinho w Romie rozpoczął się od prawdziwej bomby. Nieoczekiwanie do klubu trafił gwiazdor Juventusu Paulo Dybala. Oczekiwania związane z tym transferem były bardzo wysokie. W tym momencie wydaje się, że Dybala spełnił większość z nich i z miejsca stał się motorem napędowym Romy. W wielu spotkaniach to właśnie on ciągnął zespół po trzy punkty i gdyby nie kontuzje, to jego liczby mogłyby dziś wyglądać znakomicie. No ale właśnie – kontuzje. Nie od dziś wiadomo, że to właśnie zdrowie stanowiło największą przeszkodę w karierze Argentyńczyka. W ciągu sezonu kilkukrotnie wypadał on na okres kilku tygodni, czym znacząco obniżał potencjał ofensywny „Giallorosich”. Podobnie sytuacja wygląda teraz, kiedy Dybala wciąż nie doszedł do siebie po absurdalnie brutalnym zachowaniu Jose Luisa Palomino. Nie wiadomo, czy Dybala odegra większą rolę w finale, choć niedawne wypowiedzi Jose Mourinho mogą sugerować, że zagra max. 20-30 minut.

Oprócz Dybali w składzie Romy wyróżniały się też inne postaci. Bardzo pewnie przez większość sezonu prezentowały się trzyosobowy blok obrony: Smalling, Mancini i Ibanez oraz niezbyt mobilny, choć pewny w destrukcji i kontrolowaniu tempa gry duet pomocników: Cristante i Matić. Podobnie jak rok temu z Zalewskim (który wciąż stanowi ważny element pierwszego składu) Jose Mourinho upatrzył sobie w tym sezonie młodego wychowanka, na którego zdecydował się stawiać. Wybór padł na Edoardo Bove – środkowego pomocnika, który niedawno został bohaterem półfinałowego starcia z Bayerem Leverkusen. Urodzony w Rzymie pomocnik odpłaca się za zaufanie dobrą grą oraz zauważalnym rozwojem z tygodnia na tydzień. Przygoda w Romie stanowi zaprzeczenie tezy, jakoby Mourinho nie lubił stawiać na młodych.

Ale Roma miała też w tym sezonie gorsze momenty. Do negatywów zaliczyć należy na pewno fatalną formę obu napastników: Belottiego i Abrahama, słabą dyspozycję w meczach z ligową czołówką oraz zatrważająco dużą liczbę kontuzji. Roma w pewnym momencie wyraźnie odpuściła sobie walkę o top 4, widząc łatwiejszą drogę do Ligi Mistrzów w Lidze Europy. Już dziś dowiemy się, czy rzymianom uda się uratować ten sezon.

Jak Sevilla radziła sobie w tym sezonie?

Sevilla od lat kojarzy się wszystkim z byciem drużyną z drugiego szeregu w La Liga. To o niej myśleliśmy często jako zespole numer cztery, zaraz za wielką trójką: Realem, Barceloną i Atletico Madryt. Ten sezon w wykonaniu drużyny z Andaluzji jest jednak skrajnie inny od tego obrazu. Wielokrotni triumfatorzy Ligi Europy przez pewien czas znajdowali się nawet w strefie spadkowej, jednak czas najgorszych kryzysów minął. Obecnie zajmują 11. lokatę i choć wciąż mają szansę na kwalifikację do Ligi Konferencji, sezon ten przejdzie do historii jako katastrofa. Jedyną nadzieją na zmianę tego stanu rzeczy jest oczywiście jutrzejszy finał.

Hiszpanie przeszli przez ten sezon z wieloma problemami, które objawiały się choćby zmianami trenerów. Sezon 2022/2023 na ławce Sevilli zaczynał Julen Lopetegui, który szybko, bo już w październiku, został zwolniony z pracy. Jego stanowisko zajął ekscentryczny Argentyńczyk, czyli Jorge Sampaoli. Ten też jednak nie dał rady naprawić trawiących drużynę problemów i już w marcu również pożegnał się z etatem. Kolejnym awaryjnym szkoleniowcem został Jose Luis Mendilibar. Dla osób nieśledzących specjalnie hiszpańskiej piłki warto wspomnieć, że Mendilibar jest trenerem staroświeckim, jeśli chodzi o warsztat. Porównać można by go do Sama Allardyce’a w Anglii lub Leszka Ojrzyńskiego na naszym podwórku.

https://metro.co.uk

Wspomnieliśmy już, że dla obu zespołów będzie to finał pełen kontekstów, więc warto omówić najważniejszy z nich. Jest nim oczywiście człowiek na zdjęciu powyżej. Kochany w Sewilli i nienawidzony w Rzymie dyrektor sportowy – Monchi. Po latach sukcesów w Sevilli przeniósł się do Wiecznego Miasta, gdzie miał pomóc rozwinąć się drużynie, która dopiero co dotarła do półfinału Ligi Mistrzów. Niestety, jego praca zakończyła się klęską, której konsekwencje czuć w Romie do dziś. Hiszpan wydał na transfery rekordowe jak na warunki klubu pieniądze, jednak ostatecznie wypalił może jeden z nich – Karsdorp. Pozostali piłkarze, tacy jak: Nzonzi, Olsen czy Pastore, do dziś śnią się fanom Romy w formie koszmarów. Dzisiejszy finał będzie dla Romy szansą na upragnioną zemstę na Hiszpanie.

Jak prezentują się szansę obu drużyn?

Roma przystąpi do finału z kadrą przetrzebioną kontuzjami. Wątpliwy pozostaje występ Dybali, a na pewno nie wystąpią: Kumbulla, Camara i Karsdorp. W zespole Sevilli z kolei wykluczony na skutek bezpośredniej czerwonej kartki pozostaje Acuna, a kontuzje uniemożliwią występ choćby Marcao czy Nianzou. Na papierze trudno wskazać jednoznacznego faworyta, więc o opinię poprosiliśmy dwóch ekspertów: zarówno od piłki włoskiej, jak i hiszpańskiej. Oto, czego się dowiedzieliśmy:

Jak dla mnie Sevilla w finale to niespodzianka, jeśli miałbym patrzyć na jej grę w perspektywie całego sezonu, nie licząc ostatnich dwóch miesięcy. Sevilla wyglądała zupełnie inaczej na tle Manchesteru United lub „Juve”, jak drużyna, która bije się jak równy z równym w La Liga, co nie miało miejsca w tym sezonie. Jeśli chodzi faworyta, to go nie mam. Zagrają za to zespoły z najpiękniejszymi hymnami w Europie, jeśli chodzi o zespoły klubowe. A jeśli mam wskazać kogoś, kto wygra, to minimalnie jednak Sevilla, pytanie na ten mecz jest, co też wymyśli Mourinho.

Takiej wypowiedzi udzielił nam autor profilu @LaLigaPolonia na Twitterze, specjalizujący się w piłce hiszpańskiej. Wskazał on lekko na korzyść Sevilli.

Naszym drugim ekspertem jest piszący dla portalu RomaPress.com Andy Mattioli, którego na Twitterze możecie znaleźć pod wskazanym adresem.

Moim zdaniem szansę to 50/50. Trudno o bardziej wyrównane spotkanie. Oba kluby mają swoje motywacje. Sevilla może i wygrała te rozgrywki więcej razy niż ktokolwiek inny, ale Roma może śmiało powiedzieć: gra z bardziej utytułowanym rywalem to nie jest dla nas nowość. Swoje też wygraliśmy, jak np. zeszłoroczna Liga Konferencji. Najważniejsze dla Romy będzie nie stracić koncentracji i solidności w defensywie. Widzieliśmy już, że udało je się wytrzymać w starciach z Realem Sociedad oraz Bayerem Leverskusen. Według mnie o wygranej zdecydują błędy popełnione przez oba zespoły w trakcie meczu. Ten finał nie ma jasnego faworyta. Andy Mattioli

Nasz drugi rozmówca również zapowiada bardzo wyrównane starcie, choć sam powstrzymuje się przed ogłoszeniem swojego faworyta.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze