Po beznadziejnie nudnych zawodach na Villa Park Arsenal Londyn podzielił się punktami z drużyną Paula Lamberta. Przez 90 minut żadna z ekip nie wypracowała sobie akcji bramkowej. Współczujemy kibicom zgromadzonym na stadionie w Birmingham.
Pierwszą dobrze zapowiadającą się akcję podopieczni Arsene Wengera przeprowadzili w 4. minucie. Piłkę z lewego skrzydła dośrodkować w pole karne próbował Giroud, ale podanie w decydującym momencie przeciął Vlaar. W przeciągu kilku następnych minut kibice zgromadzeni na Villa Park nie widzieli niczego zapierającego dech w piersiach. Głośny jęk zawodu dało się usłyszeć dopiero po 10. minucie meczu. Wtedy odważnie zaatakowali gospodarze. Mocny strzał na bramkę Szczęsnego oddał Weimann. Piłkarze nieobecnego na ławce Paula Lamberta coraz śmielej poczynali sobie w ofensywie. W ciągu kilku minut polski bramkarz zmuszony był do interwencji jeszcze dwa razy. Przebudzenie w szeregach Arsenalu przyszło dopiero w 27. minucie. Najpierw w środku pola kilka kółeczek z piłką zaprezentował Cazorla. Później futbolówka dosyć niespodziewanie trafiła do Podolskiego, ale w ostatnim momencie piłkę z pola karnego wyekspediował Clark i uspokoił sytuację.
Dwie minuty później „Kanonierzy” mieli doskonałą szansę na objęcie prowadzenia. Futbolówkę z prawego skrzydła świetnie wyprowadził i zagrał Oxlade-Chamberlain. Pierwsze uderzenie (Podolskiego) zostało zablokowane, ale przy drugiej próbie musiał interweniować już Brad Guzan. Była to pierwsza celna próba gości w tym meczu. W 37. minucie doczekaliśmy się odpowiedzi gospodarzy. „The Villans” zyskali rzut wolny z linii pola karnego po błędzie polskiego golkipera, który wyszedł z nią poza dozwolony obszar. Piłkarze Lamberta rozegrali stały fragment gry i piłka znalazła się w siatce. Gol nie został jednak uznany, bo sędzia liniowy słusznie zasygnalizował pozycję spaloną Weimanna. W 43. minucie fatalnie z kilku metrów przestrzelił Koscielny. Francuz mógł z powodzeniem pokonać Guzana, ale źle dołożył nogę do podania Giroud. W samej końcówce pierwszej części gry nie działo się nic ciekawego i po bezbarwnych 45 minutach sędzia Lee Mason odgwizdał koniec pierwszej połowy.
Już na samym początku drugiej odsłony przedstawienia na Villa Park bliscy zdobycia gola byli „Kanonierzy”, a konkretnie Cazorla. Filigranowy Hiszpan posłał mocny strzał lewą nogą sprzed pola karnego, ale nie umiał trafić w światło bramki. Kilka minut później nie warty czyjejkolwiek uwagi strzał oddał Giroud. Wenger nie mógł być zadowolony z gry swoich podopiecznych i jak pokazał operator kamery, nie był. Piłkarze Paula Lamberta zbierali siły do 60. minuty. Wtedy udało im się przeprowadzić kilka akcji, po których wywalczyli trzy rzuty rożne. Arsenal odpowiedział trzy minuty później i też wywalczył stały fragment gry z narożnika boiska. Niestety po dośrodkowaniu strzał z pierwszej piłki kompletnie spalił Ramsey.
W 68. minucie groźne uderzenie w światło bramki oddał Agbonlahor. Szczęsny, choć z kłopotami i na raty, zdołał jednak złapać piłkę. Kolejna szarża na bramkę Polaka miała miejsce w 75. minucie. Defensywie gości na czele ze Szczęsnym po raz kolejny udało się zachować czyste konto. Jeszcze bliżej zdobycia gola „The Villans” byli w 79. minucie. Wtedy znakomity strzał z dystansu oddał Holman. Piłka kierowała się w światło bramki, ale polski golkiper był na posterunku i zdążył ją podbić, by ta z niedowierzaniem kibiców trafiła w poprzeczkę. Mecz nieuchronnie zbliżał się ku końcowi i nie zanosiło się na to, że fani zobaczą jakąkolwiek bramkę. W ostatnich minutach nieco przyspieszył Arsenal. Szczególnie przydatny okazał się wprowadzony w 77. minucie Arszawin. Niestety zamiary piłkarzy z Londynu przerosły na Villa Park ich siły. Na nic zdały się również przeprowadzone zmiany. Po trzech doliczonych minutach sędzia zakończył nudne jak flaki z olejem spotkanie na Villa Park.
Jest czyste konto chociaż ;d
Arsenal to dno. Skończą sezon w środku tabeli, no
i bardzo dobrze. Taki West Brom jest od nich znacznie
lepszy i będzie walczył o LE przynajmniej, a
Arsenal pałki kolejne lata bez trofeów.
Już 8 LAT BEZ TROFEÓW, kibice arsenalku:))) To musi
boleć.
AMEN
odezwał się pewnie kibic chelsea, który jej
kibicuje od maja 2012(czyli od zwycięstwa w CL)
To jest tępy kibic czerwonych piz.deczek z
manchesteru który mysli ze jak jego marny klubik
kupi meczyk to jest najlepszy na świecie
tak tak United kupuje mecze niby, a sędziowie cały
czas nie dyktują im w ostatnich 4 meczach karnych po
rękach w polu karnym itp, tak samo jak np. Realowi,
bo to Barcelonka jest jedynie faworyzowana w Europie
najbardziej, tak jak np czelsi
UNITED ZDOBĘDZIE 20 TYTUŁ MISTRZOWSKI ITP W TYM
SEZONIE, A TWOJ NEDZNY ARSENALEK ZNOWU ZOSTANIE BEZ
TROFEUM NA 5-7 MIEJSCU W TABELI JAK TE CIOTY :** OJ
JAK BOLI, ŻE ARSENAL NIE ZDOBYŁ TROFEUM PRZEZ
OSTATNIE 8 LAT :)) KALECTWO A NIE PIŁKA
ARSENAL SIĘ JUŻ DAWNO SKOŃCZYŁ.
Zawsze mam bekę z kibiców Mułów krytykujących
Arsenal. HAHAHHAHA. Tak, śmieję się z was. You
stupid just checked what it means, in the
translator,. No comment normalnie. Wyp#erdalać z tej
strony, pseudokibice!
Tak, jestem kibicem "Junajted" i możecie mnie
hejtować, ale w tym meczu byłem za Aston Villą nie
z samej nienawiści do Arsenal'u, bo nic do nich nie
mam tylko po prostu Villę znam dłużej niż
Kanonierów. ^^ Wstydzę się czasami, że United czy
Arsenal mają takich fanów jak wy... Respect kur*wy,
respect..
Doskonaleeeee się rozumiemy.
Arsenal to powinien chociaż wygrać Puchar Ligi.
Chelsea stać na więcej i mogą sobie go odpuścić.
arsenal to ciotki
nic nie wygraja bo sa po prostu za slabi zakoncza
sezon na 6 miejscu albo i gorzej
smieszni 'kanonierzy'
jestem kibicem United le szanuje Arsenal, ponieważ
to dalej bardzo dobry zespół
Arsenal ZAWSZE jest faworytem do wygrania ligi i od
kilku lat pod rząd gra w Lidze Mistrzów i za
każdym razem wychodzi z grupy.
I co z tego, że jest faworytem, skoro nic w ogóle
nie wygrał od 8 lat? To nic nie znaczy... To
żałosne mówić, że jest faworytem, a od 8 lat nic
nie wygrał. Tzn. że jest już po prostu za słaby
na mistrzostwo w najsilniejszej lidze świata. Kibice
kanonierów muszą się pogodzić z tym, że są
kilka półek niżej od Manchesteru United, City czy
Chelsea - to jasne. Trudno to przyznać kibicom
Arsenalku, ale taka jest prawda. Co z tego, że
wychodzą z grupy, skoro potem i tak nic nie
wygrywają i nie wygrają na pewno nic w tym roku,
jak i następnym, bo są po prostu za słabi.
ARSENAL NIC NIE WYGRA, BO JEST ZA SŁABY. BRUTALNA
PRAWDA, POGÓDŹCIE SIĘ Z TYM, ZAŚLEPIENI KIBICE
TEGO KLUBU, KTÓRYCH BOLI FAKT, ŻE NIC (!) NIE
WYGRALI OD 8 LAT.
Pf.
Wiecie, co się liczy? Szacunek na ulicy.
Wykorzystujecie sport do nienawiści? United by się
za was wstydziło.
Czy wygrywasz, czy też nie, Arsenalu - kocham
cię.
No dobra, do rzeczy.
Szkoda mi palców na je*anie w klawisze.
Ludzie, dajcie sobie spokój. Przyzwyczajona jestem,
że pod każdym artykułem na temat Barcelony czy
Realu są napinki, ale tu?
Po pierwsze, szacunek się mieć powinno dla każdego
klubu, nieważne, czy on wygrywa, czy nie. Może
sobie wisieć na końcu tabeli i nie mieć ani
jednego trofeum w ciągu całej swojej historii, ale
powinno się go traktować należycie.
Po drugie. Panie Wielki Kibicu Manchesteru United.
Twój klub powinien się za Ciebie wstydzić.
Obrażasz bardzo dobą drużynę, naśmiewasz się z
niej. Dla mnie jest to po prostu żałosne.
Po trzecie, Arsenal WCIĄŻ jest klubem walczącym o
mistrzostwo. W lidze angielskiej wiele się może
zdarzyć, lata lepsze, lata gorsze, ale są kluby,
które wprost czyhają na dobrą okazję, aby
zaatakować. Z nimi nigdy nie gra się łatwo. Znawcy
piłki wiedzą, kogo mam na myśli, ale dla tych,
którzy, hm, na przykład uważają, żę tylko ich
klub liczy się na całym świecie, a reszta to
bezwartościowe drużynki, wypiszę. Są to oba
Manchestery (z czego jeden od całkiem niedawna, nie
będę się rozpisywać, wszyscy wiedzą, o co
chodzi), Chelsea, Liverpool, Tottenham i - och, tu
zaskoczymy Pana Kibica - Arsenal. I to nie jest moje
zdanie. To są fakty.
Więc, wszyscy Kibice - bądżcie uprzejmi. Proszę
Was. Ja nie chodzę z transparentem "Nienawidzę
klubu XXX, bo oni s beznadziejni, nie potrafią
wygrywać i Bóg wie, co jeszcze". Więc nie róbcie
tego i Wy.
I powiedz mi kolego co taki ZAŚLEPIONY kibic
Arsenalu ma zrobić?
Olać swój klub i zacząć kibicować ManU, ManCity
lub Chelsea bo oni wygrywają?
Wtedy przestanie być kibicem, a zostanie
sezonowcem...
Nie ważne które miejsce w tabeli zajmie, ważne że
zrobi wszystko by zająć jak najlepszą lokatę na
koniec sezonu.
Każdy chyba się zgodzi że Premier League jest
najsilniejszą ligą na świece, ale nie dlatego że
grają tam najlepsze drużyny, ale dlatego że poziom
drużyn jest dość wyrównany, każdy może
przegrać z każdym, nawet Norwich mogło wygrać z
ManU i to w tej lidze jest najpiękniejsze :) dla
tego nie możesz być pewien że Arsenal nic nie
wygra w tym sezonie, dopóki nie zabrzmi ostatni
gwizdek w ostatnim mieczu sezonu... Tyle ode mnie.
Pozdrawiam Wszystkich