Po roku spędzonym na wypożyczeniu w SPAL Arkadiusz Reca wraca do Atalanty i zamierza w niej walczyć o regularne granie. Poprzedni sezon był dla niego udany, rozegrał 25 spotkań na poziomie Serie A. Dziś chce udowodnić, że jest piłkarzem na poziomie ćwierćfinalisty Ligi Mistrzów, a droga do pierwszego składu może być usłana różami, jeśli z klubu odejdzie Robin Gosens.
Wiele osób pukało się w głowę, gdy z Wisły Płock przechodził do Atalanty. Było mnóstwo głosów, że sobie nie poradzi, odbije się, wróci szybciej, niż wyjechał. I faktycznie, po pierwszym sezonie można było tak sądzić. Ledwie trzy występy w Serie A nie napawały optymizmem na przyszłość.
Dla Arkadiusza Recy była to nowa sytuacja. Piłkarz, który na co dzień jest przyzwyczajony do grania ponad 30 spotkań w sezonie, nagle nie gra. Jego jedynym kontaktem z piłką były treningi i oglądanie meczów kolegów, ale nawet nie z perspektywy ławki rezerwowych.
Języki, języki i jeszcze raz języki
Dużym utrudnieniem dla Recy w pierwszym sezonie na Półwyspie Apenińskim były języki obce. Może ten przypadek nie odbił się tak głośnym echem w Polsce jak ten Rafała Kurzawy, ale i tak były gracz Wisły miał gigantyczne problemy z porozumiewaniem się.
Język był dla mnie największą barierą. Tego bałem się najbardziej, wiedziałem, że to będzie dla mnie największe i najtrudniejsze wyzwanie. Późno dowiedziałem się o transferze, nie miałem więc czasu w Polsce na podszkolenie włoskiego. Przychodząc tutaj, znałem co prawda podstawy ich języka, ale nie na tyle, żeby móc płynnie rozmawiać.Arkadiusz Reca w rozmowie z portalem Łączy nas piłka
Lepiej nie było też z językiem angielskim, co podkreślał trener Gasperini:
Reca? Jest z nim problem: nie zna angielskiego, mówi tylko po polsku, z nikim się nie kontaktuje. To dobry chłopak, ale język jest wielkim problemem. Potrzeba cierpliwości.
I tak właśnie spędził pierwszy sezon. Na nauce języka, poprawie warunków fizycznych i poznawaniu licznych schematów taktycznych, które po trudnościach lingwistycznych stanowiły drugi problem. To akurat jesteśmy w stanie Recy wybaczyć. Większość Polaków, a pewnie i innych obcokrajowców z krajów mniej piłkarskich niż Włosi ma z tym problem.
Rozwój Arkadiusza Recy na wypożyczeniu
Przenosiny do SPAL w drugim sezonie okazały się być strzałem w dziesiątkę. Arkadiusz Reca wreszcie mógł liczyć na poznanie ligi włoskiej od wewnątrz i sprawdzić swój rozwój na tle najlepszych rywali. W całym sezonie rozegrał 26 spotkań, zaliczył dwie asysty i obejrzał jedynie dwie żółte kartki.
Jego powrót do Atalanty jeszcze w lipcu nie był wcale taki pewny. Media donosiły, że być może zastąpi on Macieja Rybusa w Lokomotiwie Moskwa. Były też opcje w postaci przenosin do Turcji bądź Grecji. Jednak Polak wybrał grę na najwyższym poziomie, zostając w Serie A.
Dziś wraca do klubu z Bergamo, ale to już nie ten sam Reca co jeszcze rok temu. Poprawił języki obce, tężyznę fizyczną i zebrał mnóstwo doświadczenia z ligowych boisk. Jego pozycja w klubie uzależniona jest od Robina Gosensa. Niemiec ma odejść w tym okienku transferowym.
Po lewej Arkadiusz Reca, Białystok, 20 maja 2018 r.
Po prawej Arkadiusz Reca, Ferrara, 28 maja 2020 r. pic.twitter.com/VP5wR8WReo— Michał Wiśniewski (@Michal_Wis) May 28, 2020
Poprzedni sezon miał on wyborny. W 34 meczach ligi włoskiej strzelił dziewięć goli i miał osiem asyst. Rywalizacja z takim piłkarzem dla Arkadiusza Recy, delikatnie mówiąc, łatwa by nie była. Dodatkowym problemem byłby również system preferowany przez Gian Piero Gasperiniego.
Ach te wahadła
Granie formacją 3-5-2 mocno zawęża możliwości bocznym piłkarzom. Gra przenosi się do środka pola, a trenerowi w zasadzie potrzeba tylko dwóch wahadłowych. Trudno dziś wyobrazić sobie byłego piłkarza Wisły Płock grającego na prawej stronie. Mimo że Arkadiusz Reca grywał na różnych pozycjach i jego kariera podobna jest do Łukasz Piszczka, to zawsze była to lewa strona.
Nie ma co się też łudzić, że Gasperini zmieni ustawienie w nowym sezonie. To właśnie taki system grania przyniósł tak duży splendor Atalancie w poprzednich rozgrywkach. Pozostaje jedynie wiara w odejście Robina Gosensa.
Wartość rynkowa Niemca wynosi 27 milionów euro. Z racji roli pełnionej w klubie z Bergamo jego potencjalnego nowego pracodawcy należy szukać przede wszystkim w klubach grających podobnym systemem do Atalanty. A takowych wcale tak wiele w Europie nie ma. Dla Gosensa to chyba idealny moment na przenosiny do większego klubu, ma 26 lat i więcej w Atalancie nie osiągnie, a na pewno chciałby wreszcie podnieść jakiś puchar.
W kadrze też łatwo nie będzie
Recy zabrakło na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Polski. Chciał wyleczyć uraz, by w pełni sił przystąpić do przygotowań z Atalantą. Jednak już od kilkunastu dni trenuje z pełnym obciążeniem. Trudno dziś prorokować, jaka jest jego pozycja w drużynie Jerzego Brzęczka.
Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że może być pierwszym wyborem, gdy selekcjoner porzuci nieudolny pomysł z przekształcaniem prawego Bartosza Bereszyńskiego. Jednak bardzo dobry występ Macieja Rybusa tę optykę nieco zmienia. Dotychczas Arkadiusz Reca rozegrał w drużynie narodowej osiem spotkań i trudno mówić, by w którymś wyraźnie zachwycił.
Przed Atalantą trudny sezon, w którym nie będzie już tak łatwo zaskoczyć rywali. Wszyscy już wiedzą, jak gra zespół Gasperiniego. Oczekiwania w stosunku do ćwierćfinalisty poprzedniej edycji Ligi Mistrzów również pójdą w górę. Presja ciążąca na Polaku też będzie większa niż w SPAL. Jednak szanse ma spore i jeśli kontuzje będą go omijać, to być może będziemy mieli kolejnego regularnie grającego reprezentanta w czołowej lidze Europy.
Zróbcie artykuł o fenomenalnie zmotywowanej w tym sezonie ekipie Bodo/Glimt!