Chelsea niedawno poniosła kolejną bolesną porażkę, tym razem przegrywając z Manchesterem United na własnym boisku 0:2 w rozgrywkach FA Cup. Kibice już zastanawiają się, kto powinien zostać następcą Maurizio Sarriego na stanowisku menedżera klubu ze Stamford Bridge.
Sarri w Chelsea
Początki pracy Włocha dawały kibicom przesłanki, by wierzyć, iż jest on w stanie skutecznie powalczyć o powrót na angielski tron. Pierwszą porażkę Chelsea poniosła bowiem dopiero w 13. kolejce Premier League, grając w derbach Londynu na Wembley z Tottenhamem. Mecz ten jednak pokazał brutalnie wszelkie braki „The Blues” i stał się swego rodzaju taktycznym wzorcem postępowania dla przyszłych rywali.
Widzieliśmy indywidualne błędy obrońców, jak i przewidywalny sposób konstruowania akcji. Piłkarze Pochettino nie mieli większych problemów z przerywaniem ataków Chelsea. Okazało się, że nawet tak klasowy gracz jak Eden Hazard staje się bezradny, gdy jest konsekwentnie i uważnie pilnowany. Naciskając głównego architekta właściwie wszystkich akcji drużyny, którym jest Jorginho, przyjezdnym brakuje płynności w grze. Co więcej, powstają wówczas luki w środku pola, których grający bliżej prawej strony boiska N’golo Kante nie jest w stanie sam zniwelować.
Pochettino stał się pierwowzorem dla późniejszych menedżerów mierzących się z Chelsea. Zaczęli oni kłaść nacisk wśród swoich piłkarzy, by wywierać presję na Jorginho. To stało się kluczowym czynnikiem dla osiągnięcia korzystnego rezultatu i uwidoczniło brak alternatywnego planu w trakcie spotkania. „Koguty” ukazały również stare niedoskonałości poszczególnych graczy. David Luiz sprawiał wrażenie równie odpowiedzialnego na boisku co 5-letnie dziecko w figloraju. Ruediger rywalizując z Sonem mógł „pochwalić się” dynamiką i zwrotnością kolosa rodyjskiego. Alonso za to byłby zapewne świetnym obrońcą, gdyby tylko potrafił… bronić.
Po niecałej godzinie gry gospodarze prowadzili 3:0. Jedyne, na co było stać ekipę Sarriego, to honorowy gol Giroud w końcówce spotkania. Ten mecz można śmiało uznać za początek problemów Włocha w Londynie, nawet pomimo późniejszej dosyć niespodziewanej wiktorii z mistrzem Anglii na Stamford Bridge.
Bieżące tygodnie to istna katorga dla kibiców Chelsea. W ostatnich trzech spotkaniach wyjazdowych ponieśli trzy porażki z bilansem bramkowym 0:12. Szczególnie kompromitacja 0:6 na Etihad Stadium spowodowała, iż większość już nie wierzy w „Sarriball”. Kibice dali upust swojemu niezadowoleniu podczas ostatniego meczu FA Cup, w którym Chelsea została wyeliminowana na swoim boisku przez Manchester United. Włoch, który z zawodu jest bankierem i nigdy nie grał profesjonalnie w piłkę, cieszy się coraz mniejszym zaufaniem fanów, zarządu oraz samych piłkarzy. W najbliższą niedzielę Chelsea zmierzy się ponownie z Manchesterem City, tym razem w finale Pucharu Ligi. Słychać opinie, iż jeśli Włoch nie zdobędzie trofeum, pożegna się z posadą.
Frank Lampard na starcie kariery trenerskiej
Frank Lampard to żywa legenda Chelsea. Z 209 bramkami jest najskuteczniejszym piłkarzem w historii klubu, co biorąc pod uwagę pozycję środkowego pomocnika, jest niespotykanym wyczynem. W maju 2018 roku zaczął karierę trenerską w Derby County występującym na zapleczu Premier League. Na razie jego największym sukcesem jest wyeliminowanie z Pucharu Ligi „Czerwonych Diabłów”. Gospodarzy na Old Trafford prowadził wówczas jeszcze sam Jose Mourinho. W następnej rundzie tych rozgrywek Lampard powrócił z „Baranami” na Stamford Bridge, gdzie po wyrównanym spotkaniu przegrali 2:3. Po rozegraniu 32 kolejek Derby zajmuje siódme miejsce w tabeli Championship. Traci jedynie dwa punkty do miejsca gwarantującego baraże o awans do Premier League.
W trakcie kariery piłkarskiej Frank Lampard grał pod skrzydłami wielu znakomitych menedżerów. Możliwość podpatrywania takich fachowców jak Mourinho, Ancelotti, Scolari czy Capello daje ogromny bagaż doświadczeń i przemyśleń na starcie trenerskiego fachu. To bez wątpienia stanowi ogromny atut w odpowiednim przygotowaniu do zawodu.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, iż swego czasu Lampard został ogłoszony najbardziej inteligentnym piłkarzem na świecie. Wynik ponad 150 IQ, osiągnięty podczas testów, sytuuje go w elitarnym gronie 0,1 % całej populacji. Dla porównania taki Albert Einstein miał IQ na poziomie 160.
Lampard za Sarriego już w tym sezonie?
Wyobraźmy sobie, co raczej nie jest takie nieprawdopodobne, że Sarri jednak przegrywa finał Pucharu Ligi z Pepem Guardiolą i zostaje zwolniony. Czy Lampard to właściwa osoba na jego następcę i nie byłoby to zbyt duże ryzyko dla zarządu? Czy sam Lampard powinien wówczas zgodzić się na taką propozycję? A jeśli tak, to czy już od razu przejmować klub czy może dopiero latem?
Trzeba wziąć pod uwagę różne okoliczności i warunki pracy. Zazwyczaj najlepiej przejmować zespół w okresie letnim, kiedy to trener ma czas na przygotowanie drużyny na obozie. Przypadki Zidane’a czy Kloppa pokazują jednak, że nie jest to regułą. Zidane szybko potrafił znaleźć wspólny język z szatnią. Już po pół roku zdobył puchar Ligi Mistrzów, by w kolejnych dwóch sezonach dołożyć kolejne dwa trofea w Champions League.
Klopp natomiast przybył na Anfield, zastępując Brendana Rodgersa i otrzymując ogromny kredyt zaufania. Pierwsze półrocze było swego rodzaju okresem przejściowym. Niemiec miał możliwość obserwacji graczy, by rozdzielić „śliwki robaczywki” od wartościowej reszty. Dano mu czas na swobodną realizację swojego pomysłu na klub. Jednym z efektów był chociażby osiągnięty w poprzednim sezonie finał Ligi Mistrzów. Mając jednak z tyłu głowy sposób zarządzania klubu ze Stamford Bridge w ostatnim czasie, byłoby naiwnym spodziewać się cierpliwości, jak to miało miejsce w Liverpoolu.
Niebieska rewolucja?
Przed Lampardem potencjalnie stałoby bardzo trudne zadanie. Dlaczego jednak miałby duże szanse na sukces? Po pierwsze zna klub od podszewki. Jest jedną z jego legend, niektórzy piłkarze mieli nawet przyjemność grać z nim na boisku. Wśród kibiców jest uwielbiany i mógłby liczyć na ogromny kredyt zaufania z ich strony. Jego powrót na stare śmieci zadziałałby jak swego rodzaju „katharsis” i nowy mocny bodziec dla graczy.
Najlepszym przykładem jest w ostatnim czasie Manchester United. Pod wodzą Solskjaera osiągają znakomite wyniki, a w drużynie znów widać entuzjazm i radość z gry w piłkę. Anglik powinien iść podobną drogą co Norweg. „Wieczny rezerwowy” śmiało postawił na młodego Anglika Marcusa Rashforda w miejsce zawodzącej gwiazdy Romelu Lukaku. Jedno z największych rozczarowań w okresie Mourinho, czyli Paul Pogba, nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stał się jednym z najlepszych piłkarzy całej ligi. Tego samego potrzebuje teraz Chelsea. Bez wątpienia warto dać poważną szansę utalentowanym wychowankom jak Hudson-Odoi czy Loftus-Cheek. Pokazali już w tym sezonie, że jeśli otrzymają możliwość regularnej gry, mogą stać się ważnymi ogniwami „The Blues”.
Lampard jako menedżer Derby County pokazuje, że nie boi sie stawiać na młodych. Podstawowymi obrońcami jednej z najskuteczniejszych defensyw w Championship są 20-letni Fikayo Tomori i 18-letni Jayden Bogle. W pomocy są za to zdolni Harry Wilson oraz Mason Mount, który nomen omen jest wypożyczony do końca sezonu z… Chelsea. Przyszły trener ekipy ze Stamford Bridge, która posiada wielu młodych i zdolnych wychowanków, powinien podążać drogą odmładzania składu oraz perspektywicznego spojrzenia na kadrę zespołu.
Wydaje się to na tyle sensownym kierunkiem działania, iż akademia londyńczyków jest uważana za jedną z najlepszych w całej Anglii. Po co na ławce chociażby taki Giroud, skoro znakomite recenzje zbiera młody Tammy Abraham wypożyczony w tym sezonie do Aston Villi? Ciekawym graczem jest również występujący do końca sezonu w Torino FC Ola Aina, który może grać na obu bokach defensywy.
Innym ważnym zadaniem byłoby znalezienie odpowiednich pozycji dla piłkarzy na boisku. N’Golo Kante to król odbiorów w środku pola, a nie rozgrywający czy skrzydłowy z genialną wrzutką w stylu Beckhama. Cesar Azpilicueta co prawda zaczynał jako prawy obrońca, ale po okresie pracy Conte wydaje się, że znacznie więcej może dać drużynie na środku defensywy. Hazard to urodzony skrzydłowy i pomysły z graniem nim jako fałszywą „dziewiątką” nie były udane.
W poszukiwaniu stabilizacji
Pamiętając wcale nie tak odległą historię oraz wyniki, jakie osiąga Chelsea z trenerami pojawiającymi się w klubie w trakcie rozgrywek, można śmiało sądzić, iż zmiana szkoleniowca, szczególnie na Franka Lamparda, przyniosłaby do końca sezonu znaczne efekty. Pytanie tylko co później? Czy stałby się dla Londynu tym, kim został Zidane dla Realu? Czy jednak w najlepszym razie podzieliłby los Roberto Di Matteo? Na ten moment trudno wyrokować.
Biorąc pod uwagę tendencje, jakie zauważamy we współczesnym futbolu (Solskjaer w Manchester United, Solari w Realu Madryt, Gattuso w Milanie), zdaje się, że i czas na Chelsea, by postawić na kogoś młodszego. Osobę, która zna klub od podszewki, identyfikuje się z nim i wykazuje potencjał, by stać się menedżerem z najwyższej półki. Do tego potrzeba jednak odwagi, zaufania i długofalowej polityki, czego w ostatnich latach w klubie nie można zauważyć. Kibicom „The Blues” nie pozostaje nic innego, jak wierzyć, że nastąpią w końcu sensowne zmiany w zarządzaniu, a ich twarzą zostanie jedna z ikon, jaką bez dwóch zdań jest właśnie Frank Lampard.