Angielska herbata: Norwich City – Braveheart futbolu


Kiedy mały bije dużego, czyli jak jedno zwycięstwo Norwich City może zmienić realia Premier League

17 września 2019 Angielska herbata: Norwich City – Braveheart futbolu
ilkka.fi

Uwielbiamy, gdy hierarchia w futbolu zostaje zachwiana. Gdy mniejszy niespodziewanie pokona większego. Momentalnie wzrasta zainteresowanie sensacyjnym wydarzeniem, a z zachwytu pieją eksperci oraz kibice niżej notowanego zespołu. Nie inaczej było w trakcie minionego weekendu. Norwich City, demonstrując niesamowite zaangażowanie i wylewając litry potu na murawie, niespodziewanie pokonało Manchester City. Czy postawa „The Canaries” zainspiruje pozostałe zespoły?


Udostępnij na Udostępnij na

Ponad trzy lata temu nie tylko cała Anglia żyła cudowną historią piłkarskiego kopciuszka, Leicester City. Mistrzowski tytuł dla „The Foxes” był anomalią, sensacją i pięknym zakończeniem cudownego snu. Odżyciem romantyzmu futbolu i haseł, że pieniądze nie zawsze grają. W kolejnych sezonach podobnych przypadków było mniej. Nie brakowało jednak historii, w których skazywany na pożarcie klub stawił czoło przeciwnościom i sensacyjnie spełnił marzenia. Wystarczy przytoczyć przykład Huddersfield Town.

„The Terriers” po awansie do Premier League mieli być typowym chłopcem do bicia. Zespołem, który porażki będzie kolekcjonował niczym filatelista znaczki pocztowe. Stało się inaczej, klub z John Smith’s Stadium zaszokował Anglię i dzięki olbrzymiemu zaangażowaniu zachował ligowy byt. W każdym spotkaniu Premier League liczne braki w sferze wyszkolenia technicznego i kreowania gry zastępował sercem i litrami potu pozostawionymi na murawie.

Waleczne serca – Norwich City

Zarówno Leicester City, jak i Huddersfield Town sensacyjnymi dokonaniami na zawsze zapisały się w historii Premier League. Drogą wyznaczoną przez poprzedników w obecnym sezonie wyruszyło także Norwich City. „The Canaries” po awansie do angielskiej ekstraklasy demonstrują wręcz bezczelną postawę w spotkaniach przeciwko znacznie wyżej notowanym rywalom. Podopieczni Daniela Farke, zamiast schować się za podwójną gardą, ustawić w bramce autobus, postawili się trzem najlepszym zespołom poprzedniej kampanii. I to nie wyprowadzając jeden czy dwa marne kontrataki w meczu, lecz zdobywając kolejne bramki oraz zmuszając rywali do największego wysiłku. Tym samym złamali hierarchię, która jak mogło się wcześniej wydawać, była od dawna ustalona.

W Premier League kluby spoza czołowej szóstki jakby z góry przyjęły, że w meczach ze znacznie wyżej notowanymi rywalami mają się wyłącznie bronić. Natomiast w spotkaniach z Manchesterem City czy Liverpoolem to już w ogóle czekać na jak najniższy wymiar kary, najczęściej przy tym nieudolnie ustawiając dwie linie obrony złożone ze wszystkich graczy na szesnastym i trzydziestym metrze od własnej bramki. To w najlepszym wypadku odkładało jedynie nieuniknione w czasie.

Dlatego postawa Norwich City w meczach z hegemonami angielskiej ekstraklasy jest tak zaskakująca i godna pochwały. „The Canaries” w przeciwieństwie do pozostałych zespołów spoza czołowej szóstki dążą do konfrontacji. Idą na wymianę ciosów i bez znaczenia dla zespołu Daniela Farke jest, czy grają z Chelsea czy Newcastle United. Niemiecki szkoleniowiec zaszczepił podopiecznym dryg do ofensywnej gry i świadomość, że w każdym meczu mogą sięgnąć po trzy punkty. W drużynie Norwich City próżno szukać strachu przed rywalem. Przeciwnie, jest odwaga, która była fundamentem ostatniej sensacji.

 „The Canaries” zmienią Premier League?

Przed spotkaniem z Manchesterem City nikt nie dawał większych szans „The Canaries” na zdobycie choćby jednego punktu. Żadne to zaskoczenie, gdyż kompletny zespół Pepa Guardioli mierzył się z beniaminkiem. „The Citizens” mieli rozstrzelać gospodarzy i szybko zapomnieć o całym spotkaniu. Norwich City jednak nie tylko postawiło się mistrzom Anglii, lecz także powalczyło o pełną pulę.

Daniel Farke odważył się rzucić rękawicę Pepowi Guardioli. Zrobił coś, co wielu szkoleniowcom nawet przez myśl nie przeszło. Nie kazał całemu zespołowi rozpaczliwie bronić własnej bramki od pierwszego do końcowego gwizdka, lecz dwóch graczy obarczył zadaniami stricte ofensywnymi. Dzięki temu Norwich City sprawnie wyprowadzało kontrataki, co w połączeniu z niefrasobliwością defensywy Manchesteru City dało efekt bramowy.

Po strzelonych bramkach „The Canaries” musieli jednak odeprzeć huraganowe ataki rywali. Pep Guardiola do gry desygnował wszystkich, którzy tylko potrafią kopać do przodu. I tu bardziej niż skuteczność trzeba pochwalić zaangażowanie zawodników Daniela Farke. Norwich City broniło, jakby mecz z „The Citizens” przesądzał o losach utrzymania w angielskiej ekstraklasie. „The Canaries” bronili, jakby jutra nie było.

Za litry potu i serce pozostawione na murawie otrzymali nagrodę w postaci sensacyjnego zwycięstwa. Pokazali, że można. Pokazali, że mniejszy nie zawsze musi być dostarczycielem punktów dla większego. Oby tylko pozostałe niżej notowane zespoły poszły drogą wyznaczoną przez graczy Norwich City. Premier League stanie się atrakcyjniejsza, bo przecież uwielbiamy, gdy hierarchia w futbolu zostaje zachwiana. Gdy mniejszy niespodziewanie pokona większego, powodując niespodziankę.

Mniej istotne, ale też ciekawe:

  • W Chelsea dalej żyje młodość. Młodzi gniewni Franka Lamparda, którzy nadal głodni są zwycięstw i sukcesów, w każdym meczu urządzają wraz z rywalami prawdziwą strzelaninę. Najlepszą obroną jest podobno atak, lecz ciekawe, czy idąc za każdym razem na wymianę ciosów „The Blues”, w końcu nie skończą na deskach. Egzamin dojrzałości dla młodzieży ze Stamford Bridge już w niedzielę, gdy do Londynu zawita Liverpool.
  • Wspomniany Liverpool nadal znajduje się natomiast w krainie marzeń i szczęścia. „The Reds” po pięciu kolejkach prowadzą w tabeli Premier League z pięciopunktową przewagą nad Manchesterem City. W realiach Premier League nie jest to wielka zaliczka, ale dobry start jest podobno wiele wart. Liverpool w fotelu lidera rozsiadł się z kompletem zwycięstw na koncie. Mimo samego początku sezonu presja szybko została zrzucona na zespół Pepa Guardioli.
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze