Po zmianie barw narodowych przez Declana Rice'a w Irlandii zawrzało. Decyzja zawodnika o reprezentowaniu Anglii wzbudziła liczne kontrowersje i wzburzenie kibiców z Zielonej Wyspy. Nieoczekiwanie kilka miesięcy później pojawiła się jednak szansa na rewanż. James Maddison nadal nie zadebiutował w angielskiej kadrze, rozważając możliwość reprezentowania Irlandii. Cała sytuacja wygląda jednak tylko na misterny plan zawodnika, by zagrać w kadrze Garetha Southgate'a.
Posiadanie podwójnego obywatelstwa przez zawodników to w obecnym futbolu żadna nowość. Na Wyspach jest to wręcz powszechne. Z racji przodków zamieszkujących tereny Irlandii, Szkocji czy Walii wielu Anglików dysponuje podwójnym obywatelstwem. To duży atut. W wielu przypadkach pozwalający na swoisty wybór reprezentacji, którą zawodnik chce reprezentować. Oczywiście, głównie w przypadku najzdolniejszych graczy. Piłkarzy, o których toczy się zażarta rywalizacja. Na Wyspach między krajami składowymi Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz znajdującej się na północy Irlandii.
Najbardziej obiecujący gracze najczęściej są kuszeni przez przedstawicieli obu reprezentacji, w których mogą występować. To, że dotychczas na poziomie młodzieżowym bronili barw jednego kraju, nie ma większego znaczenia. Po występie w meczu o punkty w seniorskiej reprezentacji drugiego, według zasad FIFA, przykładowo Irlandczyk staje się Anglikiem albo na odwrót. Dlatego przepisy światowej federacji wzbudzają kontrowersje. Tym bardziej, że tę patologię wykorzystują praktycznie wszyscy. Reprezentacje? Tak, powoływanie młodziutkich zawodników i desygnowanie na kilka minut w spotkaniu o punkty to rzecz powszechna. Ben Woodburn w kadrze Walii zadebiutował w wieku 17 lat. W dużej mierze dlatego, by utalentowanego gracza nie podebrała Anglia.
James Maddison – zręczny manipulator?
Pewną nowością jest wykorzystywanie regulacji FIFA przez zawodników. Szeroko komentowanym przypadkiem w marcu obecnego roku było zachowanie Declana Rice’a. Mimo występów w irlandzkiej kadrze w spotkaniach towarzyskich zmienił narodowe barwy na angielskie. Na Zielonej Wyspie zawrzało i słusznie. Deklaracje zawodnika, że ma w sercu oba kraje nie pomogły. Jednak ku uciesze kibiców z Irlandii pojawiła się możliwość rewanżu. James Maddison, który nadal nie zadebiutował w angielskiej kadrze według medialnych doniesień miał rozważać występy dla kadry „The Boys in Green”.
Co istotne, cała sprawa została nagłośniona kilka dni przed rozesłaniem powołań przez Garetha Southgate’a na wrześniowe mecze reprezentacji Anglii. FAI (irlandzki związek piłkarski) według medialnych doniesień miał już rozpocząć wstępne działania mające na celu ostateczne przekonanie zawodnika. Na Zielonej Wyspie kwestia pozyskania gracza cieszyła się sporym zainteresowaniem. James Maddison byłby dla zespołu Micka McCarthy’ego dużym wzmocnieniem. „Byłby” – to właściwe określenie. Dlatego, że kilka dni po opublikowaniu prasowych doniesień na temat całego zamieszania James Maddison otrzymał powołanie do angielskiej kadry. Warto zaznaczyć, że drugie w karierze (poprzednie w październiku zeszłego roku, lecz nie zagrał ani sekundy).
Tym razem szansa na debiut jakby się jednak zwiększyła. Wizja gracza Leicester City przywdziewającego irlandzkie barwy najprawdopodobniej podziała na Garetha Southgate’a. W sobotnim spotkaniu przeciwko Bułgarii James Maddison nie wystąpił. W dzisiejszym meczu z Kosowem debiut zawodnika najprawdopodobniej stanie się jednak faktem.
Zręczna manipulacja sprawi, że zawodnik Leicester City osiągnie cel. James Maddison zadebiutuje w angielskiej kadrze udowadniając po raz kolejny smutną prawdę. Prawdę o tym, że obecnym futbolem rządzą zawodnicy. Już nie tylko na poziomie klubowym wymuszając transfery czy kontakty z większą ilością zer. Forsują także otrzymywanie powołań do reprezentacji.
Absolutely delighted to say the least. Grateful for the call up to the @england squad.🏴❤️⚽️ pic.twitter.com/eaeKhrstJi
— James Maddison (@Madders10) August 29, 2019
Oczywiście cała sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby James Maddison był po prostu zawodnikiem przeciętnym. Na nieszczęście dla irlandzkiej kadry, która zostanie zrobiona w balona po raz kolejny, gracz Leicester City ma papiery na wielkie granie. Granie na poziomie najwyższym z najwyższych. To zaboli kibiców z Zielonej Wyspy jeszcze bardziej niż utrata Declana Rice’a. A do zawodnika Leicester City zostanie przypięta łatka, o której Anglicy zapewne szybko zapomną, lecz Irlandczycy będą pamiętać. Łatka gracza, który debiut w kadrze „Sons of Albion” w dużej mierze wymusił pozakulisowym działaniami, a nie tylko wysoką dyspozycją.
Mniej istotne, ale też ciekawe:
- W eliminacjach do mistrzostw Europy rozstrzelał się Raheem Sterling. Atakujący Manchesteru City w trzech spotkaniach zanotował pięć trafień oraz dołożył trzy asysty. Angielskie media pieją z zachwytu nad grą filigranowego snajpera i mają rację. W ostatnich latach Raheem Sterling przeszedł wielką przemianę z obiecującego gracza do prawdziwej gwiazdy futbolu. Zachwyca już nie tylko motoryką, lecz świetnymi statystykami. W podopiecznym Pepa Guardioli coraz więcej ekspertów widzi przyszłego lidera angielskiej kadry. To duża nobilitacja, ale też niemała presja. Tym bardziej, że w Anglii nie tylko łaska kibiców na pstrym koniu jeździ.
- Po dwóch wrześniowych porażkach Szkocji w eliminacjach mistrzostw Europy fala krytyki została skierowana w stronę Andrew Robertsona. Podopieczni Steve’a Clarke’a mają już jedynie iluzoryczne szanse na awans, za co winiony jest w przeważającej mierze zawodnik Liverpoolu. Ktoś kozłem ofiarnym zostać musiał. Padło na kapitana kadry, lecz słaba postawa Andrew Robertsona w reprezentacji to tylko wierzchołek góry lodowej problemów szkockiej reprezentacji.