Dwadzieścia jeden lat oczekiwania, później cichy awans, bez pompy. Więcej mówiono o maleńkim Gazelec, także o powrocie Troyes do elity. Tymczasem to właśnie Angers SCO, klub z Kraju Loary, odpalił najmocniej z beniaminków i zaskakuje swoją skutecznością. Powinniśmy się dziwić?
Angers we Francji absolutnie nie jest klubem anonimowym. Niemal stuletnia historia, 23 sezony spędzone na najwyższym szczeblu ligowym. Ostatnimi czasy „Les scoïstes” mogli być nieco zapomniani, nieco zakurzeni – czekali na powrót do elity od 1994 roku. Wartym podkreślenia pozostaje fakt, że klub był na awans absolutnie gotowy pod względem organizacyjnym – miło widzieć tak poukładanego beniaminka.
W 2011 roku prezesem zostaje Saïd Chabane i rozpoczyna budowę nowego ośrodka treningowego oraz siedziby klubu tak, aby w razie awansu Angers nie musiało wstydzić się bazy. I istotnie, nie musi. Kameralny, niespełna dwudziestotysięczny stadion, dobra baza, szkółka młodzieżowa – wszystko funkcjonuje tak, jak powinno. Co ważne, odkąd prezesem jest Chabane, nie zmienia się sztab szkoleniowy. W 2011 roku funkcję pierwszego trenera powierzono człowiekowi, który od sześciu lat opiekował się zespołem rezerw – mowa o Staphanie Moulinie. 11, 5, 9. i w końcu 3. miejsce dające upragniony awans. Mimo pełnej stabilizacji od początku mówiono, że Angers może jedynie walczyć o utrzymanie, z beniaminków większe szanse od początku dawano Troyes.
Po sześciu kolejkach – trzy zwycięstwa, dwa remisy i porażka. Kto by przypuszczał, że małe Angers tak pięknie przywita się z Ligue 1? Pisząc ten artykuł w dzień meczu z drugą rewelacją – byłym klubem Grzegorza Krychowiaka, z siedzibą w Reims, drużyną z identycznym bilansem zwycięstw, remisów i porażek – chcemy zobaczyć spotkanie otwarte, pełne typowego dla beniaminka radosnego futbolu. Lepiej jednak nie przejeść się oczekiwaniami – Angers to jednak mistrz minimalizmu – przeciętnie zdobywa minimalnie ponad jedną bramkę na mecz, traci trochę ponad połowę gola. 1:0 to coś, do czego przyzwyczajają się kibice SCO.
Kto w zespole znad Loary błyszczy najjaśniejszym blaskiem? Głównie zawodnicy doświadczeni, tacy jak Ludovic Butelle – 32-letni bramkarz, przed laty zmiennik Santiago Canizaresa w Valencii; Cheikh N’Doye – skuteczny defensywny pomocnik o posturze wieżowca czy inny gracz środka pola, Thomas Mangani. Bardzo ciekawym zawodnikiem, jednym z najmłodszych (25 lat, wcale nie żółtodziób) i zbierającym pierwsze szlify w Ligue 1 jest reprezentant… Laosu – Billy Ketkeophomphone. Szybki, nieco chaotyczny w swojej grze skrzydłowy pewnie dość szybko stanie się najlepszym piłkarzem w historii reprezentowanego przez siebie kraju (Billy urodził się we Francji).
Nie ma wielkich gwiazd, nie zobaczysz w jej grze technicznych fajerwerków. Angers to jednak drużyna wzbudzająca niemałą sympatię. Patrząc na tych gości, widzisz grupę piłkarzy wiedzących, po co wychodzą na boisko, nie bojących się wyzwania, jakim jest gra w Ligue 1. Nie utrzymają zapewne tak wysokiego miejsca przez długi czas, ale też nie wyglądają na kogoś, kto miałby zamiar spadać w tym roku z ligi. Jeśli klub dalej stawiał będzie na rozwój, powinien szybko osiągnąć status typowego średniaka, podobnego do jego najbliższego rywala z Reims. Na powtórzenie największego sukcesu w historii, a więc gry w europejskich pucharach po znakomitym czwartym miejscu w sezonie 1971/1972, szybko się nie zanosi. Kibice szanują jednak i to, co już się udało osiągnąć. Nie można się przecież przejmować życiem, mieszkając w tak pięknym miejscu.