Adrian Ramos – dortmundzki talizman w ataku


22 kwietnia 2016 Adrian Ramos – dortmundzki talizman w ataku
nuevoestadio.com

Jeżeli strzelasz w sezonie 16 bramek i przychodzisz jako następca Roberta Lewandowskiego, jedno jest pewne – presja towarzysząca twoim występom będzie ogromna. Przez wiele miesięcy nie radził sobie z nią Adrian Ramos. Kolumbijczyk w ostatnich tygodniach wrócił jednak do piłkarskiego świata żywych i jego bramki dały kilka nieocenionych punktów Borussii Dortmund.


Udostępnij na Udostępnij na

– Adrian jest jednym z najlepszych napastników w lidze niemieckiej. Myślę, że wkomponuje się do koncepcji naszego zespołu – w takim tonie wypowiedział wiosną 2014 roku się dyrektor sportowy dortmundczyków Michael Zorc. Miał prawo tak mówić, bo liczby rosłego snajpera mogły zachwycić nawet największego malkontenta.

Występy Ramosa w Niemczech (rozgrywki ligowe):

– sezon 2009/2010 (Hertha Berlin; 29 meczów i 10 goli w Bundeslidze; ostatecznie spadek zespołu do 2. Bundesligi w składzie również z m.in. Łukaszem Piszczkiem)

– sezon 2010/2011 (Hertha; 33 mecze i 15 goli w 2. Bundeslidze; awans berlińczyków do Bundesligi)

– sezon 2011/2012 (Hertha; 31 meczów i 6 goli w Bundeslidze; po barażach z Fortuną ostatecznie drugi spadek na przestrzeni dwóch lat)

– sezon 2012/2013 (Hertha; 32 mecze i 11 goli w 2. Bundeslidze; awans do elity)

– sezon 2013/2014 (Hertha; 32 mecze i 16 goli w Bundeslidze; 11. miejsce na koniec sezonu)

– sezon 2014/2015 (Borussia D.; 18 meczów i 2 gole; 7. miejsce na koniec rozgrywek)

Jak pokazują statystyki, tylko w jednym sezonie w stołecznym klubie nie udało mu się dobić przynajmniej do granicy 10 bramek. W Dortmundzie szło jednak jak po grudzie, choć początki były bardzo obiecujące. Już we wrześniu 2014 roku miał na koncie dwie bramki w lidze, potem, co pokazaliśmy wyżej, ani razu nie trafił w Bundeslidze, a jedyne gole, które zapisał później w sezonie 2014/2015, były zdobyte w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Nic dziwnego, że prasa wielokrotnie wypychała go z zespołu „Żółto-czarnych”. Czarę goryczy przelała dodatkowo kontuzja kostki, której nabawił się pod koniec kwietnia, w wyniku czego wypadł na ostatnie kolejki, a dodatkowo nie pojechał na Copa America.

https://www.youtube.com/watch?v=r9GxZyNoGOU

Oto pierwszy gol Adriana Ramosa w Lidze Mistrzów. Październik 2014 roku i mecz w Brukseli z Anderlechtem

Tuchel = nowe rozdanie

Nadzieją dla Ramosa mogła być zmiana trenera. Stery w dortmundzkiej machinie objął Thomas Tuchel, który kilka lat temu chciał mieć w swoich szeregach rosłego Latynosa, kiedy prowadził Mainz, a latem zeszłego roku postanowił także dać mu szansę odbudować się. Cały czas bardzo mocno w jego umiejętności wierzyli działacze Borussii, powtarzając jak mantra: – Gdyby nie jego umiejętności, nie pozyskalibyśmy go z Herthy.

Scenariusz zaczął się jednak powtarzać. Zdobył co prawda pod koniec sierpnia gola w niezwykle ważnym dla niego meczu z Herthą (Ramos przy wielu okazjach powtarza, że Hertha to jest zespół, który cały czas ma w sercu), ale koniec końców roszada na stanowisku trenera sytuacji Ramosa nie zmieniła. Musiał on przesiadywać na ławce rezerwowych i obserwować, jak szaleje Pierre-Emerick Aubameyang, który strzelał niczym karabin maszynowy, dzięki czemu coraz śmielej prowadził niedawnego finalistę Ligi Mistrzów w kierunku czołówki tabeli.

Jaki więc był kluczowy moment odwracający o kilkanaście stopni karierę byłego snajpera Herthy? Chyba śmiało można zaryzykować, że lutowy mecz z Hoffenheim, mecz, który przez trzy czwarte czasu był dla dortmundczyków prawdziwym cierpieniem. Piorunująca końcówka dała ostatecznie zwycięstwo 3:1, a wisienką na torcie była asysta Łukasza Piszczka, który ledwo dogonił piłkę tuż przy linii końcowej, ale mimo wszystko zdołał ją nagrać na nos do Kolumbijczyka. Temu nie pozostało nic innego, jak wykonać wyrok, strzelić bramkę wówczas na 2:1 i przypomnieć wszystkim obserwatorom, dlaczego kilka lat temu uważano go za mistrza gry głową.

Skrót meczu Borussia – Hoffenheim. Dla wszystkich, którzy chcą podelektować się jeszcze raz asystą Piszczka i golem Kolumbijczyka

Od tamtej pory był albo piłkarzem składu wyjściowego (jak m.in. przed meczami w Lidze Europy czy przed meczem z Bayernem, kiedy Tuchel oszczędzał najważniejszych graczy), albo wchodził regularnie z ławki rezerwowych (jak z Mainz, Werderem czy Bayernem). Ostatnie tygodnie były bardzo udane. Ramos nie gra może tak efektownie jak jego partnerzy, ale swoje zadania wykonuje wręcz po mistrzowsku. Od wspomnianego wcześniej meczu z Hoffenheim trafił pięć razy.

Efektywność potwierdzają także statystyki. Oto jedna z nich: na strzelenie ośmiu goli w trwającej kampanii Ramos potrzebował zaledwie 589 minut (co daje mu imponującą średnią jednej bramki co 73,62 minuty). Spójrzcie na grafikę, która zobrazuje, jak pod tym względem prezentowały się poprzednie sezony.

W ślad za ogromną poprawą bramkowej statystyki nie poszła jednak średnia liczba oddanych strzałów na bramkę w meczu. Podczas pierwszego sezonu w Borussii oddał średnio 1,1 strzału na spotkanie, w tym… 1,2 (!). To też udowadnia, że jeżeli w ostatnim czasie obrońcy stracą z radaru wychowanka Ameriki Cali, niemal na pewno skończy się to utratą bramki, o czym przekonali się chociażby zawodnicy Werderu Brema.

Wszystko to sprawia, że nasz bohater ponownie stał się postrachem obrońców ligowych. Jedno jest pewne. Na wypadek odejścia Pierre’a-Emericka Aubameyanga, którym już interesują się topowe kluby, „Żółto-czarni” mają solidne zabezpieczenie z przodu i w przypadku utrzymania dyspozycji gwarant kilku, kilkunastu bramek w sezonie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze