W sobotę Adrian Kapralik rozegra najprawdopodobniej swój ostatni mecz w koszulce Górnika Zabrze. Wypożyczenie z Żyliny dobiega końca, a zatrzymanie skrzydłowego przy Roosevelta może być misją z gatunku tych w teorii niewykonalnych. Słowacki klub będzie chciał go teraz sprzedać za konkretne pieniądze. Zabrzanie na taki wydatek zaś pozwolić sobie zwyczajnie nie mogą, przynajmniej na razie.
– Byłem za sprzedażą Yokoty, bo dwa miliony to dobry pieniądz dla nas, a mamy Kapralika, którego przesunę z powrotem na prawą stronę, i może zalepimy tę stratę bez większego bólu – tłumaczył trener Jan Urban w rozmowie z portalem Goal.pl, przeprowadzonej w trakcie zimowego obozu przygotowawczego (już po transferze Japończyka do Gent).
Wówczas słowa te traktowaliśmy z pewnym dystansem. Kapralik po rundzie jesiennej ekstraklasy miał na swoim koncie tylko dwie bramki i jedną asystę, a mecze często zaczynał na ławce rezerwowych. Szkoleniowiec Górnika jak zwykle miał jednak nosa. Słowak z drzwiami wszedł w wiosenne zmagania i znacznie poprawił swoje statystyki.
Po Wielkich Derbach Śląska nieco przygasł, ale całościowo jego wypożyczenie trzeba ocenić chyba pozytywnie – to najlepszy strzelec „Trójkolorowych” w tym sezonie, ex aequo ze wspomnianym wcześniej Yokotą.
Beneficjent problemów w Żylinie
Gdy Kapralik przychodził na wypożyczenie do Górnika, dla większości kibiców był raczej anonimowy. Wszyscy wiedzieli co prawda, że przychodzi z Żyliny, gra w młodzieżowej reprezentacji i ma potencjał. A jak w ogóle przebił się do pierwszego zespołu siedmiokrotnego mistrza Słowacji?
– Wejście do ligi słowackiej miał bardzo ciche. Zwłaszcza że w tamtym czasie była pandemia, a Żylinie groziło nawet bankructwo. Odeszli wszyscy starsi zawodnicy. Pavel Stano był zmuszony grać tylko piłkarzami z akademii. Średni wiek drużyny w tamtym czasie to zaledwie 21 lat – wspomina Rafał Drwal, który na co dzień uważnie śledzi rozgrywki piłkarskie na Słowacji.
W tamtejszej ekstraklasie Kapralik zagrał w niespełna stu spotkaniach, wykręcając całkiem niezłe liczby. – Potrzebował większej rywalizacji. W Żylinie był jednym z najlepszych w ostatnich latach i potrzebował zmiany. Górnik był wytrwały i widział w skrzydłowym potencjał. Duży udział w tym miał także Lukas Podolski. Mówi się, że kiedyś chciał go nasz mistrz Slovan Bratysława, ale był za drogi – z uśmiechem mówi nam Tomas Kotlarik, reporter słowackiej telewizji RTVS.
– Na Słowacji wyróżniał się niesamowitą szybkością, sprintem na poziomie 34-36 km/h. W Żylinie stał się utalentowanym skrzydłowym, mocnym w walkach jeden na jeden. Robił liczby. W zeszłym sezonie strzelił dziesięć goli i miał siedem asyst. Jest zawodnikiem, który czasami musi wykazać się większą cierpliwością w wykańczaniu akcji. Zdecydowanie poprawił się psychicznie, jest inteligentnym zawodnikiem – dodaje.
„Adrian Kapralik był już u nas w zeszytach od dłuższego czasu”
Kiedy pojawił się temat młodego zawodnika ze Słowacji w Górniku Zabrze? O to zapytaliśmy szefa skautingu w klubie z Roosevelta. – Obserwujemy całą Żylinę. Niestety nie było nas stać na wykup tego zawodnika. Rozważaliśmy różne opcje, w tym wypożyczenie na sezon z zapisem o prowizji z ewentualnego transferu, na które ostatecznie się zdecydowaliśmy.
Udało się, w czym dużą zasługa Łukasza Milika, byłego dyrektora sportowego Górnika. To nie jest tak, że obserwowaliśmy tam tylko jednego zawodnika, ale całą ligę słowacką, czeską. Musimy to robić. Kapralik był już u nas w zeszytach od dłuższego czasu. Broniły go liczby. Trudno go było nie zauważyć – przekonuje Roman Kaczorek.
Skrzydłowy jest niezwykle szybki, o czym błyskawicznie zdążyli przekonać się obrońcy ekstraklasowych drużyn. Wraz z Ennalim stworzył duet nie do zatrzymania. – Głównie takich atutów szukamy. Szybkość jest widowiskowa, jeśli podeprze się ją bramkami i asystami, to taki zawodnik jest w cenie – zauważa Kaczorek.
W ostatnich kilkunastu latach w społeczności piłkarskiej utrwalił się pewien stereotyp, że jeśli do polskiego klubu trafia zawodnik ze Słowacji, to zwykle jest już doświadczony i zwykle po drugiej stronie rzeki. To desperacka próba szukania doświadczenia? Bynajmniej nie twierdzi tak szef skautingu Górnika. – Myślę, że każdy klub w Polsce chciałby młodego, dobrego zawodnika ze Słowacji. Wiąże się to jednak z kosztami. Młody Polak, który gra regularnie w ekstraklasie, także ma swoją wartość. Błędne jest myślenie, że chodzi tutaj o poszukiwanie doświadczenia. Patrzmy pod kątem finansowym, zawodnicy starsi są bardziej dostępni.
Tutaj udało nam się dogadać. Nie jest żadną tajemnicą, że Żylina na początku nie była zadowolona, bo spodziewała się, że Adrian od początku będzie jednym z najważniejszych piłkarzy w drużynie. Ale to już jest temat zamknięty.
Musiał poprawić elementy swojej gry w defensywie. Przez to na początku koncentrował się na lepszym wykonywaniu zadań defensywnych kosztem ofensywy. Musiało to troszkę potrwać. A finał jest taki, że Adrian Kapralik stał się lepszym piłkarzem. Żylina na pewno jest dziś zadowolona, tak samo my – mówi.
Ostoja młodzieżowej reprezentacji
21-letni piłkarz regularnie występuje w młodzieżowej reprezentacji Słowacji. W swojej kategorii wiekowej rozegrał już dwucyfrową liczbę spotkań. Statystyki? Całkiem solidne – strzelił sześć bramek. W marcu zrobiło się o nim głośno, bo trafił do siatki Hiszpanów, czyli jednej z najlepszych młodzieżowych drużyn w Europie.
Gol Adriana Kapralika w wygranym meczu młodzieżówki Słowacji z rówieśnikami z Hiszpaniipic.twitter.com/KmhKf1wdM0
— BuckarooBanzai (@Buckarobanza) March 22, 2024
– Adrian to świetny zawodnik z dużym potencjałem, co udowodnił także w młodzieżowej kadrze narodowej, będąc jej ważną częścią. Kapralik jest także interesującym zawodnikiem pod kątem przyszłości w pierwszej reprezentacji, ponieważ wie, jak strzelać gole, stwarzać zagrożenie w polu karnym, grać jeden na jeden i czytać grę.
Jeśli wyróżnia się na tle kolegów z drużyny młodzieżowej, to myślę, że tak. Słowacja ma kilku utalentowanych chłopaków, ale na swojej pozycji jest moim zdaniem najlepszy w swojej kategorii wiekowej. A ma jeszcze sporo miejsca na rozwój – twierdzi Jan Jasenka ze Sport.sk.
Kapralik na Euro nie jedzie, ale pierwsza reprezentacja jeszcze się o niego upomni
Adrian Kapralik zaliczył już debiut w dorosłej reprezentacji Słowacji. Miało to miejsce przed dwoma laty, w meczu towarzyskim z Chile, przy okazji pożegnania w drużynie narodowej Marka Hamsika. Młody zawodnik pojawił się na boisku jednak na zaledwie kilkadziesiąt sekund.
– Trafił do kadry A dzięki Francesco Calzonie, który lubi pracować z młodymi zawodnikami, a także szuka nowych twarzy. W tym czasie Kapralik był w naprawdę dobrej formie w Żylinie i dlatego selekcjoner powołał go do kadry narodowej.
Teraz w drużynie są wyjątkowo utalentowani Tomas Suslov z Hellasu Werona i Ivan Schranz z Slavii Praga, więc na Kapralika czeka ogromna konkurencja – uważa Jan Jasenka. Niemniej „Kapo” znalazł się w szerokiej kadrze Słowacji na zgrupowanie przed turniejem w Niemczech.
Rano informacja o powołaniu do reprezentacji na czerwcowe zgrupowanie, a teraz przełamanie i pierwszy gol w lidze od 16 marca.
Adrian Kapralik, proszę państwa!
Statystyki w tym sezonie: 7⚽, 2🅰️
(Najlepszy strzelec Górnika, ex aequo z Yokotą).#GÓRPUN #ŻabskiTwitter
— Dawid Dreszer (@dresiu04) May 17, 2024
– Do Niemiec pojadą głównie zawodnicy, którzy odnieśli sukces w kwalifikacjach. Sam Adrian Kapralik na początku roku powiedział, że szanse na wyjazd są niewielkie.
Może zagrać za to na młodzieżowych mistrzostwach Europy na Słowacji za rok, w których wystartować będą mogli zawodnicy urodzeni 1 stycznia 2002 roku i młodsi. To szansa, aby pokazać się przed Europą, ponieważ trener Jaroslav Kentos potrafi dobrze z niego korzystać, przez co Kapralik jest jednym z wyróżniających się zawodników w młodzieżowej reprezentacji – mówi Tomas Kotlarik.
Co zrobi Górnik? Co zrobi Żylina?
Słowak trafił na wypożyczenie do Górnika latem ubiegłego roku. Jak wspomniał Roman Kaczorek, klubu nie było stać wówczas na transfer definitywny. Teraz cena podskoczyła jeszcze bardziej. Wydaje się zatem, że szanse Górnika na zatrzymanie Kapralika po sezonie są niewielkie, nawet pomimo spieniężenia zimą Yokoty.
Jan Urban na którejś z pomeczowych konferencji zauważył, że Kapralik mógłby dalej grać przy Roosevelta, jeśli Żylina latem nie dostanie satysfakcjonującej oferty i znowu będzie skłonna go wypożyczyć. Trudno jednak wyobrazić sobie taki scenariusz.
W umowie wypożyczenia Kapralika istnieje jednak zapis, że na Roosevelta trafi prowizja od jego następnego transferu. – Żylina będzie go chciała sprzedać, ponieważ klub tak działa i trzeba sprowadzić na to miejsce innego utalentowanego zawodnika z akademii. Klub będzie chciał sprzedać Kapralika szczególnie teraz, po jego pobycie w Górniku, w którym robi naprawdę dobrą robotę.
Mogę sobie wyobrazić, że pójdzie gdzieś wyżej, ponieważ jego cena rynkowa będzie rosła w miarę kolejnych swoich występów – mówi Jan Jasenka, jeden ze słowackich ekspertów. – Żylina żyje ze sprzedaży swoich młodych talentów do różnych lig w Europie. Wszystko z racji tego, że nie ma na Słowacji tak wielkich pieniędzy z praw telewizyjnych jak w polskiej ekstraklasie. Wypożyczenie naturalnie wiąże się z późniejsza sprzedażą Kapralika – wtóruje Rafał Drwal.
***
O ile nie nastąpi jakiś nagły zwrot akcji latem, Kapralik w Szczecinie rozegra swój ostatni mecz w barwach Górnika. Wypożyczenie do polskiego klubu było dla niego okresem solidnym, który sprawił, że jego nazwisko trafiło do notesu niejednego skauta. Sam zawodnik ma jeszcze sporo do poprawy, co oczywiste, szczególnie jeśli chodzi o wahania formy i wykorzystywanie sytuacji. To jednak piekielnie szybki skrzydłowy, który ma dopiero 21-lat i jest ostoją młodzieżowej reprezentacji – łakomy kąsek.
Statystyki Adriana Kapralika w Górniku Zabrze (przed ostatnią kolejką PKO BP Ekstraklasy):
- 29 meczów (23 w wyjściowym składzie – średnio 69 minut na spotkanie);
- 7 bramek (gol średnio co 285 minut);
- 2 asysty;
- oczekiwane gole na poziomie 7,27;
- 41 strzałów (21 celnych);
- 16 kluczowych podań.
[dane z oficjalnej strony PKO BP Ekstraklasy]