Jesienią 2022 roku wraz z Victorią Pilzno dzielnie walczył przeciwko FC Barcelona w Lidze Mistrzów. Jutro najpewniej Adam Vlkanova zasili szeregi chorzowskiego Ruchu. Jak na polskie warunki to naprawdę duży transfer, szczególnie że dokonuje go beniaminek ekstraklasy. Aspiracje związane z utrzymaniem wymagają jednak takich kroków. I choć zawodnik wykazuje pewne defekty, zwłaszcza w temacie dyscypliny, to ma predyspozycje, by stać się nową gwiazdą ligi.
Adam Vlkanova urodził się i wychował w czeskiej miejscowości Hradec Kralove. To właśnie w drużynach z tego miasteczka stawiał swoje pierwsze kroki w futbolu, a i jako profesjonalny już piłkarz przez długi czas był z nimi związany. Teraz, po raz pierwszy w karierze, opuszcza rodzimy kraj – wybór padł na północno-wschodniego sąsiada, czyli Polskę.
Lepiej późno niż wcale
Na swoją pierwszą zagraniczną przygodę piłkarską Adam Vlkanova czekał blisko 30 lat. Lepiej jednak późno niż wcale. I choć w czołowych europejskich rozrywkach już go raczej nie zobaczymy, to ma okazję, żeby pokazać się szerszej publiczności niż tylko czeska.
– Dwa lata temu mówiło się już o ostatnim gwizdku na zaimponowanie wielkim czeskim klubom. Adam Vlkanova miał wówczas 27 lat. Jego przenosiny praktycznie po sąsiedzku na Górny Śląsk do Polski nie są specjalnym zaskoczeniem. Pytanie: dlaczego tak późno? Dlaczego wokół niego taki mały ruch, że zgłasza się klub z Chorzowa, który jest dla niego najlepszą opcją na powrót do wysokiej formy?
Co by nie mówić o jego wadach, potrafi się piłkarsko obronić, a dowody są. Latem 2022 roku głęboko w kuluarach przewijały się informacje, iż ofensywny pomocnik może wylecieć nawet za ocean, do MLS, a Hradec Kralove było skłonne sprzedać go za milion euro. Jednym z zainteresowanych była Philladelphia Union. Na słowach się skończyło – wspomina Karol Żuradzki z „Fotbalový Ráj”, polskiego profilu o piłce w Republice Czeskiej.
Jak trafił do czołowego klubu w Czechach?
Vlkanova większość swojej dotychczasowej kariery spędził w klubie z Hradca Kralove, średniaku czeskiej piłki. Jak zatem trafił do krajowego potentata, Victorii Pilzno, która sześciokrotnie zdobywała mistrzostwo rozgrywek za naszą południową granicą?
Ano zasłynął swoimi występami w sezonie 2021/2022, kiedy o mały włos nie uzbierał double-double na swoim koncie. – Victorię przekonał głównie poprzez swoją produktywność i regularną, dobrą grę w ówczesnym beniaminku ligi czeskiej. Liczby się zgadzały. Fakt, iż był już wcześniej monitorowany przez klub z zachodnich Czech oraz poniekąd ocena trenera Miroslava Koubka, bardzo dobrze znanego w Pilźnie, doprowadziły do finalizacji. Zaznaczmy, że Vlkanova znajdował się również na celowniku włodarzy Sparty Praga. Konkretnych rozmów jednak zabrakło – obrazuje Karol Żuradzki.
Adam Vlkanova, piłkarz, który przerasta Hradec Kralove. pic.twitter.com/UkLpUS7dxE
— Grzegorz Rudynek (@GRUdynek) August 30, 2019
„Posiada cechy piłkarza kreatywnego”
Na papierze Adam Vlkanova jest ofensywnym pomocnikiem. Wyróżnia go jednak duża wszechstronność – w przeszłości wystawiany był też na bokach pomocy czy nawet w ataku. Ma duże umiejętności techniczne, lubi dryblować i jest szybki.
O szczegóły dopytaliśmy eksperta, Karola Żuradzkiego. – Adam Vlkanova posiada cechy piłkarza kreatywnego, widzącego sporo na boisku. Najlepiej się czuje, grając jako półlewy napastnik, pomocnik bądź typowy ofensywny gracz ustawiony tuż za środkowym napastnikiem. Trener Miroslav Koubek tak też widział taktycznie 29-latka, gdy go prowadził najpierw w Hradcu Kralove, a teraz w Victorii Pilzno.
Ze względu na to, że jest niskim zawodnikiem, wyróżnia się dużą dynamiką, przewidywaniem boiskowych sytuacji, nie boi się wchodzić w drybling. Nie zmienia to faktu, że bramki głową również zdarzało mu się zdobywać. Wynika to z tego, iż obrońcy drużyny przeciwnej dawali się nabrać i po prostu odpuszczali jego krycie w polu karnym – wyjaśnia twórca „Fotbalovy Raj”.
Bywa chimeryczny na boisku
Czech nie jest jednak piłkarzem idealnym. Ale to nie dziwi, w innym wypadku zamiast do PKO Ekstraklasy trafiłby do jakiejś topowej ligi. – Głównym jego problemem, nad którym należałoby się pochylić, są cechy wolicjonalne. Jednym razem podejdzie do meczu w pełni zdeterminowany, realizuje zadania mu postawione przez szkoleniowca i zaliczy świetny występ okraszony liczbami.
Z drugiej zaś strony czasem przejdzie zupełnie obok spotkania. Nieraz widać po nim brak energii oraz boiskowej dyscypliny, przez co zawodzi pod względem taktycznym. Pojawiają się niechlujne podania, czasem nadużywa też dryblingu w momentach niepotrzebnych. Niestety, ta druga cecha w przypadku Vlkanovy objawia się relatywnie częściej podczas rywalizacji. Dlatego też długo musiał pracować i dojrzeć do miana wyróżniającej się postaci, a później kapitana Hradca Králové, w którym spędził grubo ponad siedem lat. Nie mówię, że jest typem leniwego piłkarza, nieprzykładającego się do treningów, ale takie też głosy o nim słyszałem – wskazuje Karol Żuradzki.
Janusz Niedźwiedź nie dostanie zatem piłkarza doskonałego. Ale to niezły szkoleniowiec i może wyciągnąć z niego to, co najlepsze. Ważne jednak będzie też podejście samego zawodnika i motywacja, by pokazać się z odpowiedniej strony na polskich boiskach. Na papierze Ruch dokonał jednak świetnego transferu.
Adam Vlkanova ma za sobą debiut w Lidze Mistrzów i reprezentacji
Występy w Lidze Mistrzów i Lidze Konferencji Europy nie są dziełem przypadku. W rozgrywkach na szczeblu pucharowym pomocnik strzelił trzy bramki i zaliczył dwie asysty.
Beautiful from Adam Vlkanova 🔥@fcviktorkaplzen || #UECL pic.twitter.com/TwEsecCWOW
— UEFA Europa Conference League (@europacnfleague) January 2, 2024
W 2016 roku rozegrał jeden mecz w młodzieżowej reprezentacji Czech. I to pod wodzą dobrze znanego w Polsce Vitezslava Lavicki. Niespełna dwa lata temu otrzymał nawet powołanie do pierwszej reprezentacji. Selekcjoner Silhavy zabrał go na mecze Ligi Narodów. Rozegrał w niej całe spotkanie ze Szwajcarią. Ponadto wchodził na boisko z ławki dwukrotnie przeciwko Portugalii.
Jak wyglądał Adam Vlkanova w tych meczach? – Czesi zaprezentowali się w nich mizernie jako zespół. Pomocnik rozegrał nieco ponad 130 minut. Nie powiem, z nie najgorszej strony pokazał się w przegranym starciu z Helwetami. Był lewoskrzydłowym, aktywnym w poczynaniach ofensywnych. Wspomagał Vaclava Cerny’ego i strzelca honorowej bramki, Patrika Schicka. Niemniej jednak przygoda Vlkanovy z kadrą narodową była krótka i nie zanosi się aby ponownie przywdział barwy narodowe – mówi Żuradzki, który śledzi poczynania czeskich reprezentantów na co dzień.
Ofensywa do naprawy
Ruch Chorzów był jedną z dwóch najgorszych drużyn jesienią w ekstraklasie. I choć największą bolączką „Niebieskich” jest niewątpliwie defensywa, to i do formacji atakującej można było mieć zastrzeżenia. Daniel Szczepan zgromadził na swoim koncie co prawda siedem bramek, ale statystyki pokazują, że powinien ich mieć znacznie więcej.
Radę dawał Miłosz Kozak, choć jego liczby to nie do końca oddają – tylko trzy asysty. Oczekiwań natomiast kompletnie nie spełnił Filip Starzyński, który część spotkań opuścił przez kontuzje, a w pozostałych wyglądał kiepsko. O Letniowskim czy Steczyku lepiej nie mówić.
Ofensywę ratować musiał Tomasz Swędrowski ze swoimi czterema bramkami i asystą. – Tabela pokazuje, jak Ruch prezentował się w ofensywie. Były problemy. Zespół stwarzał sobie te sytuacje, było ich dużo, ale nawet w połowie ich nie wykorzystał. Szczególnie przychodzi mi tu na myśl Daniel Szczepan, który miał jeden z najwyższych współczynników goli oczekiwanych w lidze. Wsparcie napastnikowi, zwiększenie rywalizacji na bokach zdecydowanie się przyda – mówi Tadeusz Danisz, dziennikarz TVP Katowice.
Vlkanova otwiera nowe możliwości
Choć wydaje się, że Ruch bardziej potrzebował błyskawicznego wzmocnienia pozycji bardziej skupionych na bronieniu, to czeski pomocnik otworzy pewne możliwości przed trenerem Niedźwiedziem. Taką może być przesunięcie Tomasza Swędrowskiego na pozycję defensywnego pomocnika. Jak już wspominaliśmy, jesienią często musiał ratować Ruch w ofensywie.
I może Swędrowski typową „szóstką” nie jest, ale alternatyw dla tej opcji zbyt wielu nie ma. – Jeśli zaczniemy o tym na chłodno myśleć i tych piłkarzy ustawiać, to może jest to jakiś sposób. Jedną z przyczyn tak dużej liczby straconych bramek jesienią przez Ruch był brak odpowiedniego defensywnego pomocnika, zbyt duża luka w środku pola.
Ja dużo oczekiwałem od Patryka Sikory, który w niższych ligach był jednym z liderów. Przeszedł kolejne szczeble do ekstraklasy i był symbolem tego Ruchu. Niestety on się w niej nie odnalazł. Słyszałem, że miał pewne problemy fizyczne. Później do drużyny dołączył Podstawski. To był transfer ratunkowy, który w pewnym stopniu się sprawdził, ale opinie o jego grze bywają różne. Pozycja defensywnego pomocnika jest cały czas nieobsadzona. Swędrowski jawi mi się jako zawodnik, który mógłby tę dziurę załatać. Być może Ruch jeszcze kogoś poszuka w to miejsce? – zastanawia się Tadeusz Danisz, ekspert od futbolu na Śląsku.
Ruch traci swoje DNA?
Adam Vlkanova jest trzecim obcokrajowcem w kadrze Ruchu, choć przyszłość innego Czecha w Chorzowie, Jana Sedlaka, nie jest jeszcze pewna. Klub w niższych ligach wychodził z założeniem, żeby stawiać głównie na Polaków, a już szczególnie tych pochodzących ze Śląska.
Ekstraklasa jednak zweryfikowała tę koncepcję. Kiepskie wyniki jesienią sprawiły, że Ruch gra już nie tylko śląskimi piłkarzami, lecz także urodzonymi w innych częściach Polski i poza granicami kraju.
– Ta ideologia, którą Ruch wypracował od momentu odbudowy: granie chłopakami ze Śląska, najlepiej z Mikołowa, Mysłowic, Siemianowic, wychowankami, jest super i na pewno chciałby ją kontynuować. To samo chciałyby robić inne zespoły. To się fajnie czyta, kibice utożsamiają się z taką drużyną dużo bardziej. Ale niestety, moim zdaniem to wszystko jest brutalnie weryfikowane już w 1. lidze. Akurat Ruchowi na tym poziomie udawało się grać tymi chłopakami ze Śląska, którzy utożsamiają się z klubem, jak Daniel Szczepan, Patryk Sikora czy Bielecki. Ale Ruch już w tamtych realiach był wyjątkiem.
Gdzieś taka narracja płynęła z klubu, że tak należy robić. Po pierwsze, tak jest mimo wszystko taniej, a dla Ruchu każda złotówka jest na wagę złota. Trochę też tak jest wygodniej, łatwiej się z takimi zawodnikami dogadać. Ale dzisiaj w ekstraklasie realizowanie tej filozofii jest właściwie niemożliwe. Ja uważam, że my w Polsce nie mamy nawet tylu piłkarzy na odpowiednim poziomie, żeby obsadzić 18 klubów ekstraklasy, i tyle samo na dwóch niższych szczeblach. Ruch się z tym zderza. Klub i tak penetruje rynki bliskie nam kulturowo – tłumaczy Tadeusz Danisz.
***
Podsumowując, Ruch Chorzów dokonuje bardzo jakościowego wzmocnienia, przynajmniej na papierze. Jeśli ktoś ma pomóc „Niebieskim” zachować miejsce w elicie, to właśnie Adam Vklanova. – Jestem zaskoczony, że czeski pomocnik nie próbuje swoich sił wyżej – puentuje Karol Żuradzki.
dosyć ciekawe można czytać takie wiadomości
Sedlak i Podstawski fest obcokrajowcy