Na pomoc karierze. Adam Matuszczyk wraca do Polski?


Czy 27-latek jest w stanie cos jeszcze ugrać w swojej karierze?

9 stycznia 2017 Na pomoc karierze. Adam Matuszczyk wraca do Polski?

Niegdyś polska nadzieja i etatowy reprezentant Polski. Dzisiaj piłkarz nieco zapomniany. Adam Matuszczyk, bo o nim mowa, niedawno przypomniał się polskim kibicom przy okazji prawdopodobnego transferu do Śląska Wrocław. Mimo że ostatnie lata wciąż młodego pomocnika to czas, o którym sam zainteresowany chciałby zapewne zapomnieć, ten ruch nowego klubu Jana Urbana nie pozwala przejść obok obojętnie. Czy z urodzonego w Gliwicach piłkarza może wyrosnąć gwiazda ekstraklasy?


Udostępnij na Udostępnij na

Adam Matuszczyk dla wielu polskich kibiców pozostawał do pewnego momentu postacią nieznaną. No, może baczni obserwatorzy niemieckich boisk byli świadomi, że za naszą zachodnią granicą uczy się gry w piłkę i rozwija młodzian, który bardzo dobrze rokuje. Szerszej publiczności wychowanek FC Koeln dał się poznać za kadencji Franciszka Smudy, który był gorącym entuzjastą talentu Matuszczyka. Głównie dzięki „Franzowi” obecnie 27-letni pomocnik zdołał rozegrać w koszulce z orzełkiem na piersi dwadzieścia spotkań. Teraz o byłym piłkarzu „Kozłów” pamięta niewielu, ale zmienić ma to zimowy transfer tego zawodnika.

Wychowany na niemieckim gruncie

Adam Matuszczyk urodził się 14 lutego 1989 roku w Gliwicach, jednak już jako dziewięcioletni chłopak wyjechał wraz z rodziną do Niemiec i to właśnie za naszą zachodnią granicą poznał futbol i rozpoczął rozwój w tej dyscyplinie. Jego pierwszym przystankiem w piłkarskiej karierze była grupa młodzieżowa SpvGG Merzig – klubu z miejscowości, w której mieszkał wraz z rodziną. Następnie przeprowadził się na trzy lata do szkółki VfB Dillingen, by w końcu zakotwiczyć w Kolonii. To właśnie tam młokos z polskim pochodzeniem nauczył się najwięcej i właśnie tam spędził zdecydowaną większość swojego zawodowego życia.

W niemieckiej elicie często znajdował się ktoś lepszy od polskiego pomocnika, co nie przeszkodziło mu jednak, by w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech wybiec na boisko aż 52 razy.

W Niemczech był uważany za spory talent, a dowodem tego może być fakt, że już po roku swojej obecności w szkółce FC Koeln, został on przesunięty do zespołu U-17. Miał wówczas zaledwie 14 lat. Właściwie Adam Matuszczyk z powodzeniem przechodził przez wszystkie etapy rozwoju, aż w końcu zawitał do dorosłej drużyny „Kozłów”, w której rozegrał łącznie 113 meczów okraszonych sześcioma bramkami i trzema ostatnimi podaniami. Czas spędzony w Kolonii przypominał w zasadzie sinusoidę, ponieważ bywało, że Matuszczyk był pierwszym wyborem trenera, by po pół roku dostawać szansę tylko w zespole rezerw. Spoglądając jednak na statystyki 27-latka, można dojść do pewnego wniosku – szczególnie przydatny w FC Koeln był w czasie gry tego klubu w 2. Bundeslidze. W niemieckiej elicie często znajdował się ktoś lepszy od polskiego pomocnika, co nie przeszkodziło mu jednak, by w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech wybiec na boisko aż 52 razy.

Po dłuższym okresie bez szans na regularne występy w ekipie z Kolonii, Adam Matuszczyk postanowił zmienić otoczenie i przeszło rok temu przeszedł do Eintrachtu Brunszwik. Już po kilku miesiącach wydawało się, że to był doskonały ruch ze strony posiadającego podwójne obywatelstwo pomocnika. Był pierwszym wyborem trenera na swojej pozycji, grał regularnie i wydawało się, kwestią czasu był jego powrót do najlepszej dyspozycji w karierze oraz ponowny atak boisk Bundesligi. Niestety, w obecnym sezonie Matuszczyk wyraźnie spadł w klubowej hierarchii i nie widać go było nawet w kadrze meczowej pierwszej drużyny z Brunszwiku. Dość wspomnieć, że przez całą jesień defensywny pomocnik rozegrał jedno spotkanie… w rezerwach Eintrachtu.

Wyjście awaryjne

Ostatnie miesiące to niesamowita udręka dla polskiego zawodnika i nic dziwnego, że chce on w najbliższym czasie zmienić otoczenie. Kiedy, jeśli nie teraz? W ostatnim czasie wiele mówiło się o urodzonym w Gliwicach piłkarzu w kontekście jego przenosin do Śląska Wrocław. Generalnie takie rozwiązanie nie byłoby złe, ponieważ ekipa z Dolnego Śląska potrzebuje defensywnego pomocnika (i nawet nie klasowego, ale jakiegokolwiek), a 27-latek wydaje się rozwiązaniem idealnym na polskie warunki.

Transfer definitywny to oczywiście abstrakcja, ponieważ mimo drastycznego spadku wartości tego piłkarza, wyceniany jest na wciąż nieosiągalne dla wrocławian 900 tys. euro. Jednak wypożyczenie byłoby złotym środkiem dla obydwu stron. Choć śmiem sądzić, że Wrocław (i generalnie Polska) jest dla Matuszczyka ostatecznością, na którą zdecyduje się dopiero, gdy nie znajdzie sensownego pracodawcy w Niemczech. Choć należy podkreślić, że całym tym przymiarkom realizmu dodaje osoba Adama Matyska – nowego dyrektora sportowego WKS-u, który świetnie orientuje się na niemieckim rynku.

Adam Matuszczyk
Grafika: Vizzlo.com

 

Kogoś dziwi zainteresowanie Śląska Matuszczykiem? Chyba nie. Jeśli spojrzymy na kluby ekstraklasy, to właśnie we Wrocławiu brakuje defensywnego pomocnika jak powietrza. Na domiar złego umowę z klubem rozwiązał niedawno Filipe Goncalves, wobec czego nowy trener – Jan Urban – ma naprawdę małe pole manewru w tej newralgicznej strefie boiska. Widać było za trenera Rumaka, że w ekipie z Dolnego Śląska brakuje faceta od czarnej roboty, który zapewniałby kilka ważnych odbiorów i spokój w środku pola. Zapewne kibice WKS-u z rozrzewnieniem wspominają Toma Hateleya czy Tomasza Hołoty.  Adam Matuszczyk byłby hybrydą obu i z pewnością z miejsca stałby się kluczowym zawodnikiem wrocławskiego klubu.

***

W zasadzie Adam Matuszczyk przypomina mi trochę swoją grą Przemka Kazimierczaka, o którym wciąż pamięta się we Wrocławiu, bowiem kojarzony jest z ostatnimi sukcesami wrocławian. Pewny w odbiorze, twardy, dysponujący świetnym uderzeniem z dystansu. Jedyną różnicą są tylko warunki fizyczne, ponieważ trudno znaleźć drugiego tak dobrze zbudowanego defensywnego pomocnika jak „Kaz”.

Wszystko pięknie, wszystko ładnie. Tylko czy do transferu dojdzie i co w ogóle da on Matuszczykowi? Ma on już 27 lat. Ktoś może powiedzieć, że dużo, ale gdyby się tak zastanowić, ma jeszcze szansę na karierę w Europie. Nie mówimy tu o jakiejś spektakularnej, ale solidnym zawodnikiem klasowej europejskiej ekipy Matuszczyk mógłby zostać. Wszystko zależy w zasadzie od najbliższych wyborów polskiego piłkarza. Z pewnością postawienie na Polskę jest jakimś rozwiązaniem i wcale nie przekreśla ambitnych z pewnością planów Matuszczyka. Przez ekstraklasę do Bundesligi? Czemu nie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze