Rzeszów – stolica województwa podkarpackiego. Miasto, które z pewnością zasługuje na piłkę na najwyższym poziomie. Dzisiaj na stadionie miejskim przy ulicy Hetmańskiej miał miejsce przedsmak tej jakości. Tak można określić pierwsze, od ponad sześciu lat, derby miasta na szczeblu centralnym. Z wyniku i samej gry nie mogą się jednak cieszyć zarówno kibice Stali, jak i Resovii.
Około pięciu tysięcy fanów mogło spoglądać na niezwykle wyrównany pojedynek, w którym walki bez wątpienia nie brakowało. Nie mogło być inaczej – takie mecze elektryzują nie tylko kibiców. Piłkarze również niezwykle angażują się w takie wydarzenia. W mieście zlokalizowanym w południowo-wschodniej Polsce ostatni taki pojedynek miał miejsce 16 maja ubiegłego roku. W nim lepsza okazała się drużyna Resovii. Mecz miał jednak miejsce jedynie w III lidze. Systematyczne postępy rzeszowskiej piłki dobrze rokują na przyszłość. Tym bardziej, że lokalni rywale nie grają w tym roku o przysłowiową pietruszkę. Początek sezonu pokazuje, że zarówno „Biało-niebieskich” jak i Pasiaków stać na awans do Fortuna I Ligi.
Spokojna Resovia
Początek meczu to zdecydowanie lepsza gra ze strony drużyny gości. Taktyka zaproponowana przez trenera Szymona Grabowskiego dała bardzo dobre rezultaty. Widać było znacznie więcej spokoju, cierpliwości i opanowania w rozgrywaniu piłki. Resovia weszła więc w mecz bez zbędnych kompleksów. Stal wyglądała na nieco bardziej zagubioną. Brakowało w jej grze ostatniego podania, szybkości, a także konkretnego pomysłu na rozmontowanie szczelnej obrony lokalnego rywala. Na efekty takiego stanu rzeczy nie trzeba było długo czekać.
Już po kwadransie gry kibice Pasów mogli cieszyć się z prowadzenia swojej drużyny. Po fantastycznym rajdzie gola strzelił Serhij Krykun. Sprawił sobie tym samym świetny prezent na dwudzieste trzecie urodziny. Była to jego druga bramka w obecnych rozgrywkach II ligi. Były piłkarz Garbarni Kraków rozgrywał dzisiejszego dnia naprawdę bardzo dobre zawody. Wyróżniał się szybkością i dryblingiem. Nie ulega wątpliwości, że Resovia będzie miała z tego zawodnika wiele pożytku w tym sezonie. 36. minuta meczu przyniosła niemal identyczną sytuację, jak w przypadku pierwszej bramki. Tym razem w pojedynku Krykun – Kaczorowski górą był bramkarz Stali Rzeszów.
Do przerwy w Derbach Rzeszowa prowadzimy 1:0! 🔥 Bramkę w 15 minucie strzelił dzisiejszy solenizant Serhij Krykun! ⚽@PodkarpacieLIVE @90minut_pl @LajfyInfo @2Noznej @DrugaligaP @laczynas2liga pic.twitter.com/GVUpF2bTPQ
— CWKS Resovia Rzeszów S.A. (@cwksresoviapl) September 22, 2019
Przeważała walka
Piłkarze gospodarzy nie zaprezentowali w pierwszych 45 minutach nic nadzwyczajnego. Dominował chaos i problem z ostatnim podaniem. Mimo częstszego utrzymywania się przy piłce i stosowaniu wysokiego pressingu gra nie przynosiła wymiernych rezultatów. Resovia po zdobyciu bramki skupiła się zaś na zadaniach defensywnych i grze z kontry. Poziom widowiska w pierwszej połowie nie był ani wysoki, ani słaby. Jak często bywa w spotkaniach derbowych, dominowała walka. Drużyna z ul. Wyspiańskiego była jednak lepiej prezentującym się zespołem.
Wejście Stali z przytupem
Druga odsłona spotkania rozpoczęła się z pewnością lepiej dla drużyny gospodarzy. Trener Janusz Niedźwiedź w przerwie pobudził swoich zawodników do zwiększonej aktywności. Efekty przyszły niemal od razu. Przesunięcie ciężaru gry na skrzydła było bez dwóch zdań strzałem w dziesiątkę. Gołym okiem widać było również kryzys drużyny Resovii.
Ku radości kibiców „Biało-niebieskich” zgromadzonych licznie na stadionie miejskim do wyrównania szybko doprowadził Artur Pląskowski. Napastnik Stali nie pierwszy raz w tym sezonie znalazł się idealnie w polu karnym rywali. Zdobył swoją czwartą bramkę w tym sezonie, wysuwając się na czoło najskuteczniejszych piłkarzy drużyny gospodarzy. Były zawodnik Podhala Nowy Targ udowadnia więc, że przeskok z III do II ligi nie jest taki straszny.
Oddane serce i zdrowie
Piłkarze Stali spotkanie derbowe przepłacili urazami. Już w pierwszej połowie kontuzji nabawił się Błażej Cyfert. Do środka obrony trener Janusz Niedźwiedź przesunął Sławomira Szeligę. Niestety, również i on w drugiej odsłonie nabawił się urazu wykluczającego go z dalszej gry. Na domiar złego, problemy mięśniowe dopadły także łapiącego wiatr w żagle Artura Pląskowskiego i Damiana Michalika. Zmiany wykonane przez szkoleniowca Stali były tym samym koniecznością, a nie pomysłem na poprawę gry gospodarzy.
W lepszej sytuacji był zatem trener Szymon Grabowski. W drugiej połowie desygnował do gry m.in. najskuteczniejszego zawodnika Resovii w obecnym sezonie – Daniela Świderskiego. Zmiany nie przyniosły jednak wybitnych rezultatów. Zawodnicy gości nie wrócili bowiem do dobrej gry z pierwszej połowy. Stal również została nieco rozbita. W końcówce meczu przeważał szacunek do rywala. Ostatnie próby przechylenia wyniku na swoją korzyść nie przyniosły bramek i mecz zakończył się remisem.
Tłok w tabeli, to mało powiedziane. Tutaj jedna porażka może kosztować zjazd o kilka lokat. Swoją drogą, nawet ciekawe te #DerbyRzeszowa pomiędzy Stalą i Resovią. Okazuje się, że #2liga da się oglądać. pic.twitter.com/TIdsHMU3Or
— D i n x c v k e (@_dinxcvke_) September 22, 2019
Mieszane uczucia
Derby Rzeszowa zakończyły się podziałem punktów. Czy mecz był ciekawym widowiskiem? Można mieć zapewne mieszane uczucia. Emocji, walki, zaangażowania z pewnością nie brakowało. Spotkanie oglądało się dość dobrze. Takie mecze to tak czy siak dobra reklama II ligi. Dla Rzeszowa zaś szansa na walkę o wyższe poziomy rozgrywkowe. Obydwie drużyny ewidentnie powalczą w tym sezonie o awans!