Warta Poznań znów łapie rytm na wiosnę. Po trudnej jesieni, podczas której zwolniono nawet mającego bardzo mocną pozycję Piotra Tworka, zespół z Poznania odradza się. Okazało się, że zwolnienie przyniosło oczekiwane skutki. „Zieloni” uciekli od strefy spadkowej, choć nadal trzeba uważać, co się dzieje za plecami. Warta z taką formą powinna spokojnie patrzeć w przyszłość, bo wydaje się, że ma wystarczająco dużo atutów, żeby się utrzymać.
Po genialnym poprzednim sezonie Warta Poznań wpadła w małą zapaść. Nie szło. Ta rodzinna, niespotykana w ekstraklasie atmosfera wokół warciarzy padła. Wszyscy już zaczęli ją spisywać na straty. W końcu wyszło szydło z worka. Na powierzchnię wypłynęły wszystkie brudy. Przyszedł Dawid Szulczek i znów Warta weszła na odpowiednie tryby. Znów nas czaruje. Znów się utrzyma.
1. Warta Poznań i jej forma
Jeśli weźmiemy pod uwagę tabelę z ostatnich pięciu spotkań, to okaże się, że Warta Poznań ma najlepszą formę z wszystkich drużyn walczących o utrzymanie. Nawet od Lecha zdobyła więcej punktów. Jej dobra forma to nie chwilowy wzrost, ale trwa już od dobrych dziesięciu meczów, bo średnia oczek „Zielonych”, odkąd zaczęli regularnie punktować, wynosi 1,9 na mecz. Ponadto w tych dziesięciu spotkaniach przegrali tylko raz – z Termalicą.
Warta Poznań jeszcze nie jest bezpieczna, ale może odetchnąć. Jeszcze trochę… A była już prawie na straconej pozycji. Brawo. (No i czyżby Wisła leciała z ligi?) pic.twitter.com/Y1PTck0ygs
— Zbigniew Cieśliński (@zibi_cieslinski) March 19, 2022
Spoglądając na formę innych zespołów, można powiedzieć, że wręcz nieprawdopodobne jest, żeby Warta spadła. Przecież ostatnio rozbiła Zagłębie Lubin 4:0 w kapitalnym stylu. Wcześniej poradziła sobie z Górnikiem Zabrze, też będąc lepszym zespołem. Nawet u siebie zaczęła punktować. Obecna forma raczej wskazuje, że jest w stanie jeszcze zapukać do pierwszej dziesiątki, a nie spaść.
2. Mocna jak zawsze defensywa
Pod koniec kadencji Piotra Tworka ilość problemów znacznie się nagromadziła. Było już tego zbyt wiele, jednakże praktycznie zawsze funkcjonowała defensywa. Od dziesięciu spotkań poznaniacy nie stracili więcej niż dwóch bramek, a w całym sezonie tylko raz zdarzyło im się dostać trójkę od rywala. Tworek wylał fundamenty i głównie obroną awansował do ekstraklasy, a Dawid Szulczek kontynuuje jego dzieło już z trójką w obronie.
Zabawne jest to, że tylko zespoły walczące o mistrzostwo i Radomiak straciły więcej bramek od „Zielonych”. Warta zmieniła system i formacje, ale wyszło to jej tylko na dobre. Oprócz Szymonowicza i Ivanova występuje tam także jeden z defensywnych pomocników. Zazwyczaj Łukasz Trałka. To wygląda naprawdę solidnie. Włączając mecze niektórych drużyn PKO Ekstraklasy, od razu wie się, że będzie to happy futbol, a obrona ma skłonności do makabrycznych błędów. Tego jednak nie powiemy o defensywie warciarzy. Jeśli z przodu nie idzie, to zawsze są w stanie zremisować.
3. Nowa jakość w ofensywie
O defensywie Warty już wspomnieliśmy. Można na niej polegać jak na Zawiszy. Głównym problemem była zawsze kreacja, bo skuteczność miała. Wystarczy przypomnieć Mateusza Kuzimskiego z poprzedniego sezonu, ale prawda jest taka, że gdy „Zieloni” dochodzili już do jakichś sytuacji, to ich kibice otwierali korki od szampana. Nie wyglądało to dobrze, bo nie za bardzo kto miał to robić. Najwięcej kluczowych podań ma Jan Grzesik, czyli wahadłowy.
Ale zimą Warta znów poczyniła bardzo dobre ruchy. Frank Castaneda wygląda na gościa, który faktycznie przyszedł do Polski pograć sobie w piłkę przez pół roku i pobawić się z rywalami. Być może jeszcze nie pozostaje w optymalnej formie, ale jest bez wątpienia zawodnikiem, jakiego potrzebowała „Duma Wildy”. Niespodziewane show robi także Miguel Luis. Wypunktował Radomiaka, zaskoczył Zagłębie. Marnował się w Rakowie. Castaneda i Luis dali zdecydowanie nowe możliwości i większą jakość. Zresztą mówi o tym także liczba bramek w tym roku kalendarzowym. Więcej mają tylko Pogoń i Lech. Szczerze, nie spodziewaliśmy się tego, a wygląda na to, że Castaneda się dopiero rozkręca.
4. Warta Poznań i skreślony Zrelak
Wielu już skreśliło Słowaka. Przychodził z fajnym CV, a przegrywał rywalizację z Mateuszem Kuzimskim. Warto dodać, że zasłużenie. Wyglądał blado. Podobnie było jesienią. Dopiero w grudniu się obudził. W końcu uwierzyliśmy, że Zrelak faktycznie mógł grać przez cztery lata w Norymberdze. Trzy bramki plus asysta to był początek „nowej” Warty.
Od tych grudniowych spotkań „Zieloni” urośli. Razem z nimi Zrelak. Widać w nim niesamowite zaangażowanie. Ma bardzo dużo sytuacji strzeleckich, ale to on w głównej mierze na to pracuje. Jest nie tylko pierwszym obrońcą. Woli walki nigdy nie można było mu odmówić, ale w końcu stał się w tym efektywny. Jak w spotkaniu z Zagłębiem, podczas którego odważnie poszedł na dwie górne piłki, gdy inni patrzyli jak szpak na wróble. Ponadto ma najwięcej pojedynków w lidze. Dawid Szulczek ma kreatywnych ofensywnych pomocników i ma napastnika. Nie przypominamy sobie, żeby Warta Poznań kiedykolwiek miała taki komfort z przodu.
🗣: "Jeśli chodzi o ofensywę, ten mecz był najlepszy w naszym wykonaniu odkąd zostałem trenerem Warty Poznań" – mówi trener Dawid Szulczek 🟢⚪️
Przeczytaj ➡️ https://t.co/zlSi6h1urO
📸 Piotr Leśniowski / Warta Poznań #ZAGWAR ⚽️ pic.twitter.com/QAUxGORVPC
— Warta Poznań (@WartaPoznan) March 18, 2022
5. Dawid Szulczek – trener spoza karuzeli
Jeszcze kilka tygodni temu nie spodziewaliśmy się, że jako powód, dla którego Warta Poznań nie spadnie, podamy Dawida Szulczka. Nie ma żadnego doświadczenia na poziomie ekstraklasy, wyciągnięty spoza dobrze znanej w ostatnich latach karuzeli. Podziałało. Jak mówią zawodnicy, ma on pomysł na każdym mecz. Pod względem analitycznym i taktycznym, jak to ujął kiedyś Zbigniew Boniek, TOP.
Na razie trener Dawid Szulczek wykonuje świetną pracę. Zmienił się sposób grania Warty, ale widać, że daje to efekty.#ZAGWAR
— Miłosz Cebo (@Cebmi2) March 18, 2022
Przygotowuje niespodzianki na każdego rywala. Rozpracowuje każdego przeciwnika, a dogłębna analiza jest przekazywana zawodnikom. Ma pomysł, jak zneutralizować oponenta, ale też wykorzystać jego słabości. No i przede wszystkim Warta za jego kadencji ma chęć „dobicia rywala”. Doskonale widać było to podczas spotkania z Zagłębiem. Miała słabego przeciwnika, zdobyła pierwsza bramkę, ale szła za ciosem. Mogła rozgromić rywala, zabrakło trochę skuteczności. Bez wątpienia Dawid Szulczek jest małą niewiadomą, ale na razie przedstawia się jako trener, który wie, o co chodzi w piłce.